Z rowerami na trzeciego

Aleksandra RogalaAleksandra Rogala
opublikowano: 2015-11-22 22:00

W Łodzi trwa cicha wojna operatorów wypożyczalni miejskich rowerów. Na pole bitwy wjechał niedawno nowy gracz — Romet.

Do końca roku ma być rozstrzygnięty wart 13,5 mln zł przetarg na wykonawcę i operatora publicznych jednośladów w Łodzi. Tymczasem dwaj oferenci toczą spór sądowy. Trzeci, właściciel legendarnej marki rowerowej z PRL-u, zaskoczył ceną. Rynek rowerów miejskich w Polsce rozwija się w ostatnich latach błyskawicznie. Własne sieci wypożyczalni ma już większość miast wojewódzkich — poza Kielcami, Łodzią, Zieloną Górą i Olsztynem, a także kilka mniejszych gmin.

TAKA STRATEGIA:
TAKA STRATEGIA:
Będziemy brali udział w kolejnych przetargach na kompleksową obsługę miejskich stacji rowerowych — mówi Wiesław Grzyb, prezes Arcus&Romet Group.
PIOTR KOWALCZYK

W ostatnich miejskich przetargach ostro rywalizowały głównie dwie spółki: niemiecka Nextbike, niekwestionowany lider, oraz francuska BikeU. O konflikcie na polskim boisku między tymi spółkami, w który ostatnio włączyła się nawet prokuratura, pisaliśmy w „Pulsie Biznesu” w październiku w artykule pt. „Burzliwy konflikt na dwóch kółkach”.

Łodzianie na publiczną sieć wypożyczalni rowerów czekają od dawna. Miasto podchodzi do przetargu na jej wykonawcę i operatora już po raz trzeci. Pierwszy, ogłoszony na początku roku — unieważniono z powodu zbyt wysokich cen zaoferowanych przez wykonawców. Drugi miał finał w Krajowej Izbie Odwoławczej, która zażądała od miasta zmiany specyfikacji istotnych warunków zamówienia.

Do kolejnego przetargu na wybudowanie, uruchomienie i zarządzanie siecią rowerów, ogłoszonego na początku października, stanęły trzy firmy. Konsorcjum na czele z BikeU (Egis Road Operation Polska) złożyło ofertę wartą 13,16 mln zł. Nextbike zaoferowało miastu rozwiązanie za 12,28 mln zł. Trzecim oferentem są Romet Rental System wspólnie ze swoim właścicielem, producentem rowerów Arcus & Romet Group.

Spółka z Dębicy („tamten” Romet miał siedzibę w Bydgoszczy), która w kwietniu przejęła większość udziałów rodzimego operatora rowerów miejskich WiM System (stworzył systemy wypożyczalni rowerów miejskich w Rzeszowie i Toruniu) i zmieniła mu nazwę na Romet Rental Systems, chce zawojować rynek wypożyczalni miejskich jednośladów. — Podchodzimy do tematu poważnie. To nie jest jednorazowy „wyskok inwestycyjny”. Będziemy brali udział w kolejnych przetargach na kompleksową obsługę miejskich stacji rowerowych. Jesteśmy do tego przedsięwzięcia strategicznie, organizacyjnie i wykonawczo dobrze przygotowani — zapowiada Wiesław Grzyb, prezes Arcus & Romet Group.

Jego plany są dalekosiężne, bo rynek jest jeszcze mały, a konkurencja dopiero się rozwija.

— Oprócz wypożyczalni rowerowych wdrażamy również systemy wypożyczalni rowerów elektrycznych i pojazdów elektrycznych. Nasza oferta jest skierowana nie tylko do sektora publicznego, ale również do prywatnego, np. hoteli — informuje Wiesław Grzyb.

Konkurencja patrzy na jego działania sceptycznie. Przedstawiciele BikeU podkreślają, że „spadkobiercy” Rometu mają małe doświadczenie w uruchamianiu sieci wypożyczalni miejskich. Obie zagraniczne spółki, które wystartowały teraz w łódzkim przetargu, działają zaś w całej Europie, a nawet poza nią. Liderem na polskim podwórku jest Nextbike, który dostarcza rowery i prowadzi wypożyczalnie w 80 proc. polskich wypożyczalni miejskich. Romet Rental System chce jednak zdobyć Łódź ceną.

Zaproponował stworzenie tam 100 wypożyczalni i dostarczenie około 1000 rowerów za 8,9 mln zł. A to znacznie mniej, niż zaoferowały Nextbike i BikeU.

— To rzeczywiście zaskakująco niska cena. Miasto wyceniło wartość zamówienia na 13,5 mln zł. Zwrócimy się do konsorcjum Rometu z prośbą o wyjaśnienia, żeby wykluczyć podejrzenia o złożenie oferty z rażąco niską ceną — informuje Tomasz Andrzejewski z łódzkiego Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego.

— Dla nas kwota 13,5 mln jest zaskakująco wysoka i również chcielibyśmy wiedzieć, z czego wynika ta kalkulacja. Domniemamy, że to szacunek określony na podstawie dotychczasowych ofert dwóch firm, które występowały do tej pory w przetargach. Być może oferty innych firm są adekwatne do rynków krajów Europy Zachodniej, ale na pewno nie w Polsce — odpowiada Wiesław Grzyb.