Zdrowy portfel frankowy

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2015-12-14 22:00

Millennium ma dla klientów trzy propozycje, jak pozbyć się kredytu frankowego.

W marcu tego roku, po tygodniach prac i konsultacji, sektor bankowy zaproponował projekt przewalutowania kredytów frankowych na złotowe, który natychmiast został odrzucony przez nadzór. Po fiasku samoregulacji do gry włączyli się politycy i przygotowali ustawę, którą po zmianach w Sejmie trzeba było schować, bo w ostatecznym kształcie groziła wywróceniem sektora. Franki stały się później ważnym tematem kampanii wyborczej. Wobec takiego obrotu spraw banki, jako branża, zarzuciły prace nad nowymi pomysłami. Poszczególne instytucje na własną rękę wciąż próbują jednak przekonać klientów do wyjścia z kredytu frankowego.Millennium rozesłał do klientów „nowe rozwiązania ograniczające ryzyko walutowe” w trzech wariantach do wyboru. W pierwszym proponuje przewalutowanie po kursie bieżącym NBP, w zamian oferując obniżenie marży o 0,2 pkt. proc. i wydłużenie terminu spłat — by rata złotowego kredytu była zbliżona do raty sprzed uwolnienia CHF. W drugim wariancie bank dzieli kredyt na dwie części: w połowie frankowy i złotowy. Kurs przewalutowania jak wyżej. W części złotowej również mamy redukcję marży o 0,2 pkt. proc. W trzecim wariancie bank zachęca do wcześniejszej spłaty kredytu. Minimalna wartość nadpłaty to 10 proc. salda. Jeśli klient spłaci wcześniej 20 proc. kredytu, obniży sobie marżę o 0,1 pkt. proc. Przy nadpłacie wysokości 30 proc. spadek marży wyniesie 0,17 pkt. proc. Bank zastrzega, że po obniżkach marża nie może być niższa niż 0,3 pkt. proc.

— Propozycja przewalutowania jest dostępna od końca maja dla wszystkich klientów Banku Millennium, którzy terminowo regulują zobowiązania. Program trwa do końca 2015 r., więc z podsumowaniem wstrzymujemy się do momentu zakończenia. Możemy natomiast powiedzieć, że wiele osób kontaktuje się z bankiem i prosi o indywidualne wyliczenia — mówi Iwona Jarzębska, dyrektor departamentu PR Banku Millennium.

Poprzednie propozycje banków, ogłoszone w tzw. sześciopaku, cieszyły się umiarkowanym wzięciem frankowiczów. Przypomnijmy, że pakiet pomocowy obejmował m.in. obniżkę spreadu, uwzględnienie ujemnego LIBOR, rozterminowanie kredytu i wakacje kredytowe.

— Zainteresowanie jest śladowe — mówi przedstawiciel jednego z największych banków. Niemal bez echa przeszła propozycja umożliwienia kredytobiorcom walutowym zamiany mieszkania na większe.

— Wszystkie wnioski można policzyć na palcach jednej ręki — usłyszeliśmy w innym dużym banku. Za miesiąc minie pierwsza rocznica szoku 15 stycznia 2015 r., kiedy cena franka szwajcarskiego przekroczyła poziom 4 zł. Załamanie kursu CHF nie przełożyło się w widocznym stopniu na spadek jakości portfela kredytów hipotecznych. Według najnowszych danych Komisji Nadzoru Finansowego na koniec września tego roku wartość kredytów mieszkaniowych opóźnionych w spłacie była mniejsza niż na koniec 2014 r. i wynosiła 24,3 mld zł wobec 24,7 mld zł. Zmniejszyła się przede wszystkim wartość zobowiązań z zaległościami od jednej miesięcznejraty do trzech. Pogorszyła się jakość kredytów, z którymi już wcześniej były problemy. Wartość zadłużenia opóźnionego od 91 dni do 180 dni wzrosła z 952 mln zł do 1,85 mld zł. Kredytów właściwie straconych, czyli niespłacanych co najmniej od sześciu miesięcy, było na koniec 2014 r. 6793 mld zł, a na koniec września 7094 mld zł. Przy portfelu hipotecznym o wartości 379704 mld zł nie są to duże kwoty.

— Nie ulega wątpliwości, że wzrost ceny franka w ogóle nie wpłynął na jakość portfela frankowego. Gdyby spojrzeć na roczniki kredytów frankowych, najbardziej wrażliwe na wahania kursów, czyli zaciągane przy niskim kursie CHF, psuły się one w tym roku w takim samym stopniu jak w 2014 r. — mówi dr Andrzej Topiński, główny ekonomista Biura Informacji Kredytowej. © Ⓟ