PAP: Ekspert do spraw mediów Andrzej Zarębski powiedział we wtorek przed sejmową komisją śledczą, że być może "pasuje" on komuś do "jakiejś gry", dlatego jest przedmiotem pomówień związanych z jego rolą w sprawie Rywina.
Bogdan Lewandowski (SLD) spytał Zarębskiego, dlaczego jego zdaniem, wciąż spotykają go "jakieś oskarżenia, insynuacje i pomówienia".
Zarębski, jak podkreślił, ma nadzieję, iż działalność komisji śledczej pomoże mu w uzyskaniu odpowiedzi na to pytanie, bo sam je sobie zadaje. "Jedyna rzecz, jaka przychodzi mi do głowy, to że komuś pasuję do jakiejś gry. Zbyt mało mam wiedzy o faktach, bym snuł tutaj hipotezy" - powiedział.
Jak dodał, chciałby by Lew Rywin "wreszcie przemówił" i wyraźnie powiedział, jaką rolę przypisuje mu w sprawie oferty korupcyjnej. "Chciałbym mieć w tej sprawie jasność, bo jaka jest prawda to ja wiem" - powiedział.
Pytany, dlaczego nie skorzystał z prawnych środków wobec osób, którym zarzuca pomówienie: Lwa Rywina, Jerzego Wenderlicha (SLD) oraz dyrektora generalnego TVP Macieja Kosińskiego, odparł, że wobec tego ostatniego "rezerwuje sobie możliwość takiej akcji". Przypomniał też, że Wenderlich wycofał się z oskarżeń zeznając przed komisją śledczą. Dodał, że Lew Rywin "ma swój proces w sądzie" i Zarębski jest w nim świadkiem.
Nazwisko Zarębskiego padło w czasie nagranej 22 lipca 2002 roku przez Adama Michnika rozmowy z Lwem Rywinem, następnie producent powtórzył je podczas konfrontacji w gabinecie premiera Leszka Millera.
Ponadto, w czerwcu dyrektor generalny TVP Maciej Kosiński zeznał przed komisją, że w listopadzie ub. roku rozmawiał na temat ustawy o rtv z Zarębskim. Ten - jak relacjonował Kosiński - miał powiedzieć, że jeżeli dyrektor generalny TVP nic nie zrobi w sprawie ustawy o rtv "to mogą się pojawić informacje", które przedstawią go "w złym świetle w opinii publicznej".