KATEGORIA: FIRMY Z PRZYCHODEM ZE SPRZEDAŻY DO 50 MLN ZŁ
5 Wyjechałam z Polski w 1982 r. po uzyskaniu dyplomu architekta na Politechnice Warszawskiej. Pracowałam kilka lat w Afryce, gdzie poznałam męża Włocha, potem razem osiedliśmy na Sycylii. Nie czułam się tam najlepiej, było trochę klaustrofobicznie i zaściankowo, więc często odwiedzaliśmy Polskę i obserwowaliśmy rodzący się potencjał rynku budowlanego.
Zdawaliśmy sobie sprawę, ile inwestycji będzie potrzebnych w kraju, a oboje lubimy zmiany, wyzwania i miejsca, w których coś się dzieje. W 1994 r. zapadła decyzja o przeniesieniu się do Polski. Zainwestowaliśmy cały dorobek w firmę Mega Aluminium, założoną wspólnie z włoskimi partnerami. Rodzina była zdesperowana, bo zostawiliśmy przyzwoitą stabilizację w słonecznej Italii dla ryzykownego przedsięwzięcia w zawierusze rodzącej się gospodarki rynkowej. Początki były trudne — po 12 latach wracałam do zupełnie innego kraju niż ten, który opuszczałam. Firma jednak powstała.
Wykorzystaliśmy najnowsze dostępne wówczas technologie i zatrudniliśmy bardzo młodych ludzi z wykształceniem technicznym i świeżym spojrzeniem. Razem uczyliśmy się obsługi maszyn, wciąż pamiętam aluminiowe wióry wbite w moje swetry... Dzisiaj mamy w firmie już drugie pokolenie naszych pracowników i różne koligacje rodzinne — często słyszymy w hali wołania „mama!” czy „szwagier!”. Część pracowników poszła na studia, już czwarta osoba pracująca w naszej firmie kończy kierunek inżynierski. I co najważniejsze: każdy wie, co ma robić, nie muszę wskazywać palcem. Należę do przedsiębiorców, którzy raczej nie narzekają na polskie warunki, bo mam skalę porównawczą. Oczywiście nie wszystko mi się podoba, ale ogólne ramy działalności gospodarczej są znacznie lepsze niż we Włoszech. Na przykład nasze prawo pracy jest bardziej elastyczne, choć mamy dość wysokie koszty zatrudnienia. Opodatkowanie, zarówno zysku firmy, jak i dywidend dla akcjonariuszy, jest w Polsce na uczciwym poziomie. Natomiast problemem są kompetencje wielu urzędników.
Moim zdaniem, pracownicy urzędów (np. skarbowych) powinni własnym majątkiem odpowiadać za błędne decyzje dokładnie tak jak ja za budowy, które realizuję. Dziewiętnaście lat historii firmy pokazało, że decyzja o jej założeniu była słuszna. Mozolny, ale stały wzrost obrotów i poziomu technicznego obsługiwanych inwestycji pozwolił nam zbudować markę znaną i szanowaną na rynku. Jednocześnie dość zachowawcze podejście do administrowania zyskami umożliwiło nam zgromadzenie kapitału zapasowego. Nigdy nie wzięłam kredytu na realizację kontraktu, nawet jeśli kwoty kontraktowe szły w dziesiątki milionów. Samofinansowanie to nie tylko solidny punkt przetargowy i gwarancja przetrwania chudych lat, ale także wspaniałe poczucie wolności.
Teraz możemy sobie pozwolić na szukanie interesujących projektów, a nie łapać cokolwiek. Moglibyśmy się rozrosnąć, przyjmować jeszcze większe zlecenia, ale wymagałoby to zupełnie innej organizacji i utracilibyśmy to, co budowaliśmy przez tyle lat — rzemieślniczy charakter firmy, jej rodzinny wymiar i atmosferę. Plany? Robić swoje jak dotychczas.
Mega Aluminium
Firma z Wołomina pod Warszawą projektuje, wykonuje i montuje elementy konstrukcji aluminiowych. Ma własne hale i magazyny o powierzchni prawie 2 tys. mkw. pod dachem i oprzyrządowanie umożliwiające zarówno dynamiczną produkcję seryjną, jak i realizację nietypowych zamówień indywidualnych. Zatrudnia 35 osób.