Dzisiejsza poranna przewaga strony podażowej na rynku ropy naftowej ma chociażby uzasadnienie techniczne, jako przerywnik po serii dynamicznych zwyżek. Niemniej, wyhamowaniu wzrostów notowań ropy naftowej sprzyjają także pojawiające się na nowo wątpliwości dotyczące wpływu wariantu Omikron na popyt na ropę na świecie.

Spekulacjom sprzyjały wczorajsze dane dotyczące zapasów paliw w USA, które przedstawił amerykański Departament Energii. Zapasy samej ropy naftowej w poprzednim tygodniu zniżkowały o ponad 4,5 mln baryłek, co zostało odczytane jako optymistyczny sygnał – ale tylko na pierwszy rzut oka. Jednocześnie bowiem zapasy benzyny wzrosły o prawie 8 mln baryłek, a zapasy destylatów o ponad 2,5 mln baryłek – co w obu przypadkach było znacznie większą zwyżką od oczekiwań. Te dane sugerują, że popyt na paliwa w USA jednak jest stłumiony, zwłaszcza że także we wcześniejszym tygodniu zwyżka zapasów benzyny była duża i przekroczyła 10 mln baryłek.

Pewnym wsparciem dla notowań ropy naftowej pozostaje słabość amerykańskiego dolara, która ogólnie sprzyja wyższym cenom surowców. Ponadto, powoli widać ożywienie w sektorze lotniczym – jak podało ANZ Research, liczba komercyjnych lotów w tygodniu zakończonym 11 stycznia była o 16% niższa niż w analogicznym okresie 2019 r. O ile nadal widać wpływ pandemii, to liczby te są lepsze niż w grudniu ub.r.