Aleksander Paszyński: wszystkie grupy podatników korzystają z ulg
POŻYTECZNE ULGI: To one stanowią najbardziej powszechną formę państwowego wspomagania budownictwa mieszkaniowego — przypomina Aleksander Paszyński. fot. Borys Skrzyński
Dzisiaj o północy upływa termin wysyłania przez podatników zeznań o wysokości dochodu osiągniętego w 1998 roku. Do wielu z nich załączony jest PIT-D, na podstawie którego uzyskuje się podatkową ulgę budowlaną lub remontową. Czyżby formularz ten miał zaistnieć po raz przedostatni?
JAK WYNIKA z danych Ministerstwa Finansów — wśród 6,6 mln osób, które w poprzednich latach skorzystały z możliwości odliczenia wydatków na budowę domu czy remont mieszkania — blisko 5,9 mln należało do pierwszej, najniższej grupy dochodowej! W tym świetle dość absurdalnie brzmią lamenty niektórych polityków, że z odpisów podatkowych korzystają głównie bogacze, budujący wille i apartamenty. Tymczasem ze wspomnianych 6,6 mln ulgowiczów tylko 647 tys. należało do drugiej grupy, zaś do trzeciej — najlepiej sytuowanej — zaledwie 163 tys. A zatem bogatsi stanowili łącznie nieco ponad 12 proc. ogółu beneficjentów fiskusa, natomiast prawie 88 proc. to ludzie skromnie sytuowani.
OSÓB NALEŻĄCYCH do najniższego przedziału dochodowego teoretycznie nie powinno być stać na budowę własnych domów czy kupno mieszkań. Może więc wykorzystują one tylko małą ulgę, remontową? Rzeczywiście — 4,6 mln podatników z pierwszej grupy dokonało jedynie modernizacji lokalu. Ale aż 950 tys. korzystało z ulgi w związku z budową domu lub zakupem mieszkania, 56 tys. ze względu na zakup działki budowlanej, zaś 295 tys. spłacało kredyt inwestycyjny. Prawie nikt nie korzystał z ulgi z tytułu oszczędzania w kasie mieszkaniowej! To już raczej zamożniejsi wiązali z kasami swe nadzieje — 37 tys. ulg w grupie drugiej i 9 tys. w trzeciej.
SPOŚRÓD 163 tys. ulgowiczów najwyższej grupy dochodowej około 100 tys. uzyskało odpis dzięki wydatkom remontowym, 49 tys. budowało nowe domy, 3 tys. nabyło grunt pod przyszłą budowę, zaś pozostali oszczędzali w kasie mieszkaniowej lub budowali lokale na wynajem.
NIE NAMAWIAM do wyciągania z zestawienia tych liczb zbyt daleko idących wniosków. Można na przykład wytłumaczyć inwestycyjną aktywność osób o nominalnie małych dochodach tym, że często są nimi młodzi ludzie, korzystający z pomocy finansowej rodzin. Albo że podstawowym źródłem finansowania budowy była sprzedaż starego mieszkania lub jednorazowy spadek. Warto jednak pamiętać o dziwach związanych ze statystyką załączników PIT-D choćby dlatego, że w tych dniach rządzący koalicjanci uzgadniają projekt reformy podatkowej.
ULGI BUDOWLANE wartościowo stanowią największą kwotę podatkowych odliczeń, wyznaczają więc najważniejsze pole walki. Między innymi niedawno opublikowano raport amerykańskich ekspertów, dowodzących nieracjonalności polskiego systemu ulg mieszkaniowych. A jednak to one stanowią najbardziej powszechną formę państwowego wspomagania budownictwa mieszkaniowego. Suma ulg dwukrotnie przewyższa inne wydatki budżetowe na ten cel! Propozycjom ich likwidacji nie towarzyszyły dotychczas rozwiązania alternatywne, wskazujące na instrumenty, za pomocą których państwo chce aktywnie oddziaływać na różne sfery życia. Wszystko sprowadzono do hasła: niższe, najlepiej liniowe, podatki bez ulg. To jednak za mało, by zyskać społeczną aprobatę.
SAM wypowiadałem się wcześniej za likwidacją ulg budowlanych w przypadku wprowadzenia górnej granicy obciążeń podatkowych poniżej 20 proc. Myślę jednak, że obecnie warto przenieść akcent wspierania budujących na możliwość odliczania odsetek od kredytów bankowych oraz skierowanie powstałych dzięki temu oszczędności na alimentowanie budownictwa czynszowego i socjalnego. A także na wspomaganie pożytecznych inicjatyw lokalnych.
Aleksander Paszyński jest prezesem Korporacji Przedsiębiorstw Budowlanych Uni-Bud, byłym ministrem budownictwa