TRZY PYTANIA DO... MARKA ROGALSKIEGO, GŁÓWNEGO ANALITYKA DM BOŚ
1. Inwestorzy z zapartym tchem oczekiwali na posiedzenie Fedu i konferencję po nim. Czy dowiedzieliśmy się na niej czegoś nowego, co zmienia perspektywę rynku?
Komunikat po styczniowym posiedzeniu Rezerwy Federalnej okazał się wyjątkowo gołębi. Wprawdzie Fed nie zobowiązał się do przedstawienia szczegółowej mapy drogowej dla programu redukcji sumy bilansowej banku centralnego (tzw. QT) w najbliższych miesiącach, ale dał do zrozumienia, że jest przygotowany do takiego działania, co byłoby formą poluzowania monetarnego. Największym zaskoczeniem jest jednak usunięcie sformułowania na temat możliwości kontynuacji stopniowych podwyżek stóp procentowych, co automatycznie stawia pytanie o zakończenie cyklu zacieśnienia polityki, co wydawało się być niemożliwe jeszcze kilka miesięcy temu. W połączeniu z usunięciem zwrotu o „zrównoważonym bilansie ryzyk” dla gospodarki, oraz słowach Powella o szeregu przeszkód dla globalnych perspektyw, rysuje to nie najlepszy na kolejne miesiące. Można odnieść wrażenie, że decydenci chcą być gotowi na skrajne scenariusze. To działanie ma na celu uspokoić emocje na rynkach finansowych i jak na razie jest skuteczne. W styczniu widać było większe zainteresowanie inwestorów bardziej ryzykownymi aktywami i jeżeli negocjacje handlowe pomiędzy USA a Chinami nie zakończą się całkowitym fiaskiem, to luty zapowiada się obiecująco.
2. W mijającym tygodniu sporo działo się na funcie. W jakim miejscu jesteśmy w związku z brexitem i co to oznacza dla brytyjskiej waluty?
W temacie Brexitu mamy polityczny pat, co oznacza, że strony muszą szybko wypracować kompromis, aby uniknąć scenariusza „bezumownego” brexitu 29 marca. Tego nikt nie chce, gdyż skutkiem będzie zapaść gospodarcza, która dotknie też Unię Europejską. Tyle że żadna ze stron nie chce ustąpić w swoich oczekiwaniach. Wydaje się jednak, że rynek, podobnie jak unijni politycy, cały czas liczy na to, że Brytyjczycy ostatecznie odwołają brexit. Problem jednak w tym, że przeprowadzenie drugiego referendum, co byłoby następstwem takiej decyzji, wcale nie jest takie oczywiste. Ostatnie dane wskazujące na zapaść w brytyjskim sektorze motoryzacyjnym pokazują jednak, że w gospodarce już mamy negatywne tendencje, a wizja „przeciągającego się” brexitu, wcale nie pomoże w zredukowaniu wspomnianej niepewności. Co do funta, to w ostatnich tygodniach mieliśmy redukowanie pozycji grających na czarny scenariusz, co przyniosło wzrosty wartości waluty. Nie oznacza to jednak, że jej perspektywy są dobre. Niewykluczone, że na przełamanie bariery 5 zł za funta, trzeba będzie nieco poczekać.
3. W całym zamieszaniu dobrze odnajduje się złoty, który po okresie stabilizacji zyskuje do euro i dolara. Chwilowe umocnienie czy początek trendu?
Nasza waluta jest tak naprawdę dość stabilna od kilku miesięcy, dobrze znieśliśmy zmianę globalnych nastrojów, jaka nastąpiła w tym okresie. Można to tłumaczyć tym, że staliśmy się mniej ciekawi dla spekulacyjnego kapitału ze względu na dużą przewidywalność naszych decydentów w temacie polityki monetarnej. Na tym tle znacznie więcej dzieje się w Czechach, czy też na Węgrzech. Nie wydaje się jednak, aby nasz region miał okazać się ciekawszą alternatywą od przecenionych w ostatnich kilkunastu miesiącach walut azjatyckich, czy też tych, które oparte są o strategie carry trade (duża różnica w poziomie stóp procentowych). Nie oznacza to jednak, że złoty nie zyska w najbliższych tygodniach. Największe pole do zmian jest na kursie USD/PLN, gdzie ruch może wynieść nawet 10 groszy od obecnych poziomów.
Rozmawiał: Kamil Zatoński
Podpis: Kamil Zatoński