Wzgórza Afrodyty

Marlena Gałczyńska
opublikowano: 2003-06-06 00:00

W jednoczącej się Europie wrażenie na polskich miłośnikach golfa robi Portugalia. Po emocje sportowe można też jeździć do hiszpańskiej Valderramy czy angielskiego Belfry.

Wśród faworytów co rusz pojawia się także pole Aphrodite Hills, w górskim wąwozie, na naszym towarzyszu w kolejce do UE: Cyprze. Bo w golfie liczy się także kształt terenu i widoki!

— Dużo grywałem w Portugalii, gdzie malownicze pola golfowe znajdują się nad morzem. Jest ich na samym południu tego kraju koło 30. Największa zaleta to przystępna cena. Dobre pole golfowe musi mieć 50-70 ha, a całość — wraz z klubem i parkingiem — minimum 100 ha. Najważniejsza pozostaje fantazja architekta projektanta — mówi Grzegorz Siewiera, prezes spółki Laser i właściciel portalu www.golf.pl.

— Portugalia i Hiszpania oferują golfa cały rok. Ich pola są dobrze utrzymane. Stale zresztą powstają nowe. Z tego regionu najchętniej wspominam klub Penina — dodaje adwokat Leszek Gąsecki, wiceprezes Polskiego Związku Golfa.

W Hiszpanii właśnie znajduje się jedno z najsłynniejszych europejskich pól golfowych: Valderrama Golf Club.

— Pierwszych graczy przyjęło w 1975 roku. Zbudował je legendarny architekt Robert Trent Jones. Leży w najpiękniejszej części Andaluzji, w Sotogrande, niedaleko Gibraltaru. To miejsce najważniejszych turniejów w Europie, uznawane za rodzinny klub Severiano Ballesterosa — Hiszpana, który miał największe zasługi dla europejskiego golfa — opowiada Andrzej Person, prezes Polskiego Związku Golfa.

Jedno z najstarszych i najsłynniejszych pól golfowych na świecie, z imponującą tradycją, znajduje się w Szkocji. The Old Course w St. Andrews, założone około 1400 roku, jest polem publicznym, położonym w środku miasta.

— Klasyczne pole links, graniczące z plażą nad zatoką St. Andrews. Gra się przez cały tydzień z wyjątkiem niedziel, a green fee kosztuje 100-150 EUR. Na Old Course pojawiają się sławy. Kompleks składa się z sześciu pól. Tutaj działa też legendarny klub Royal and Ancient Golf Club of St. Andrews — najważniejsze, wytyczające zasady i przepisy, stowarzyszenie golfowe na świecie — przypomina Andrzej Person.

Po sportowe wrażenia warto też pojechać do Anglii na pole Belfry.

— The Belfry zbudowano w 1977 roku z myślą o meczach Europa-USA (czyli Ryder Cup). Tam właśnie przed rokiem Europa pokonała drużynę amerykańską z Tigerem Woodsem na czele. To pole w środkowej Anglii zaprojektowali Petera Allis i Dave Thomas: 36 dołków fantastycznie usytuowanych, hotel z ośmioma barami oraz umiarkowane ceny — od 50 do 100 EUR — dodaje.

— Z Francji wspominam Golf and Country Club w Grasse, centrum francuskiego przemysłu perfumeryjnego, gdzie wokół uprawia się lawendę i róże. Pole jest wąskie, ale z jakimi widokami! Przy jednym z dołków, jeśli dobra pogoda, widać Cannes, a nawet Korsykę — wspomina Leszek Gąsecki.

Najsłynniejszym francuskim polem golfowym pozostaje Golf de Chantilly, zbudowane w 1906 roku przez Toma Simpsona zaledwie 40 km od Paryża.

— Golf de Chantilly okalają lasy. Dają graczom wrażenie, jakby byli na odludziu. W 1920 roku Simpson zaprojektował obok drugie pole z mnóstwem bunkrów (czyli dołów z piachem) utrudniających grę. W czasie wojny pola zniszczono, ale dziś znów należą do najpiękniejszych na świecie. Cena gry: 100-150 EUR — mówi Andrzej Person.

Wielu graczy z największym sentymentem wspomina jednak Aphrodite Hills na Cyprze, zlokalizowane w górskim wąwozie nad brzegiem morza.

— Aphrodite Hills to mój numer jeden! Odległość dołka może wynosić zaledwie 120 m w linii prostej, ale by dojechać do greenu (miejsce, gdzie fizycznie dołek się znajduje) trzeba objechać wózkiem cały obszar pola. A widoki tam takie, że zapierają dech w piersiach. Góry nad brzegiem morza — to najlepsze miejsce na pole golfowe! — upiera się Grzegorz Siewiera.