Ostatni marzec był miesiącem koronawirusowego krachu na rynkach finansowych i zarazem niewidzianego do lat napływu klientów do biur maklerskich. W funduszach inwestycyjnych było jednak zgoła inaczej. Z danych serwisu analizy.pl wynika, że w marcu 2020 r. klienci wypłacili z TFI ponad 20 mld zł więcej niż wpłacili, co było najgorszym bilansem miesięcznym bilansem sprzedaży w historii rodzimego rynku.
Sytuacja zaczęła się poprawiać w lecie, ale i tak 7 z 10 TFI o największych aktywach ulokowanych na rynku finansowym zakończyło rok 2020 z ujemnym bilansem sprzedaży. W przypadku Pekao TFI, Generali Investments TFI, PKO TFI i Santander TFI chodziło przy tym o kwoty rzędu miliarda złotych lub więcej.
To, że branża jako całość zakończyła 2020 r. z dodatnim saldem wpłat i umorzeń w wysokości około 200 mln zł, wynikało głównie z sytuacji NN Investment Partners TFI. W tej firmie wpłaty przewyższyły umorzenia o 3,3 mld zł.
Uśmiech zimy
Wygląda jednak na to, że z początkiem 2021 r. słońce jaśniej zaświeciło nad wszystkimi TFI. Styczniowy bilans wpłat i umorzeń u zeszłorocznego lidera wyniósł 578 mln zł. Tak dobrego miesiąca NN Investment Partners TFI nie miało w całym ubiegłym roku.
Jeszcze lepiej poszło PKO TFI, które ciągu miesiąca pozyskało do swoich funduszy ponad 1 mld zł więcej niż z nich wypłaciło. Kwota ta nie obejmuje funduszu transformacji energetycznej (PKO Energii Odnawialnej FIZAN) uruchomionego wspólnie z PKO Bankiem Polskim. Dzięki styczniowemu wynikowi PKO TFI odrobiło ujemny bilans sprzedaży z 2020 r. Dla asset managera największego polskiego banku styczeń 2021 r. był również miesiącem lepszym od jakiegokolwiek miesiąca 2020 r. A trzeba pamiętać, że mimo ujemnego całorocznego salda, lipcowy bilans sprzedaży tego TFI wyniósł blisko 1 mld zł.
Miesiąc lepszy od jakiegokolwiek ubiegłorocznego zanotowało także Generali Investments TFI, na koniec 2020 r. zamykające grupę siedmiu firm, które w funduszach rynku kapitałowego miały ulokowane ponad 10 mld zł. Z mniejszych firm rekordowy miesiąc pod względem napływów do funduszy miały Noble Funds TFI i Quercus TFI (Quercus grudzień 2020 r. miał lepszy, ale razem z usługą asset management).
- Nie zdziwi mnie, jeśli styczeń będzie rekordowy pod względem napływów do funduszy ogółem, jak również to, że cały 2021 r. będzie rekordowy – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
W kilku innych TFI po okresie paniki może i były w 2020 r. lepsze miesiące niż styczeń 2021 r., ale i tak ten ostatni był dla nich bardzo dobry. Tak jest np. w przypadku Santander TFI, czy mniejszych - Investors TFI i BNP Parbias TFI.
- Styczeń był rzeczywiście dobry. To jest zrozumiałe i wynika z faktu, że w wyniku obniżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej bardzo spadło oprocentowanie depozytów w bankach. To z kolei powoduje, że klienci banków szukają innych możliwości oszczędzania. Jedną z nich są fundusze inwestycyjne – komentuje Jarosław Skorulski, prezes BNP Paribas TFI.
- Depozyty nie dają żadnego oprocentowania, więc klienci szukają alternatywy jak kania dżdżu – mówi Mariusz Staniszewski, prezes Noble Funds TFI.

Jarosław Skorulski zwraca uwagę, że pierwszym wyborem osób przesuwających pieniądze z depozytów bankowych są fundusze dłużne.
- Powoli zaczynają się napływy do funduszy akcyjnych i mieszanych, aczkolwiek ciągle są zdecydowanie mniejsze niż do funduszy dłużnych – zastrzega szef BNP Paribas TFI.
- Widzimy kontynuację bardzo dużego zainteresowania funduszami dłużnymi. Zapewne jest to wynikiem tego, że oprocentowanie lokat i innego rodzaju rachunków oszczędnościowych jest bliskie zera. NN Obligacji, NN Krótkoterminowych Obligacji, i w nieco mniejszej skali NN (L) Obligacji Plus to fundusze, które w styczniu cieszyły największym zainteresowaniem. Dwa pierwsze miały bilans napływów w przedziale 100-200 mln zł każdy. Widzimy też trochę większe zainteresowanie funduszem NN Konserwatywnym, które bierze się z powoli rosnącego zainteresowania funduszami ze strony klientów korporacyjnych, tolerujących jedynie ograniczoną ekspozycję na ryzyko kredytowe – informuje Radosław Sosna, dyrektor sprzedaży, marketingu i produktów NN Investment Partners TFI.
Firmy się przymierzają
O ile oprocentowanie depozytów osób fizycznych jest po prostu żadne lub prawie żadne, o tyle niektóre banki w ogóle nie chcą przyjmować depozytów od firm, a te, które to robią, każą sobie za to płacić. Mimo to, słowo „zainteresowanie” w kontekście napływu pieniędzy korporacyjnych do funduszy należy jednak rozumieć dość wstrzemięźliwie.
- Widzimy zainteresowanie tematem, ale nie przełożyło się ono na duże napływy – mówi Marcin Żółtek, wiceprezes TFI PZU, które styczeń 2021 r. miało akurat stosunkowo słaby.
- To nie jest na pewno masowy proces czy wyraźny trend. To są raczej próby, przymiarki. Niektóre firmy już wcześniej wykorzystywały fundusze do lokowania nadwyżek finansowych i one są bardziej skłonne zwiększyć skalę inwestycji niż te przedsiębiorstwa, które ograniczały się tylko do depozytów. Opłaty pobierane przez banki od środków przekraczających pewne salda na rachunkach na pewno jednak motywują firmy do poszukiwania alternatywy dla wolnych środków. Należy podkreślić, że obecnie firmy stają przed wyborem poniesienia pewnych opłat za trzymanie pieniędzy na rachunkach bankowych lub wpłacenia ich do funduszy dłużnych, gdzie muszą się wprawdzie liczyć z pewnymi wahaniami cen jednostek - szczególnie w krótkim okresie - ale mają realne szanse na uzyskanie dodatniej stopy zwrotu – tłumaczy Jarosław Skorulski.
- Nie jest też tak, że banki - nawet te które mają TFI w swoich grupach kapitałowych - przekierowują do funduszy pieniądze swoich klientów korporacyjnych – zaznacza Radosław Sosna.
TFI jednak nie tracą nadziei na aktywizację tej grupy klientów.
- Od drugiej połowy 2020 r. obserwujemy zainteresowanie klientów instytucjonalnych. Spodziewamy się dalszych napływów w tym segmencie – deklaruje Małgorzata Brede, menedżerka ds. wsparcia sprzedaży i marketingu w Santander TFI.