Złoty nie od dziś imponuje siłą

Marek MuszyńskiMarek Muszyński
opublikowano: 2025-01-22 17:12

Kurs EUR/PLN przebił poziom 4,25, schodząc do najniższego poziomu od początku 2020 r. Sprzyjają mu decyzje Donalda Trumpa oraz zmiana retoryki w NBP.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • z czego wynikała duża zmiana kursu EUR/PLN,
  • jak analitycy widzą dalszą przyszłość polskiej waluty.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Za jedno euro w czwartek płacono nawet 4,22 zł, a amerykański dolar wart był 4,05 zł, najmniej od początku grudnia. Jedną z możliwych przyczyn jest stosunkowo łagodne rozpoczęcie prezydentury przez Donalda Trumpa oraz dobry sentyment na globalnych rynkach.

- Mamy do czynienia z umiarkowanym odwrotem od dolara, a jego zachowanie w dużej mierze wpływa na wartość złotego. Tymczasem amerykańska waluta w ostatnich miesięcach umacniała się w oczekiwaniu na decyzje Donalda Trumpa. Miał on wprowadzić cła na Chiny, a wśród pierwszych jego decyzji spraw dotyczących tego tematu jest relatywnie mało, co sprawiło cofnięcie notowań dolara – mówi Rafał Sadoch, analityk mBanku.

- W ostatnim czasie testowaliśmy ważne wsparcie techniczne w okolicach 4,25 zł, ale brakowało impulsu do jego przekroczenia. Pojawiły się jednak pozytywne nastroje na rynkach – w USA spadły rentowności obligacji, a prawdopodobieństwo obniżek stóp procentowych wzrosło. To pozwoliło na przełamanie poziomu, co często powoduje większy ruch – mówi Mirosław Budzicki, analityk PKO BP.

Rafał Sadoch uważa, że zachowanie kursu EUR/USD (od 17 stycznia odbił o 1,4 proc.) nie uzasadnia tak dużej aprecjacji polskiej waluty. Decydować mogły czynniki tradingowe.

- EUR/PLN zszedł na nowe minima, przebity został poziom wsparcia, co zapewne pociągnęło za sobą uruchomienie pozycji stop loss i ten

ruch jest tak głęboki. Czynników fundamentalnych, które by ten ruch uzasadniały, nie widzę – mówi Rafał Sadoch.

Złoty pokazuje siłę od dłuższego czasu

Obydwaj analitycy zwracają uwagę, że od początku października 2024 r., gdy rynki zaczęły obstawiać zwycięstwo kandydata Republikanów w amerykańskich wyborach, a dolar zaczął się umacniać, złoty pozostawał stosunkowo stabilny, choć waluty rynków wschodzących traciły na wartości.

- W ostatnich dwóch miesiącach siła złotego była potęgowana przez restrykcyjny zwrot w retoryce NBP. Jeszcze w listopadzie mówiono o obniżkach stóp procentowych w tym roku, a w grudniu pojawiła się informacja, że obniżek wcale może nie być w 2025 r. - przypomina Mirosław Budzicki.

- W ostatnich miesiącach polska waluta pozostawała stabilna wobec euro, co raczej pokazuje dobre zachowanie wobec niesprzyjających czynników. W rezultacie gdy pojawił się umiarkowany odpływ od amerykańskiej waluty, pojawiła się przestrzeń do aprecjacji złotego – mówi Rafał Sadoch.

Dalsze umocnienie pod znakiem zapytania

Ruch złotego może być kontynuowany, o ile amerykański dolar będzie dalej tracił na wartości. Rynki uważnie będą jednak obserwować amerykańską politykę względem Chin – Donald Trump rozmawiał już telefonicznie z prezydentem Xi Jinpingiem i na razie mówi się o koncyliacyjnych ruchach, gdzie cła mają grać rolę straszaka w negocjacjach.

- W środowisku pozytywnego sentymentu giełdowego - bo trend na rynku akcji w USA jest cały czas pozytywny - mamy przepływ kapitału do rynków wschodzących, w tym do złotego. Jeśli Donald Trump nie zrobi czegoś niespodziewanego, a z tego zasłynął podczas swojej poprzedniej prezydentury, często powodując kilku procentowe zmiany w ciągu jednego dnia, to te tendencje mogą być kontynuowane – mówi Rafał Sadoch.

- Czynnikiem ryzyka jest także zachowanie polskiego banku centralnego – jeżeli umocnienie złotego będzie kontynuowane, to będzie rosła skłonność do wcześniejszych obniżek stóp procentowych. To może hamować większą aprecjację polskiej waluty – mówi Mirosław Budzicki.