- W naszym bazowym scenariuszu, który zakłada powolne ożywienie i niskie, ale dodatnie, stopy zwrotu z aktywów, najlepszą inwestycją wśród obligacji powinny być europejskie papiery korporacyjne, zwłaszcza te o podwyższonym ryzyku – powiedział Simon Fasdal.
Zainteresowanie tego typu bardziej ryzykownymi inwestycjami podbić powinny utrzymujące się wyjątkowo niskie rentowności obligacji rządów z krajów strefy euro, zmuszające inwestorów do szukania zysków gdzie indziej. Specjalista spodziewa się jednak, że pod presją pozostaną obligacje polskiego skarbu. Ich rentowności powinny w przyszłym roku pójść nieco w górę, co dla inwestorów oznaczałoby niskie lub nawet ujemne stopy zwrotu z tych aktywów.
- Ze względu na niski poziom długu publicznego polskie obligacje są atrakcyjne, a kraj skorzysta na ożywieniu w strefie euro. Jednak może im zaszkodzić lekki wzrost stóp procentowych NBP – powiedział Simon Fasdal.
Jak zaznacza, czynnikiem ryzyka dla podstawowego – nieco nudnego – scenariusza rynkowego byłoby natrafienie ożywienia na przeszkodę, jaką byłby na przykład byłaby niewypłacalność któregoś z krajów europejskich, co jednak jest mało prawdopodobne. Obligacjom na globalnych rynkach więcej szkodzić nie powinna za to perspektywa zmniejszenia programów skupu aktywów przez Fed.
- Rynek uwzględnił w cenach zbliżanie się zaostrzenia polityki Fedu. Gdyby jednak ono opóźniło się jeszcze bardziej, najlepszą inwestycją byłyby obligacje z krajów Ameryki Łacińskiej – ocenił Simon Fasdal.
