Zmiany w podatku Belki to krok w dobrą stronę

Kamil ZatońskiKamil Zatoński
opublikowano: 2024-03-11 20:00

Oczekiwania były większe, ale zmiany idą w dobrym kierunku - tak uczestnicy rynku komentują propozycje zmian w podatku od zysków kapitałowych, ogłoszone w PB przez ministra finansów Andrzeja Domańskiego.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Dla lokat o zapadalności powyżej roku zwolnione z podatku - w ramach dedykowanego produktu bankowego, czy też pakietu oszczędnościowego - byłyby dochody (odsetki), odpowiadające wartości wynikającej z pomnożenia 100 tys. zł przez stopę depozytową NBP, obowiązującą w ostatnim dniu III kwartału roku poprzedzającego rok podatkowy.

W odniesieniu do dochodów z innych instrumentów finansowych - jak akcje, obligacje czy jednostki uczestnictwa w funduszach - w danym roku będzie obowiązywać de facto kwota wolna, wyliczana również jako iloczyn 100 tys. zł i stopy depozytowej lub jej mnożnika. W tym przypadku nie będzie wymagane utrzymywania inwestycji przez określony czas.

To najważniejsze propozycje zmian w podatku od zysków kapitałowych, zwanego podatkiem Belki od nazwiska ministra finansów, który wprowadził go ponad dwie dekady temu.

Nowy minister - Andrzej Domański - ma szansę być tym, który podatek ograniczy. Pomysł ma trafić do dyskusji, na dniach powinien też stanąć na Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów.

Chciałoby się więcej

Reakcje drobnych inwestorów w mediach społecznościowych były raczej negatywne. W ankiecie w portalu X 56 proc. stwierdziło ,że oczekiwało więcej, 31 proc. uznało propozycje zmian za jednoznacznie złe, a tylko 13 proc. - za dobre.

Eksperci do propozycji odnoszą się bardziej przychylnie, choć nie uznają ją za przełomową.

– Jest to krok w dobrą stronę, ale nie game changer. Żeby przyciągnąć więcej kapitału i poprawić atrakcyjność rynku trzeba działać jednocześnie na wielu frontach. Dużym problemem jest cały czas niski poziom edukacji społeczeństwa, a młodsze pokolenie woli bardziej spekulacyjne i ryzykowne formy lokowania kapitału. Wiadomo, że wszystkiego na raz się nie da zrobić i są ograniczenia budżetowe, ale widać, że minister finansów nie zapomniał o polskiej giełdzie i mamy nadzieje, że jeśli da mu się wystarczająco czasu i możliwości, to jest szansa na kontynuację dobrego trendu - mówi Mateusz Krupa, analityk z Biura Maklerskiego mBanku.

8,5mld zł

Takie były wpływy do budżetu z podatku od zysków kapitałowych po jedenastu miesiącach 2023 r.

Małgorzata Rusewicz, szefowa Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami traktuje propozycje jako punkt wyjścia do konsultacji publicznych. Jej zdaniem najbardziej dyskusyjna kwestia to ustalenie kwoty będącej podstawy ulgi na 100 tys. i to, jak w praktyce podatek będzie rozliczany.

– Cel to w końcu zachęcić, a nie zniechęcić do korzystania z rynku kapitałowego - mówi Małgorzata Rusewicz..

– Wszelkie zmiany prowadzące do większej atrakcyjności inwestycji na rynku kapitałowym w Polsce należy przyjmować jako korzystne. Brak jest jednak dokładniejszych szczegółów co do propozycji (np. w zakresie mnożnika) niemniej obecnie wydaje się, że rozwiązania premiować będą raczej inwestorów o mniejszych portfelach inwestycyjnych, co oczywiście można argumentować chęcią popularyzacji rynku. Korzystną propozycją wydaje się być również rozdzielenie zwolnienia podatkowego w zakres lokat i akcji czy, w drugim przypadku, braku konieczności posiadania akcji przez określony czas - komentuje Konrad Ryczko, analityk z DM BOŚ.

Mikołaj Raczyński, dyrektor inwestycyjny Portu, za dobry znak odczytuje stworzenie dwóch oddzielnych limitów w zależności od formy lokowania kapitału.

– W Polsce największym problemem jest to, że zdecydowana większość ludzi trzyma pieniądze w gotówce i na nieoprocentowanych rachunkach bankowych. Pułapka, w jaką moglibyśmy wpaść, to po raz kolejny preferowanie depozytów. Będą jednak dwa limity, w tym jeden promujący stricte inwestowanie na rynkach kapitałowych. Kto z niego nie skorzysta, to de facto straci - mówi Mikołaj Raczyński.

Jego zdaniem dobrym pomysłem z punktu widzenia upowszechnienia inwestowania (a nie tylko oszczędzania) jest ustalenie kwoty wolnej tak, by dotyczyła inwestorów mniejszego kalibru.

– Jeśli mówimy o kwocie wolnej rzędu 5-10 tys. zł, to dotyczy ona w szczególności ludzi, którzy są w zgromadzić 50-100 tys. zł. Ograniczenie podatku skierowane jest więc do szerokiego grona osób, a nie najlepiej zarabiających i majętnych. Kierunkowo jest to dobra zmiana, ale trzeba poczekać na szczegóły - dodaje Mikołaj Raczyński.

Jak zaznacza, jego zdaniem opodatkowanie zysków kapitałowych nie jest najważniejszym powodem, dla którego ludzie nie inwestują, ale jego ograniczenie z pewnością będzie zachętą.

– Będzie to impuls dla rynku, choć nie spodziewałbym się jakiegoś gwałtownego napływu kapitału - mówi Mikołaj Raczyński.

Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, traktuje propozycje ministra jako początek dyskusji.

– Na pewno warto rozmawiać na temat podatków i zachęt do długoterminowego oszczędzania – chodzi o to, by pieniądze lokowane w dłuższym okresie, np. trzech lat, były podatkowo traktowane lepiej. Rozwiązania muszą być proste, zrozumiałe, muszą brać pod uwagę to, że osoby oszczędzają za pośrednictwem rożnych instrumentów. Można się zastanowić czy kwota ta w przypadku części inwestorów nie jest zbyt niska z punktu widzenia pobudzenia do większego angażowania -komentuje Sebastian Buczek.

Szef Quercusa nie ma wątpliwości, że to, czy zmiany przyniosą pożądany skutek, zależeć będzie od nagłośnienia sprawy i edukacji. Przypomina, że IKE i IKZE, a więc rozwiązania z korzyściami podatkowymi, jakąś nowąć część rynku zagospodarowały.

Sebastian Buczek nie spodziewa się natomiast, by równolegle pojawiły się jakieś rozwiązania zrównujące atrakcyjność inwestowania w nieruchomości z inwestowaniem w fundusze czy akcje.

– Rynek nieruchomości to zupełnie inna historia - mówi Sebastian Buczek.

Nie zrobić zamętu

Piotr Zagała, dyrektor departamentu zarządzania aktywami w BNP Paribas TFI, uważa podstawę obliczenia zwolnienia - a więc 100 tys. zł - za stanowczo zbyt niską.

– Obecnie tyle nie wystarczy nawet na zakup taniego, nowego samochodu, a co dopiero mówić o zakupie mieszkania czy oszczędzaniu dodatkowych środków na emeryturę. Jest to więc w moim rozumieniu działanie tak naprawdę pozorne, które wniesie niewiele dobrego, ale na pewno dalej zagmatwa krajowy system podatkowy. W ubiegłym roku wprowadzono zmiany w rozliczeniu dochodów z jednostek uczestnictwa, które klientom korzystającym z parasoli niewiele dało. Przyniosło natomiast zamęt w raportach przesyłanych przez TFI i dalszy wzrost kosztów. Teraz mamy kolejny krok, którego głównym celem jest spełnienie obietnic wyborczych. Podatki i tak będą zebrane - w tym czy innym miejscu, a ta ulga przyniesie niestety tylko dodatkowy zamęt - uważa Piotr Zagała.

Jak podkreśla, podatek jest potrzebny, gdyż utrudnia np. pranie brudnych pieniędzy przez przerzucanie zysków np. za pośrednictwem rynku New Connect.

– Jednak sensowna podstawa zwolnienia powinna wynieść 0,5-1 mln zł - dodaje Piotr Zagała.

Marcin Materna, szef działu analiz w Biurze Maklerskim Millennium plan zmian w podatku Belki ocenia jako trochę zbyt skomplikowany pomysł na nieznacznie ulżenie płacących tą daninę.

– Plan nie załatwia dużego problemu - dla oszczędzających na lokatach czy na rynku kapitałowym wprowadza niewielką w sumie ulgę, pozostawiając eldorado dla inwestujących na rynku nieruchomości (praktycznie brak opodatkowania). Ta próba ulżenia w mało istotnej wobec PIT daninie od zysków z rynków kapitałowych jest nie do końca spójna z jednoczesną polityką wysokiego opodatkowania klasy średniej (wysokie i niewaloryzowane stawki podatkowe, najwyższa składka zdrowotna), a to ona najwięcej inwestuje, co pokazał m.in. program 500+ - znaczne transfery nie przełożyły się na wzrost zakupów akcji. Z punktu widzenia wąsko rozumianego podatku Belki to krok w dobrym kierunku, ale z punktu widzenia systemu podatkowego w Polsce jako całości niestety spójności nie wprowadza, a jest kolejną komplikacją. Ale poczekajmy na szczegóły - zaznacza Marcin Materna.

– Czekamy na kompletny projekt ustawy o zmianach w podatku Belki, jednak z dotychczasowych zapowiedzi wynika, że zmiany te mogą nie iść tak daleko jak oczekiwalibyśmy. Chcemy sprawnego mechanizmu łączącego inwestorów i nowoczesne przedsiębiorstwa. Potrzebujemy większych zachęt podatkowych do inwestowania na rynku kapitałowym. Tylko takie inwestycje bowiem mają szansę sfinansować te najbardziej nowoczesne i siłą rzeczy najbardziej ryzykowne przedsięwzięcia. Aż prosiłoby się wobec tego, aby ulgi podatkowe były dla rynku kapitałowego większe niż dla rynku bankowego - postuluje Michał Masłowski, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.