Winiarzom przysługuje apelacja

Weronika KosmalaWeronika Kosmala
opublikowano: 2016-01-07 22:00

UE wstrząsnęła systemem winiarskich apelacji — marzenia o winnicy nad Sekwaną można powoli przenosić do biznesplanu.

Poza wysokimi cenami kolekcjonerskie francuskie wina kojarzyły się dotychczas ze skomplikowanymi klasyfikacjami i zawiłymi kodeksami, które od czasów Napoleona zdążyły się rozrosnąć do budzących grozę rozmiarów.

Bloomberg

Monopolowi ściśle obwarowanych producentów zagroziły jednak nowe przepisy unijne, według których teoretycznie każdy będzie mógł założyć intratną winnicę w miejscu, w którym do tej pory zgodna z prawem była tylko uprawa niekomercyjna — na przykład w środku samego Paryża.

Deregulacja przepisów o uprawie winorośli na terenie UE weszła w życie 1 stycznia 2016 r., ale mimo poprzedzających ją długotrwałych debat nie przestała budzić kontrowersji.

Uprawnienia do czerpania zysków z obsadzonego krzewami poletka mogą teraz przysługiwać nawet tym śmiałkom, którzy postanowią produkować własne wino w miejscu, które według wcześniejszych ustaleń zupełnie się do tego nie nadawało.

Dotychczas w regionach takich jak graniczące ze sobą Pikardia czy Île-de-France wytwarzanie tego trunku dozwolone było wyłącznie w celach konsumpcyjnych, a mówienie o jakichkolwiek inwestycjach w tym sektorze zwyczajnie nie miało sensu. Dla korzystających na starym prawie winiarzy z tradycyjnychregionów taka deregulacja może się wiązać z poważną konkurencją, bo chociaż w krótkim terminie trudno spodziewać się drastycznych przetasowań w tabeli najbardziej rozchwytywanych butelek, na rynek z pewnością wkroczą nowi oferenci.

Pod pretekstem troski o ogólną jakość francuskiego wina lobbystom udało się jednak wynegocjować chociaż trochę łagodniejszy paragraf, stanowiący o tym, że nowe uprawy w danym państwie członkowskim nie mogą przekraczać 1 proc. dotychczasowej powierzchni zbiorów.

Jak wynika z danych Deutscher Weininstitut, dla Francji to całkiem sporo, bo około 8 tys. ha, a z unijnych przepisów wynika też, że wcześniejsze uprawy można ograniczać.

Zamieszanie w rolniczym wymiarze przeniesie się w dodatku za pośrednictwem etykiet na sklepowe półki, bo zgodnie z nowymi zasadami trzy poziomy różnicujące teraz ofertę to najwyższy standard apelacji AOC/AOP, trochę niższa półka IGP, a także kategoria VSIG, nazywana do tej pory jako grupa win stołowych.

Apelacja to precyzyjnie wytyczony rejon, w którym produkcja przebiega według ściśle określonych zasad — nie dotyczy więc walorów smakowych, które reguluje system Cru, tylko technicznych. Mimo że system apelacji z założenia nie przekłada się na kolekcjonerski charakter, w kontekście prawnych zmian byłby kwintesencją sztywnych tradycji francuskich winiarzy, bo zatroskane jakością komisje kontrolują dzięki niemu nawet sposób zrywania owoców z gałązek.