Propozycje zmian instytucjonalnych i ewentualne połączenie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z Urzędem Regulacji Telekomunikacji i Poczty w nowego regulatora KRRTiT oceniam jako zaledwie jeden z elementów tworzenia nowego ładu medialnego w Polsce — i to wcale nie ten najważniejszy. Osobiście dużo większą wagę przywiązywałbym do stabilnego i zgodnego z interesem społecznym uregulowania kwestii koncesyjnych, programowych, etc.
Pamiętajmy, że do Konstytucji RP wpisany jest organ pod konkretną nazwą — Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Nikt sobie nie wyobraża zmiany ustawy zasadniczej tylko dla tej jednej sprawy. Dopiero gdyby powstała inicjatywa większej nowelizacji, to punkt dotyczący nowego urzędu regulującego rynek medialny i telekomunikacyjny mógłby zostać do niej dołączony. Na razie jednak pozostaje tylko droga ustawowa, czyli ewentualne rozszerzenie kompetencji KRRiT. Należałoby także rozstrzygnąć, co z jej obecnym składem — czy miałby on funkcjonować do wygaśnięcia kadencji poszczególnych członków, czy też zakończyć działalność z jakąś określoną datą.
Instytucjonalne propozycje wpisane do dyskutowanego obecnie u nas tzw. projektu PHARE są znane od dawna w Europie, ale ich wprowadzanie następuje stopniowo. Na przykład Anglia i Francja poświęciły na to kilka lat. Podobny tryb widziałbym i w Polsce.
A. Łuczak członek KRRiT