Żabka przeszła w ręce już trzeciego funduszu private equity, ale fundament jej strategii mimo zmian właścicielskich pozostaje ten sam: otwierać, otwierać, otwierać. Nowy właściciel, czyli CVC Partners, kupił od funduszu Mid Europa organizację, zarządzającą siecią ponad 4,6 tys. sklepów franczyzowych, działających pod szyldami Żabka i Freshmarket.

— W ubiegłym roku uruchomiliśmy 430 sklepów, w tym roku tempo ma być nieco szybsze. Celujemy głównie w większe miasta, ale z powodzeniem prowadzimy biznes w miejscowościach, liczących kilkanaście tysięcy mieszkańców — mówi Tomasz Suchański, prezes Żabki. Żabka miała w ubiegłym roku 6,4 mld zł obrotu. W tym roku można spodziewać się przebicia bariery 7 mld zł. Do wyniku lidera rynku jest daleko: przychody Biedronki wyraźnie przekroczyły 40 mld zł. Przedstawiciele Żabki podkreślają jednak, że nie walczą z rozpychającymi się na rynku dyskontami, tylko je uzupełniają.
— Jesteśmy niekwestionowanym liderem segmentu convenience, w którym inne sieci dopiero próbują zbudować markę. Podstawą sprzedaży w tym segmencie zawsze są artykuły impulsowe, papierosy, piwo czy słodycze, ale trendy się zmieniają, konsumenci żyją coraz szybciej i mają coraz mniej czasu na zakupy, większą rolę odgrywają więc gotowe posiłki,kawa czy hot dogi — mówi Tomasz Suchański.
Żabka w ostatnim czasie zainwestowała w modernizację placówek, na których wiesza nowe logo (już bez płaza). Testuje też zmiany w większym formacie Freshmarket — w tej sieci działa około 600 placówek o powierzchni sprzedaży ponad 100 mkw. i większym asortymencie produktów świeżych.
— Rozważamy, co zrobić dalej z Freshmarketami. Ta sieć jest rentowna, ale z punktu widzenia organizacji nie ma większego sensu utrzymywanie dwóch odrębnych szyldów. Na pewno nie będziemy zamykać sklepów, ale możliwe jest zmienianie szyldów na Żabkę. Testowaliśmy już to rozwiązanie i Freshmarkety zmienione w Żabki notują lepsze wyniki — mówi Tomasz Suchański. W tym roku ma też zostać otworzone piąte centrum logistyczne.