Worldspace chce wejść do Polski
Amerykański koncern WorldSpace chce uruchomić w Polsce, a z pomocą naszego kraju w całej Europie, system cyfrowego radia satelitarnego oraz dodanych do niego usług multimedialnych. Potrzebuje na to zgody polskiego rządu — i to okazuje się poważnym problemem. Firma ma podobno przeciwników, którzy albo mają wątpliwości co do celowości i sposobu oddania przynależnych Polsce miejsc na satelitach, albo — z wiadomych tylko sobie względów — chcą zablokować ten projekt.
WorldSpace Polska, spółka z o.o. z 67-proc. udziałem rodzimego kapitału, ubiega się o udzielenie licencji — przez rząd polski — na budowę, umieszczenie na orbicie i eksploatację dwóch satelitów geostacjonarnych, mających świadczyć usługi satelitarnej transmisji dźwięku na rzecz krajów Europy Wschodniej i Zachodniej, oraz zachodniej części Azji i Rosji. Firma złożyła też dodatkowo — 13 października — wymagany wniosek do Ministerstwa Łączności, dotyczący wydania zezwolenia na zakładanie i używanie sieci telekomunikacyjnej wraz z przydziałem częstotliwości.
Coś za coś
Proponowany przez WorldSpace system cyfrowego radia satelitarnego nie wymaga od polskiego rządu żadnych płatności. Wszelkie koszty ma pokryć właściciel systemu oraz współpracujące z nim firmy prywatne — przynajmniej tak zapewnia inwestor. Przedstawiciele polskiego rządu musieliby jedynie wziąć na siebie odpowiedzialność przed Międzynarodową Unią Telekomunikacyjną (ITU w Genewie) za dwa satelity — chodzi o podjęcie roli organu zgłaszającego ten projekt oraz koordynującego zarządzanie częstotliwościami. WorldSpace wybrał Polskę, bo ma korzystne położenie geograficzne i nie korzysta z pozycji satelitarnych.
Korzyści płynące z podpisania umowy z WorldSpace wydają się przejrzyste. Firma zobowiązuje się do stworzenia w Polsce: stacji kontroli, której zadaniem będzie weryfikacja pracy satelitów oraz stacji monitorującej, zajmującej się nadzorowaniem jakości technicznej sygnałów transmitowanych przez satelitę. Mieliby w nich pracować rodzimi specjaliści. To samo dotyczy m.in.: regionalnego centrum operacyjnego, węzłowej stacji naziemnej oraz produkcji i stworzenia sieci dystrybucji radioodbiorników cyfrowych.
Przedstawiciele WorldSpace zapewniają, że dodatkowymi atutami wynikającymi z wdrożenia ich systemu jest większe zróżnicowanie programów i usług dla polskich klientów i Polaków mieszkających za granicą, znaczne rozszerzenie rynków dla rodzimych nadawców i reklamodawców oraz możliwość współpracy dla polskich nadawców w zakresie dostaw materiałów programowych.
— To duże atuty, ale muszą one być deklaracjami firmy zapisanymi w umowie. Mamy oddać przynależne Polsce dobro, a więc powinniśmy w zamian otrzymać wymierne korzyści — uważa przedstawiciel Urzędu Regulacji Telekomunikacji.
W czym rzecz...
Na mocy podpisanej z polskim rządem umowy (chodzi o udzielenie zezwolenia na wybudowanie, umieszczenie w przestrzeni kosmicznej i eksploatację regionalnego systemu satelitarnego), WorldSpace miałby zaoferować rodzimym klientom usługę cyfrowego radia satelitarnego o jakości dźwięku UKF i CD oraz multimedialnych usług dodanych w oparciu o transmisję danych. Gama programów miałaby objąć m.in. wiadomości, muzykę, rozrywkę, sport i programy edukacyjne w różnych językach. Firma deklaruje chęć współpracy z polskimi nadawcami lokalnymi i ogólnopolskimi. Dla tych wszystkich radiostacji alians oznacza znaczne rozszerzenie zasięgu.
— Odbiorca musi ponieść koszt zakupu specjalnego odbiornika cyfrowego (50-150 USD, czyli 225-675 zł), które będą produkowane w Polsce. W przypadku usług multimedialnych (transmisja danych), które zapewnią dostarczanie różnych programów cyfrowych bezpośrednio do komputerów osobistych za pomocą odbiornika WorldSpace, pobierany ma być jeszcze miesięczny abonament — tłumaczy przedstawiciel WorldSpace.
Współpracujące z tą firmą rodzime stacje radiowe płaciłyby natomiast za przesyłanie danych.
Nie tylko Polska
Umowa podpisana z polskim rządem pozwoliłaby tej firmie zaistnieć na znacznie szerszym obszarze. Dostęp do zarezerwowanych dla Polski miejsc na dwóch orbitach (przedstawiciele WorldSpace zapewniają, że pozycje na orbicie, o które za pośrednictwem polskiego rządu stara się firma, to nie te uprzednio zarezerwowane, lecz nowe, o które rząd dopiero ma wystąpić), pozwoli tej firmie zaproponować usługi klientom w całej Europie, w zachodniej Azji oraz na terenach Rosji.
Wiadomo też, że firma chce wystrzelić komercyjnego satelitę, który miałby zostać umiejscowiony na zarezerwowanych dla Polski dwóch pozycjach. Przy tym projekcie z WorldSpace będzie współpracował Alcatel Space. Strony podpisały już w tej sprawie stosowne porozumienie. Termin tej operacji nie jest znany, ale uruchomienie usług miałoby nastąpić w ciągu dwóch lat od momentu załatwienia zezwoleń. System powinien być gotowy w 2003 roku. Koszt tej operacji szacowany jest nawet na mniej więcej 1 mld EUR (3,9 mld zł).
Starania o przychylność polskiego rządu ruszyły na początku 2000 r., a tempa nabrały w kwietniu. Poparcie dla WorldSpace i potwierdzenie wiarygodności tej firmy przedstawił nawet polskim władzom rząd amerykański (kwiecień 2000 r.).
8 grudnia WorldSpace zorganizował na Politechnice Warszawskiej prezentację techniczną swojego systemu. Byli na niej obecni m.in. przedstawiciele Urzędu Regulacji Telekomunikacji, resortu łączności, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Polskiego Radia. Teraz na wniosek Tomasza Szyszko, szefa resortu łączności, przygotowywany jest raport w tej sprawie, który pewnie jest już gotowy i niedługo powinien zostać przedstawiony komisji międzyresortowej. Została ona powołana 11 maja 2000 r. na wniosek premiera Jerzego Buzka (zarządzenie nr 32 Prezesa Rady Ministrów). Szefem międzyresortowego zespołu do spraw zagospodarowania orbit geostacjonarnych przysługujących Polsce jest Longin Komołowski, wicepremier, a wiceprzewodniczącym — Tomasz Szyszko, minister łączności. W skład zespołu wchodzi jeszcze dziesięć innych osób, w tym m.in. Jarosław Sellin, członek KRRiT, Robert Lipka z MON, Radosław Sikorski z MSZ oraz Marek Zdrojewski, prezes URT.
Nie znamy treści opinii w sprawie systemu WorldSpace przygotowanej przez urzędników Ministerstwa Łączności, ale pewne jest, że przedstawiciele resortu oraz jego szef mają sporo wątpliwości dotyczących planowanego przedsięwzięcia tej firmy.
— Można zacząć od tego, że ten system tak naprawdę nie został nigdzie w Europie wdrożony, a skończyć na tym, czy ta firma w trybie bezprzetargowym powinna otrzymać pozwolenie na taką działalność od polskiego rządu — ujawnił nam wysoki urzędnik resortu łączności.
Przedstawiciel WorldSpace nie podziela tych opinii.
— System nie działa w Europie, bo właśnie o taką możliwość ubiegamy się i liczymy, że pomoże nam w tym polski rząd. Był natomiast testowany w Niemczech i zyskał bardzo wysokie noty. Poza tym, według opinii prawnych kilku kancelarii, nie ma obowiązku ogłaszania przetargu na taką działalność — twierdzi przedstawiciel WorldSpace.
Okazuje się, że polskie prawo nie określa wprost organu właściwego do podjęcia decyzji o wysłaniu w przestrzeń kosmiczną satelity telekomunikacyjnego.
— Kompetencji takiej nie przyznaje się ministrowi łączności. Nie ma jej ani w obowiązującej ustawie o łączności, ani w działach administracji rządowej, ani w innych aktach prawnych. MŁ nie ma zatem obowiązku przeprowadzenia w tej materii przetargu. Trzeba zaznaczyć, że w myśl art. 23 ust. 4 ustawy o łączności, wydanie takiego zezwolenia może być poprzedzone przetargiem — twierdzi specjalista od prawa telekomunikacyjnego.
W MŁ dowiedzieliśmy się też, że podobnym zezwoleniem co WorldSpace interesowała się firma — Polish Space Multimedia.
— Rząd powinien oficjalnie poinformować, że przyjmuje takie wnioski, lub ogłosić tryb ubiegania się o stosowne zezwolenia i dopiero wówczas, po zbadaniu zainteresowania firm taką działalnością, zabiegać o potrzebne zezwolenia w ITU. Poza tym, gra się toczy o ograniczone dobro przynależne Polsce i nie wiem, czy można je rozdysponować bez przetargu jednej firmie, bo też na jakiej podstawie — zastanawia się jeden z naszych rozmówców.
— Pewne jest, że rząd reprezentowany w tej sprawie przez komisję międzyresortową musi podjąć decyzję, jak rozwiązać tę kwestię. Teoretycznie jest miejsce dla kilku systemów, a swoje pomysły mogłyby wprowadzić WorldSpace, Polish Space Multimedia czy firma, która chciałaby wdrożyć system Eureka 147. Druga opcja to zorganizowanie przetargu i wybór lepszej oferty — uważa przedstawiciel resortu łączności. WorldSpace uważa, że nie ma przeszkód, aby kilka systemów istniało obok siebie.
— Nie należy stwarzać tej firmie niepotrzebnych barier, ale z drugiej strony sprawa jest na tyle istotna, że należy ją bardzo dokładnie przeanalizować i sprawdzić wiarygodność oferenta. Poza tym Polska wyraziła na forum międzynarodowym akces do systemu Eureka i rezygnacja z niego mogłaby narazić nasz kraj na reperkusje ze strony państw UE. Ważne natomiast, że pojawiła się firma, która chce zainwestować w stworzenie satelitarnego systemu radia cyfrowego — mówi wysoki urzędnik URT.
To już było
Te niejasności nie pojawiły się jednak w ostatnich dniach. WorldSpace Polska zabiegał już na początku tego roku w resorcie łączności o to, aby jego urzędnicy wystąpili do ITU w Genewie z wnioskiem dotyczącym koordynacji częstotliwości z dwóch pozycji satelitarnych przynależnych naszemu krajowi. Resort łączności w lipcu wysłał do ITU wniosek o publikację zawiadomienia w sprawie systemu. ITU ogłosi je teraz, informując cały świat o zamiarze Polski utrzymania satelitów w danych lokalizacjach na orbicie — z wykorzystaniem pewnych częstotliwości do określonych celów. Po upływie sześciu miesięcy od daty wysłania wniosku (jeśli inne państwa nie zgłoszą zastrzeżeń), a zatem w styczniu 2001 r., Polska musi dostarczyć ITU dokładniejszą charakterystykę techniczną proponowanego systemu. Nie ma jednak pewności, czy to zrobi.
— W aktualnej postaci zarejestrowanej w ITU system WorldSpace ma zerową przydatność dla Polski. Wprawdzie ta firma planuje nowe rozwiązanie na potrzeby krajów Europy, które wiąże się jednak z zapotrzebowaniem na częstotliwości satelitarne i naziemne. To nowe rozwiązanie jest dopiero projektowane, więc nie wiadomo, jak się sprawdzi w praktyce. Poza tym dla Europy przyjęto rozwiązanie DAB Eureka 147, który od pomysłu WorldSpace różni się głównie sposobem kodowania. Nie wiem zatem, czy istnieje potrzeba wyboru nowego systemu — mówi Adam Brodziak, dyrektor techniki w Polskim Radiu.
— Ten system nie został jeszcze wdrożony komercyjnie nigdzie na świecie. Wprawdzie działa w Afryce, ale takie rozwiązanie (wyłącznie przekaz satelitarny) jest nie do przyjęcia w Polsce, chociażby ze względu na jakość dźwięku. Na naszym rynku, podobnie jak w innych krajach europejskich, nadawanie satelitarne musi zostać uzupełnione o sieć nadajników naziemnych, a to wymaga już zgody KRRiT — twierdzi urzędnik MŁ.
— Wystąpiliśmy 8 grudnia do ITU o zarejestrowanie nowego systemu, który został opracowany na potrzeby Europy i przeszedł udane testy w Niemczech. Zależy nam też na współpracy z polskimi środowiskami naukowymi w sprawie systemu. Jest znacznie nowocześniejszy od Eureki 147 i ma zastosowanie zarówno w użytku wewnętrznym (w budynkach) jak i zewnętrznym (np. w samochodach). Nie będziemy też ubiegać się w Polsce o żadne dodatkowe częstotliwości naziemne (komponent naziemny zawarty jest w paśmie częstotliwości satelitarnej). Do KRRiT wystąpimy o dwa wymagane zezwolenia: na tworzenie zawartości programowej oraz rozprowadzanie sygnału — ripostuje przedstawiciel WorldSpace.
— Zatwierdzenie nowego systemu WorldSpace może potrwać i pojawia się pytanie, czy mamy się na niego zdecydować jeszcze przed zarejestrowaniem — zastanawia się jeden z naszych rozmówców.
W najbliższych dniach powinniśmy poznać decyzję polskiego rządu w tej sprawie. Podobno o możliwość uruchomienia systemu WorldSpace w Europie stara się kilka innych państw, w tym m.in. Monako, i kraje te oferują spółce przyznanie potrzebnych zezwoleń praktycznie od ręki.