Włosi atakują Polaków winem

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2017-02-05 22:00

Kolejni włoscy winiarze pchają się do Polski, a nad wódką i piwem płynącą Wisłą miejsca przybywa mniej niż producentów.

W zeszłym roku odnotowaliśmy kolejny kilkuprocentowy wzrost wartości sprzedaży detalicznej wina gronowego, a wydatki na nie przekroczyły 2,4 mld zł (dane Ambry). To dane ze sklepów. Ile do nich dokłada kanał HoReCa — nikt dokładnie nie wie. Niska statystyka spożycia wina gronowego — 3,5-4 litra na głowę wobec 30-45 litrów w wielu krajach zachodnich — nie przeszkadza kolejnym zagranicznym producentom w debiucie na polskim rynku. Dla porównania — piwa pijemy 98 litrów, a wódki — 7 litrów.

— 39 nieobecnych w Polsce włoskich producentów poszukuje odbiorców — mówi Antonino Mafodda, dyrektor Agencji Promocji i Internacjonalizacji Przedsiębiorstw Włoskich w Sekcji Promocji Handlu Ambasady Włoskiej. Konsumpcja trunku we Włoszech spada, więc producenci poza czołowymi kierunkami eksportowymi, jak USA, Wielka Brytania, Niemcy, Chiny i Kanada, poszukują kolejnych. — Polska rzeczywiście nie jest dużym odbiorcą, ale spożycie wina cały czas rośnie. Polacy coraz chętniej jadają też poza domem, a wyjście do restauracji wiąże się z jego konsumpcją. Coraz częściej również odwiedzają Włochy, poznają tutejsze trunki i poszukują ich potem u siebie.

Chcemy więc już teraz zdobywać udziały, żeby być gotowym na moment, gdy Polska stanie się dużym rynkiem — twierdzi Antonino Mafodda.

Włosi już obecnie są liderami winiarskich danych importowych — wyprzedają Amerykanów, Francuzów, Niemców, Portugalczyków i Chilijczyków.

— Oferta zwiększa się szybciej niż spożycie, więc ścisk w branży jest ogromny, a wywalczenie miejsca w sklepie na kolejną butelkę wina bardzo trudne. Włoskie wina dobrze widziane są w restauracjach, jednak trudno tu wymienić kilku znaczących graczy. Rozdrobnienie branży sprawia, że znalezienie tego samego producenta w menu dwóch lokali jest prawie niemożliwe — przyznaje Grzegorz Bartol, prezes Barteksu, dystrybutora i producenta wina, wódek i cydru. Antonino Mafodda szacuje, że na rynku spotkać można nawet 500-600 różnych etykiet włoskich win. — Cały czas obserwujemy przetasowania — wejścia i wyjścia. Wśród nich są aktywni producenci, ale także tacy, którzy wysyłają rocznie tylkokilka skrzynek. Kolejni są jednak przekonani, że warto tutaj zaistnieć — dodaje Antonino Mafodda.

Krajowym dystrybutorom biznes popsuły najpierw bezpośrednie zamówienia sieci handlowych u producentów — tak zamawia m.in. Biedronka, największa sieć detaliczna w Polsce, a teraz zaczynają po to sięgać również restauratorzy. — Zamówienie towaru na świecie nie jest dzisiaj problemem również dla małego przedsiębiorstwa. Sami zaopatrywać próbują się też właściciele restauracji. Naszą odpowiedzią jest m.in. dywersyfikacja portfela o mocniejsze alkohole, koktajle oraz rozwój eksportu — mówi Grzegorz Bartol.