Trudno przewidzieć, czy w 2021 r. poznamy warunki przejęcia Lotosu przez PKN Orlen. Niezależnie od tego, czy tak się stanie, czy nie, będzie to branżowy temat numer jeden.
Nowi gracze, nowe możliwości
- Spełnienie środków zaradczych narzuconych przez Komisję Europejską może oznaczać spore zmiany na krajowym rynku paliwowym – podkreśla Paweł Grzywaczewski, członek zarządu Anwim, operatora stacji paliw Moya.
Realizacja środków zaradczych oznaczać będzie, że pojawi się nowy udziałowiec w gdańskiej Rafinerii, z prawem do przerobu blisko 50 proc. ropy. Oznacza to nowego liczącego się gracza w krajowym zaopatrzeniu. Poza tym Orlen został zobowiązany do odsprzedaży blisko 390 stacji Lotos, co stanowi ok. 5 proc. rynku stacji paliw w Polsce.
- Może to oznaczać wejście na rynek nowego koncernu lub wzmocnienie się gracza już obecnego w kraju. My, jako operator sieci Moya, oczywiście będziemy się przyglądać i analizować każdą okazję do zwiększenia liczby naszych stacji – mówi Paweł Grzywaczewski.
Zdalna praca z nami zostanie
Poza tym, o ile epidemia będzie w odwrocie, 2021 r. upłynie na powolnej odbudowie branży paliwowej i całej gospodarki.
- Szacuję wprawdzie, że obroty na rynku w 2021 r. będą wyższe niż w mijającym roku, jednak dopiero w latach 2022-23 powinniśmy zauważyć znaczący wzrost konsumpcji paliw. Dopiero wtedy rządowe programy pomocowe zaczną w pełni funkcjonować – uważa Paweł Grzywaczewski.
Jeśli pandemia odpuści, to turystyka wróci na dawne tory, co dla branży paliwowej byłoby korzystne. Jednocześnie praca zdalna może się utrzymać, a najczęstszym sposobem świadczenia pracy może stać się tryb mieszany.
- Spowoduje to niewielki, ale trwały spadek konsumpcji paliwa – przewiduje Paweł Grzywaczewski.
Anwim powołuje się chętnie na dane Międzynarodowej Agencji Energetycznej, która szacuje, że globalny popyt na ropę naftową urośnie do ok. 90 mln baryłek dziennie, a konsumpcja paliw wyniesie 97-99 proc. wskaźników z 2019 r. Według MAE już w 2021 r. zostanie odbudowane aż dwie trzecie strat z 2020 r.
Automaty mają dobry czas
Mimo optymistycznych prognoz MAE, branża powinna być ostrożna.
- Okres pandemii pokazał, jak różnie reagują poszczególne segmenty naszego biznesu. Sprzedaż detaliczna paliw spadała znacząco, ale już ta realizowana do klientów biznesowych była bardziej odporna na spadki. Z kolei sklepy na stacjach Moya zanotowały spore wzrosty – wylicza Paweł Grzywaczewski.
Jeśli chodzi o stacje, to najgorzej funkcjonowały te nastawione na klienta detalicznego w dużych miastach. Dużo lepiej poradziły sobie lokalizacje z mniejszych ośrodków miejskich lub wiejskich, a naprawdę dobrze radziły sobie stacje automatyczne, które klienci wybierali z uwagi na brak kontaktu z obsługą czyli potencjalnie mniejsze ryzyko zarażenia.
- Dlatego cieszymy się z przeprowadzonego przejęcia sieci eMila i wiążemy z tą transakcją duże nadzieje na przyszłość. Planujemy mocno rozwijać segment stacji samoobsługowych – zapowiada Paweł Grzywaczewski.