
Handlujący ropą ponownie znaleźli się pod presją podażową po tym jak zapasy w Stanach Zjednoczonych pokazały nieoczekiwany wzrost. Sugeruje to utrzymujący się niski popyt na ropę przy słabych perspektywach dla chińskiej gospodarki.
Nad ranem kontrakty na amerykańską odmianę ropy WTI zniżkowały o około 0,4 proc. tracąc 29 centów i oscylowały wokół poziomu 69,10 USD za baryłkę. Podoba skala przeceny była udziałem europejskiej benchmarkowej odmiany Brent, która była wyceniana na okolice 74 USD/b.
Zapasy ropy w USA wzrosły o około 1 mln baryłek w tygodniu zakończonym 9 czerwca, wynika z danych zaprezentowanych przez American Petroleum Institute. Tymczasem spodziewano się ich spadku o 550 tys. baryłek. Dzisiaj swój konkurencyjny raport w tej sprawie opublikuje EIA. W przypadku tej rządowej agencji oczekiwany jest spadek rzędu 1,3 mln baryłek.
Dla przyszłych notowań surowca – co podkreślają analitycy – istotne będą decyzje banków centralnych odnośnie stóp procentowych. Szczególnie dzisiejsza FOMC, dotycząca stawek w Stanach Zjednoczonych. Determinować bowiem będą notowania dolara w którym wyceniana jest większość surowców.