Wyświechtana wstążka orderowa

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2022-05-09 20:00

Oczekiwane przez świat z ogromnym napięciem obchody 77. rocznicy zwycięstwa Związku Radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941-45 przebiegły zaskakująco zwyczajnie.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Uderzając 24 lutego na Ukrainę car Władimir Putin oczywiście zupełnie inaczej wyobrażał sobie 9 maja. Był pewien, że napadnięty sąsiad padnie na łopatki i w Kijowie obejmą rządy wasale – być może znowu Wiktor Janukowycz – podobni Aleksandrowi Łukaszence. Podpułkownik Putin marzy o zrównaniu się w dokonaniach rosyjskiej satrapii z generalissimusem Józefem Stalinem, ale realnie tylko świeci odbitym światłem. Dla świata – oczywiście na szczęście.

Transmisję z placu Czerwonego oglądałem na żywo, starając się wyłapać sygnały, na podstawie których można cokolwiek prognozować. Na oko wszystko przebiegło identycznie, jak choćby rok temu. Nad wszystkim unosiła się dumnie wstążka Orderu św. Jerzego (coś jak nasze Virtuti Militari), ale mocno wyświechtana. Defiladę otwierała „Wstawaj, strana ogromnaja”, ten sam raport, to samo urraaaa, te same oddziały, ta sama tzw. technika. To znaczy – nie całkiem ta sama, bo już nie teoretyczna, lecz znana ze współczesnych przekazów wojennych, czasem w postaci wraków ze złowieszczym Z. Nad placem miała przelecieć ósemka maszyn MiG-29, które od wielu dni ćwiczyły ten zbrodniczy zygzak – ale część powietrzną niespodziewanie odwołano.

Wielka rosyjska kultura i wielka rosyjska zbrodnia. Ósemka MiG-ów 29 uformowana w zygzak Z (w cyrylicy to żadna litera) wiele dni ćwiczyła m.in. nad moskiewskim Teatrem Wielkim, ale 9 maja część powietrzną odwołano.
SHAMIL ZHUMATOV / Reuters / Forum

Najważniejsze było jednak przemówienie Władimira Putina. Gdy się je wyciśnie z wody, to suchej współczesności zostaje niewiele. W kółko nawiązywał do bohaterów sprzed 77 lat i zrównywał z nimi obecnie walczących w Donbasie. Za wszystko naturalnie obwinił wrażą Amerykę i NATO, które sprowokowały czysto obronną reakcję Rosji dla utrzymania jej bezpieczeństwa. Walka z faszystami to utrzymana podbudowa agresji, ale jednak ani słowa już nie było o całościowej denazyfikacji Ukrainy. Werbalne zawężenie frontu do Donbasu było bardzo charakterystyczne, chociaż absolutnie nie oznacza, że z dalszych celów imperator z Kremla już zrezygnował.