Jesteśmy obecnie już dalej niż w połowie drogi między dołkiem koniunktury a długookresowym trendem. Ogólny wskaźnik syntetyczny koniunktury gospodarczej wzrósł w grudniu do 96,1 pkt wobec 94,7 pkt w listopadzie. Średnia długookresowa tego wskaźnika wynosi 100 pkt, a najniższy odczyt w obecnym cyklu wynosił 89,7 pkt. Według tej miary w obecnym miesiącu poprawiły się nastroje we wszystkich sektorach gospodarki. Na tle długookresowego trendu są najlepsze w budownictwie i handlu, a najsłabsze w przetwórstwie i usługach.
Poprawa wskaźników oznacza prawdopodobnie, że wzrost PKB w Polsce jest coraz wyższy. Pokazuję to na wykresie. Obecne wartości wskaźników koniunktury dla wszystkich sektorów są zbieżne ze wzrostem gospodarczym na poziomie ok. 1,5-2 proc. Możemy to zobaczyć w danych za czwarty kwartał, które poznamy najwcześniej pod koniec stycznia. Zwiększa się też szansa na to, że już w pierwszej połowie 2024 r. zobaczymy wzrost PKB w okolicach 3 proc. Do niedawna taki scenariusz zostałby uznany za optymistyczny, ale teraz prognozy na rynku są stopniowo podnoszone.
W prognozach PKB na 2024 r. coraz częściej pojawia się nawet „czwórka”, choć tacy optymiści są wciąż w mniejszości. Na optymizm najbardziej wpływa wysoki realny wzrost dochodów, który ciągnie konsumpcję. Teraz płace realne w sektorze przedsiębiorstw rosną w tempie ok. 5 proc. r/r, a od stycznia wchodzi w życie wysoka podwyżka płacy minimalnej, wyższe transfery na dzieci, podwyżki w budżetówce i edukacji.
Istnieją natomiast dwa czynniki, które mogą ograniczyć wpływ wzrostu dochodów na PKB. Po pierwsze – większa niż dotychczas część dochodów może być zaoszczędzona. Po drugie – część dodatkowego popytu konsumpcyjnego może pójść w import, czyli powiększyć PKB innych krajów. Dla osiągnięcia 4-procentowego wzrostu PKB kluczowe może być to, jak szybko ożywi się polski eksport, czyli kiedy konsumenci z innych krajów zaczną kupować produkty wytwarzane w Polsce. Na razie strona eksportowa naszej gospodarki wygląda słabo, aczkolwiek pojawia się coraz więcej pozytywnych sygnałów. O niektórych pisałem wczoraj, a dodam do tego, że w badaniach nastrojów niemieckich konsumentów zaczęły pojawiać się oznaki przełamania negatywnych trendów.

