Złoto ma jeszcze potencjał wzrostu o 20-25 proc.

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2024-09-02 20:00

Spowolnienie trendu wzrostowego albo nawet wyraźną przeceną prognozują złotu specjaliści z instytucji finansowych. Będzie to jednak epizod w dalszym wzroście notowań.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

- dlaczego we wrześniu można spodziewać się korekty na rynku złota

- co dla złota oznaczają obniżki stóp procentowych przez Fed

- co na temat wpływu Fedu na rynek kruszcu mówią statystyki

- jak wygląda popyt jubilerski i z funduszy ETF

- i jak sytuacja w tych segmentach rynku może przełożyć się na ceny kruszcu

- jakie ryzyko czai się na rynku kontraktów terminowych

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

O jedną czwartą wzrosła od początku roku cena złota. Gros tego ruchu miało miejsce w marcu i kwietniu. Potem nastąpiły trzy miesiące dość szerokiego trendu bocznego, po czym w same wakacje kurs kruszcu skoczył o kolejne 200 USD, nieznacznie przekraczając symboliczne 2500 USD za uncję, co jest nowym historycznym rekordem. Co dalej? Czy będą padały kolejne bariery wyceny?

Według Michał Stajniaka, wicedyrektora działu analiz XTB, choć złoto znajduje się obecnie na historycznych szczytach, to długoterminowo jego perspektywy w dalszym ciągu wyglądają optymistycznie. Złotu sprzyjać będą obniżki stóp procentowych przez amerykański Fed, najważniejszy bank centralny świata. Rynek zakłada, że do pierwszej z nich dojdzie we wrześniu 2024 r. Michał Stajniak przypomina, że w ostatnich 40 latach kruszec drożał średnio 20 proc. w dwa lata po pierwszej obniżce stóp procentowych Fedu. Jedynie po obniżce z czerwca 1989 r. złoto potaniało w ciągu 24 miesięcy, ale o symboliczny 1 proc. Po obniżce z 1984 r. też nie wyglądało to najlepiej, ale ostatecznie skończyło się na 26-procentowym wzroście.

Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI, przeprowadził podobny rachunek dotyczący cykli obniżek stóp procentowych tylko w XXI w. Wyszło mu, że w ciągu dwóch lat od pierwszej obniżki stóp procentowych przez Fed kurs złota szedł w górę o 25 proc. Jednocześnie w lipcu 2024 r. zakładał, że metal na koniec roku będzie kosztował około 2500 USD. To by oznaczało, że podrożeje do 3000 USD za uncję, ale do końca roku będzie się trzymać mniej więcej obecnego poziomu.

- Wakacyjna fala wzrostów pozwoliła złotu wyjść na pozycję niekwestionowanego lidera w tegorocznym wyścigu o najwyższą stopę zwrotu wśród różnych klas aktywów inwestycyjnych, nie licząc bitcoina. Wiele wskazuje, że metal zdoła utrzymać się na prowadzeniu w kolejnych czterech miesiącach, choć obserwowana do niedawna dynamika wzrostów - 200 dolarów za uncję w dwa miesiące - będzie trudna do powtórzenia – komentuje Jarosław Niedzielewski.

Zwraca uwagę, że siła rynku złota nie uszła uwadze spekulantów, którzy zwiększyli długie pozycje do niemal rekordowych poziomów. Ekstremalne pozycjonowanie operujących na rynku kontraktów terminowych niepokoi Daniela Kosteckiego, analityka rynków finansowych w polskim oddziale CMC Markets.

- Jeśli nie zaistnieje zjawisko deflacji to w długim terminie cena złota do 3000 USD za uncję może dotrzeć. Tylko nie z tego miejsca, w którym jest obecnie. Wydaje się, że rynek jest za bardzo rozgrzany – uważa Daniel Kostecki.

- Pokonanie 2500 USD to etap w drodze na wyższe poziomy. Przy tak dużej liczbie czynników strukturalnych sprzyjających złotu, jego cena będzie zmierzała w kierunku 3000 USD. Pytanie, w jakim terminie osiągnie ten poziom – mówi Adam Czorniej, zarządzający funduszem Skarbiec Rynków Surowcowych.

Złota się nie dodrukuje

Dlaczego złoto powinno drożeć po obniżkach stóp procentowych przez główny bank centralny świata? Michał Stajniak tłumaczy, że niższe stopy procentowe to więcej pieniądza na rynku. Więcej pieniądza to zaś ryzyko wyższej inflacji, natomiast złota nie da się dodrukować. Jego ilość jest skończona, a roczne wydobycie rośnie zazwyczaj wolniej niż ilość pieniędzy na rynku. Z drugiej jednak strony, rynek w pełni wycenia już wrześniową obniżkę o 0,25 pkt proc., a nawet przypisuje 33-procentowe prawdopodobieństwo obniżce o 0,5 pkt proc. Nie można więc wykluczyć, że jeśli Fed obniży stopy procentowe we wrześniu, to początkowo złoto zamiast drożeć potanieje.

Michał Stajniak zaznacza, że na taki rozwój zdarzeń wskazuje sezonowość. W sierpniu bardzo często dochodziło do notowania historycznych szczytów przez kurs złota, a po powrocie z wakacji inwestorzy we wrześniu rebilansują portfele. Po 2012 r. tylko raz złoto zakończyło wrzesień z dodatnią stopą zwrotu.

- Choć dostrzegam argumenty przemawiające za wrześniową korektą, sam fakt, że przez ileś ostatnich lat wrzesień był słaby na rynku złota nie oznacza, że i obecny taki będzie. Sezonowość nie nastraja optymistycznie, ale nie wykluczam, że jeszcze w 2024 r. kurs kruszcu osiągnie wyższy poziomy niż 2500 USD – mówi Michał Stajniak.

W wariancie optymistycznym specjalista z XTB zakłada, że na koniec 2024 r. kurs złota dotrze do 2600 USD. W wariancie pesymistycznym będzie to 2250 USD.

Daniel Kostecki uczula na nie najlepsze dane płynące z amerykańskiej gospodarki i przypomina spadek notowań kruszcu na początku sierpnia 2024 r. po tym, jak pojawiły się słabe dane z amerykańskiego rynku pracy. Według tego analityka, jeśli jeszcze w tym roku kurs osiągnie 2600 USD, to rynek złota powinien liczyć się z większą – nawet 20-procentowa – korektą. Może być ona powiązana z ogólną bessą.

- Podobnie jak podczas poprzedniego kryzysu, gdy wszystko potaniało. Następnie złoto szybko odbiło, co wynika z postrzegania go jako tzw. bezpiecznej przystani – podkreśla specjalista z CMC Markets.

- Można oczekiwać, że jeśli Fed będzie realizował scenariusz obniżek stóp procentowych, to na rynku złota powstanie efekt kuli śnieżnej – dodaje Adam Czorniej.

Kto może kupić więcej?

Michał Stajniak przypomina, że trzon popytu na złoto generuje branża jubilerska. Nierzadko jest to ponad połowa kwartalnego zapotrzebowania. Licząc od 2010 r. było to średnio 550 ton na kwartał, podczas gdy w drugim kwartale 2024 r. tylko 410 przy całkowitym popycie rzędu 929 ton, choć zazwyczaj jest to ponad 1 tys. ton. W tym segmencie rynku jest więc potencjał. Tym bardziej, że - jak przypomina dyrektor z XTB – Indie mają zmniejszyć cło na złoto. Indie to zaś główny rynek jubilerski dla kruszcu.

- Jeśli w trzecim i czwartym kwartale 2024 r. popyt jubilerski będzie słaby, to oczywiście będzie można mówić o czymś, co zaciąży rynkowi złota – przyznaje Michał Stajniak.

- Zwróciłbym uwagę, że poza dotychczasowym rynkiem jubilersko-inwestycyjnym dość dużymi kupującymi stają się obecnie osoby fizyczne w Chinach, które ze względu na trwający tam kryzys rynku nieruchomości zaczęły lokować pieniądze w złocie zamiast w nieruchomościach – zaznacza Adam Czorniej.

Specjaliści zwracają też uwagę na niewielki dotychczas popyt ze strony funduszy ETF, stanowiących swoistą alternatywę dla zakupu złota w formie sztabek czy monet bulionowych.

- Choć w ostatnich tygodniach następuje odbudowywanie tych pozycji, to kilkanaście miesięcy wzrostu kursu kruszcu odbyło się praktycznie bez udziału indywidualnych inwestorów albo nawet wbrew ich decyzjom, skutkującym umorzeniami aktywów w funduszach złota na całym świecie. Brak euforii na rynku złota ze strony detalicznych inwestorów stanowi argument za tym, że długoterminowy trend wzrostowy na złocie nie jest zagrożony. Dodatkowo silny popyt na fizyczne złoto ze strony banków centralnych m. in. Chin, Indii, Turcji i Polski pozostaje kolejnym czynnikiem wspierającym pozytywne nastawienie do złota w dłuższym terminie – tłumaczy Jarosław Niedzielewski.

Banki centralne od kilku lat zwiększają zakupy złota w związku z niepewnością geopolityczną i chęcią uniezależnienia rezerw od amerykańskiego dolara.