Z PRASY

Jacek Zalewski
opublikowano: 2005-04-25 00:00

Zadarł z policjantami

Na odprawie z okazji 5-lecia Centralnego Biura Śledczego w ośrodku na Mazurach miało być służbowo: odznaczenia, nominacje i przemowy. A wyszedł skandal. Na raucie było około 150 osób — szefowie CBŚ ze wszystkich województw oraz komendant główny policji Leszek Szreder. Był także twórca CBŚ, zdymisjonowany przez niego jesienią 2003 r. Adam Rapacki. Poszło właśnie o niego...

Obrońca skazanego

Kilka dni wcześniej Rapacki udzielił wywiadu „Pulsowi Biznesu”, w którym ostrzegał: „Gdyby ktoś chciał zrobić zamach na CBŚ, wytoczę najcięższe armaty”. To ostrzeżenie skierowane było do polityków, którzy mieli zakusy na likwidację biura. Zarzucali jego funkcjonariuszom, że zniszczyli czołowych działaczy i baronów SLD, m.in. w wyniku afery starachowickiej.

Do tych krytyków należy też Brachmański, bo nazwał aferę starachowicką „dętą sprawą drobnych złodziejaszków”. Do końca bronił swego poprzednika na wiceministerialnym stołku (skazanego w aferze starachowickiej) Zbigniewa Sobotki, ręcząc za jego uczciwość.

Cięty język ministra

Dotarliśmy do jednego z uczestników odprawy. Jak mówi, zaczęło się od tego, że Brachmański podziękował „prawdziwym, a nie gazetowym twórcom CBŚ”. To był przytyk do Rapackiego i jego wywiadu dla „PB”. A kiedy ten próbował ripostować, wiceminister nie dopuścił go do głosu. Wtedy część uczestników odprawy zaczęła tupać i głośno przerywać ministrowi. Brachmański uspokajał słuchaczy, zapewniając, że dopóki on jest w ministerstwie, likwidacja CBŚ nie grozi. — Po tym incydencie minister przez chwilę rozmawiał z generałem Rapackim na osobności i wyjechał — mówi nasz rozmówca.

Nieco inną wersję przedstawia rzecznik MSWiA Jarosław Skowroński: — Minister wręczył odznaczenia i nominacje, pogratulował policjantom sukcesów, a niewielka grupka uczestników próbowała zakłócić tę atmosferę.

„Gazeta Lubuska” z 22 kwietnia