WIG nie powiedział ostatniego słowa

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2024-05-22 20:00

Ostatnie spadki to nie koniec hossy. Specjaliści wskazują, że WIG ma zadatki, by wyraźnie przekroczyć 90 tys., a nawet dojść do 100 tys. punktów.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

- jaki jest obecnie historyczny rekord indeksu WIG

- na czym oparte są założenia dalszego wzrostu indeksu szerokiego rynku

- czym się różnią

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

89 657,97 to ustanowiony kilka dni temu nowy śródsesyjny rekord wszech czasów WIG. Choć indeksowi szerokiego rynku nie udało się pokonać 90 tys. pkt., to nadzieje na to nie gaśnie.

- Cały czas jest powód zwyżki na rynku akcji. Przed nami kwartały dobre gospodarczo, wyniki spółek też powinny się poprawiać, a mimo dotychczasowego wzrostu na rynku dominują spółki, których wyceny rosną w tempie odpowiednio szybkim, by nie miało to znamion bańki. Nie widać więc symptomów przegrzania, a sentyment globalny też jest bardzo dobry. W związku z tym wakacje mogą stać pod znakiem całkiem solidnych zwyżek i niewykluczone, że WIG dotrze do okrągłych 100 tys. pkt – mówi Daniel Kostecki, główny analityk rynków w polskim oddziale CMC Markets.

Jego zdaniem dużo zależy od tego, jak będzie wyglądać koniunktura wśród małych i średnich spółek. Ważą one niemal równe 28 proc. w portfelu szerokiego rynku. Mimo więc, że największą jego część zajmują blue chipy, to segmentu giełdowych "misiów" nie można lekceważyć.

- Już teraz widzę na rynku chciwość, ale nie widzę strachu. Cofnięcie o 10 proc. oczyściłoby rynek, tworząc potencjał wzrostu do 92-95 tys. pkt. Jeżeli nie będzie 10-procentowej korekty w najbliższym czasie, to dynamiczniejszą zobaczymy w sierpniu lub wrześniu – mówi Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu doradztwa inwestycyjnego Noble Securities.

W podobnym tonie wypowiada się Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.

- Zakładamy, że maj i czerwiec będą jeszcze pozytywne. Później zalecalibyśmy ostrożność – zaznacza Sebastian Buczek.

Już po korekcie w górę prognoza towarzystwa zarządzającego aktywami o wartości 5,2 mld zł zakładała, że WIG wzrośnie w 2024 r. co najwyżej do 88 tys. pkt. Pułap ten został więc pokonany.

- Nie zmieniamy prognozy, ale zakładamy, że w krótkim okresie są możliwe nieco wyższe poziomy. Nastawimy się natomiast na trudniejszy trzeci kwartał. Nie spodziewamy się, by w drugiej połowie 2024 r. pozytywne tendencje były kontynuowane. Od dołka w październiku 2022 r. WIG wzrósł prawie o 100 proc. Jeżeli jest to zwykła hossa, to rynek osiąga swoją dojrzałość, choć może coś jeszcze z siebie wykrzesać w najbliższych tygodniach – mówi Sebastian Buczek.

Fed zrobi woltę

Głównym argumentem za kontynuacją hossy na GPW jest dla Daniela Kosteckiego polityka amerykańskiego banku centralnego.

- Rynki wschodzące, w tym Polska, byłyby przeszczęśliwe, gdyby Fed zdecydował się obniżyć stopy procentowe – podkreśla Daniel Kostecki.

Jego zdaniem, mimo inflacji powyżej oczekiwań banku centralnego do obniżki stóp procentowych Fed skłonią dane o słabej koniunkturze gospodarczej. Byłoby to odejściem od obecnej polityki amerykańskiego banku centralnego, koncentrującej się na inflacji. Według Daniela Kosteckiego, pierwsze sugestie wskazujące na zmianę mogą pojawić się już w czerwcu, nawet jeśli na samą obniżkę przyjdzie jeszcze poczekać.

Zmiana podejścia Fedu obniży rentowności amerykańskich obligacji, a to pobudzi inwestorów do lokowania kapitału w innych miejscach świata i wywoła napływ kapitału do Europy, która jest w innej fazie cyklu gospodarczego niż Stany Zjednoczone. Europejska gospodarka dopiero się odradza, podczas gdy amerykańska jest w zaawansowanej fazie ożywienia gospodarczego i w kolejnych kwartałach można się raczej spodziewać pogarszania tamtejszych wskaźników ekonomicznych.

Różne stopnie optymizmu

Obniżanie stóp procentowych przez główne banki centralne zawsze wywiera presję na podobne ruchy ze strony NBP. Niższe stopy procentowe to zaś niższe zyski banków z GPW. W WIG ważą one niespełna 27 proc. i już teraz wydaje się, że najlepszy okres mają za sobą. W półtora miesiąca Bank Millennium potaniał o 20 proc. PKO BP uległ przecenie po publikacji wyników lepszych od konsensu prognoz analityków.

- Zgadzam się, że banki najlepszy okres mogą mieć za sobą, ale już widać, że kapitał przepływa z tego sektora do spółek surowcowych i nastawionych na popyt konsumencki. To podtrzyma indeks. Poza tym, przy niższych stopach procentowych spadek marży odsetkowej banki będą mogły zrekompensować wzrostem akcji kredytowej, gdyż zwiększy się zdolność kredytowa klientów – tłumaczy Daniel Kostecki.

W sektorze surowcowym wskazuje na Orlen. Zakłada, że to jeszcze nie koniec wzrostu cen ropy naftowej.

- Jest pewna szansa na dalsze wzrosty cen ropy, co mogłoby pomagać notowaniom Orlenu. Poza tym spółka jest niedoszacowana względem spółek zagranicznych o podobnym profilu działalności – uważa Daniel Kostecki.

Sobiesław Kozłowski do Orlenu dodaje KGHM i JSW. Mimo to jest bardziej wstrzemięźliwy względem zdolności sektora surowcowego w równoważeniu słabości banków. Orlen, KGHM i JSW w WIG ważą łącznie nieco ponad 15 proc.

- Na razie nie widać środków z KPO i silnego popytu konsumenckiego. Pytanie, czy cofnięcie na bankach będzie niewielkie, czy drastyczne oraz o ile wzrosną ceny miedzi i ropy – wylicza wątpliwości Sobiesław Kozłowski.

Jest mniej optymistyczny niż Daniel Kostecki, również dlatego, że wśród największych spółek są dwie, które zachowują się podobnie do banków – PZU i Kruk. Łącznie ważą w indeksie WIG prawie 9 proc.

- Jak doliczy się PZU i Kruka do banków, to wychodzi 35 proc. indeksu. Jeżeli nie będziemy mieli powtórki z 2009 r. i ropy po 150 USD za baryłkę, zneutralizowanie słabości sektora finansowego przez spółki surowcowe jest możliwe tylko przejściowo – uważa Sobiesław Kozłowski.