Michał Tusk, syna premiera, od 15 marca współpracował z OLT Express, przewoźnikiem lotniczym, którego inwestorem był Amber Gold. Wówczas syn premiera pracował dla gdańskiej „Gazety Wyborczej”. 23 marca w jej „Magazynie Trójmiejskim” ukazał się wywiad z Jarosławem Frankowskim, dyrektorem OLT.

- Tusk w rozmowie z nami przyznaje, że to on sam zadawał pytania i sam na nie odpowiadał – w imieniu dyrektora Frankowskiego – pisze „Wprost”.
Redaktor naczelny trójmiejskiej "Gazety Wyborczej" Jan Grzechowiak w wydanym oświadczeniu stanowczo zaprzecza, jakoby Tusk "sam napisał pytania i odpowiedzi do wywiadu z dyrektorem OLT".
- Pomysłodawcą i autorem tekstu jest nasz redakcyjny ekspert od komunikacji i ówczesny przełożony Tuska, Michał Jamroż – napisał.
Dopiero niespełna miesiąc po zawarciu współpracy z OLT Tusk odszedł z gdańskiej „Gazety Wyborczej”. Trzy dni po ukazaniu się jego pożegnalnego felietonu, 15 kwietnia podpisał umowę z Portem Lotniczym w Gdańsku. Znalazł się tym samym w dwuznacznej sytuacji, bo pracował jednocześnie dla spółek o przeciwstawnych interesach, sygnalizuje „Wprost”.
- Tusk przyniósł nam konkretną informację o tym, ile Port Lotniczy w Gdański bierze od naszej konkurencji, konkretnie od Wizz Air, za obsłużenie jednego pasażera – powiedział „Wprost” Marcin Plichta, szef Amber Gold, do niedawna właściciela OLT.
Michał Tusk zaprzecza.
- Nie zrobiłem tego. W rozmowach z Frankowskim [szefem OLT – red. pb.pl] operowałem tylko ogólnodostępnymi danymi – powiedział tygodnikowi, według którego to niejedyny przykład tego, że Michał Tusk znalazł się w sytuacji konfliktu interesów.