Załamał się popyt na wtórnym rynku mieszkań

Patrycja Otto
opublikowano: 2002-04-09 00:00

Biura nieruchomości odnotowują 30-40- -proc. spadek transakcji sprzedaży i wynajmu mieszkań na rynku wtórnym. O 20-30 proc. obniżono też ceny za metr kwadratowy.

W ostatnim czasie wydłużył się czas podejmowania przez klientów decyzji o zakupie mieszkania. Od momentu zapoznania się z ofertą biura do chwili zawarcia transakcji mija 3-6 miesięcy.

— Na 10-11 wystawionych do sprzedaży mieszkań kupione zostaje jedno — mówi Jerzy Kląskała, właściciel wrocławskiej agencji nieruchomości JK.

Obecnie na rynku wtórnym podaż znacznie przewyższa popyt. Zdaniem pośredników, sytuację pogorszyło dodatkowo wejście w życie ustawy o ochronie praw lokatorów. Na sprzedaż wystawiono bowiem mieszkania, które dotąd były wynajmowane. Powodem był brak gwarancji dla właścicieli przy wynajmie. Maleje również liczba klientów zdecydowanych na zakup. Liczba transakcji spadła o 30-40 proc.

Tomasz Błeszyński, członek zarządu Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości, potwierdza, że najdroższym miastem w Polsce pozostaje Warszawa, gdzie 1 mkw. mieszkania kosztuje około 2,5-3 tys. zł.

— Wnika to z dość dobrej sytuacji na stołecznym rynku pracy. W rejonach, w których bezrobocie jest większe, ceny mieszkań są dużo niższe. W Poznaniu 1 mkw. kosztuje 1,5-1,7 tys. zł, a w Łodzi około 1,2 tys. zł. Oznacza to spadek cen w porównaniu z rokiem 2001 o blisko 30 proc. — szacuje Tomasz Błeszyński.

Największym zainteresowaniem wciąż cieszą się lokale dwupokojowe o powierzchni 38-45 mkw.

Artur Jakubczyk, prezes Biura Obrotu Nieruchomościami z Katowic, twierdzi, że na Śląsku ceny są niższe niż w 2001 r. o 10-15 proc. i wynoszą zależnie od lokalizacji od 1,1 tys. do 1,5 tys. zł za mkw. Jeszcze taniej można kupić mieszkanie w wysokim bloku zbudowanym z wykorzystaniem starej technologii.

Jerzy Kląskała, właściciel agencji nieruchomości JK z Wrocławia, twierdzi, że w tym mieście ceny zatrzymały się na stałym poziomie. Za kawalerkę trzeba zapłacić około 60 tys. zł, za dwupokojowe mieszkanie 85-115 tys. zł, a za trzypokojowe 100-130 tys. zł.

Klienci coraz rzadziej pytają także o mieszkania zlokalizowane w centrum miasta. Poszukują raczej lokali na obrzeżach, ale z dobrym dojazdem do centrum.

W ciągu ostatnich kilku lat wzrosła także liczba mieszkań kupowanych na rynku wtórnym, a finansowanych kredytem hipotecznym. Niskie oprocentowania, długie okresy spłaty przyciągają klientów.

— W 2000 r. nieruchomości były kupowane głównie za gotówkę. W 2001 r. jedno mieszkanie na dziesięć było nabywane przy udziale kredytu, a obecnie już dwie trzecie lokali — mówi Artur Jakubczyk.

— Kredyt hipoteczny jeszcze nie każdemu kojarzy się z przyjaznym produktem. Wiąże się najczęściej z dodatkowymi kosztami, jak np. wycena mieszkania. Dlatego wiele nieruchomości nabywanych jest z wykorzystaniem innego rodzaju kredytu lub pożyczki bankowej —twierdzi Jerzy Kląskała, właściciel agencji nieruchomości JK z Wrocławia.