Jak się szuka sposobów na dochody z telewizji w sieci
Telewizja internetowa to nie tylko YouTube, ale wiele stacji, programów, witryn. Trudny biznes, ale niewielu to zniechęca.
Przekaz wideo zdobył internet — to fakt. Najpierw "wybuchło" YouTube, później pojawiły się kolejne firmy i serwisy.
— Telewizję internetową można podzielić na dwa rodzaje inicjatyw: te, których autorami są stacje telewizyjne i zawierają treść wyprodukowaną na potrzeby tradycyjnej telewizji, np. portale tvp.pl, tvn.pl, polsat.pl, i na wszelkiego rodzaju inicjatywy tworzone np. przez główne portale internetowe, choćby onet.tv czy wp.tv — precyzuje Tomasz Prucnal z działu doradztwa biznesowego PricewaterhouseCoopers.
Wielcy lub mali
Telewizje internetowe nadawców tv pełnią rolę wspierającą wobec "stacji matek".
— Po pierwsze — promują najpopularniejsze programy stacji w internecie, po drugie — budują lojalność grup wiernych widzów, tworząc społeczności wokół telewizji internetowej stacji lub stron tematycznych produkcji telewizji. Po trzecie — zwiększają oglądalność programów, docierając do niszowych grup odbiorców — wylicza Tomasz Prucnal.
Na niszowych odbiorców liczą również inicjatywy tzw. niezależne, które, nie mając takich możliwości produkcyjnych jak stacje telewizyjne, muszą o widza walczyć oryginalnością przekazu. W niektórych przypadkach wyniki przekraczają wszelkie oczekiwania. W Stanach Zjednoczonych oszałamiający sukces odniósł serial z YouTube "Lonely Girl" (jego twórcy tworzą teraz serię "N1ckola" dla gazeta.pl). W Polsce swoistym kultem otaczana jest "Klatka B", serial z portalu Agory.
— Interesującym fenomenem jest kanał telewizyjny Nowy Pitagoras pana Bogdana Misia, nestora polskich matematyków i informatyków. Jego gawędy o matematyce przyciągnęły już kilkanaście tysięcy internautów. Nawet takich, których matematyka wcześniej nie interesowała — zauważa Piotr Gaweł, wiceprezes giełdowej Internet Group, właściciela platformy PinoTV.
Prosty pomysł
Kto w Polsce chce zarabiać na telewizji w internecie? Wbrew pozorom niekoniecznie stacje telewizyjne i portale internetowe.
— Telewizja internetowa daje przychody pośrednie, kiedy jest uzupełnieniem portalu. Sama zwiększa atrakcyjność projektu i dzięki temu pozytywnie wpływa na wielkość przychodów reklamowych całego portalu — twierdzi Tomasz Prucnal.
Ale są firmy, dla których dochody telewizji internetowej to być albo nie być projektu. Jedną z nich jest Grupa TV Telewizje Internetowe.
— Nasz pomysł jest prosty. Chcemy stworzyć tematyczne telewizje internetowe, między innymi o finansach, zdrowiu, urodzie, rynku pracy, Euro 2012 i wielu dziedzinach tzw. lifestyle. Pomysłów jest wiele. Zarejestrowaliśmy około 300 domen, które dotyczą szerokiego spektrum naszego życia — od kultury, poprzez zdrowie, turystykę, po religię — opowiada Piotr Juźków wiceprezes Grupy TV Telewizje Internetowe.
Firma chce przez rok uruchomić około 20 kanałów tematycznych. Podobnie działa X3M Digital.
— "Nadawanie" zaczęliśmy na początku 2008 roku. Planowaliśmy szybki rozwój zasięgu na całą Europę, ale chwilowo nie jesteśmy w stanie inwestować w rozbudowę tego przedsięwzięcia takich środków, jakie zakładaliśmy. Mamy jednak nadzieję, że to czasowy zastój i wkrótce nadrobimy zaległości — mówi Igor Herma, dyrektor finansowy X3M Digital.
Z kolei giełdowa Internet Group stworzyła PinoTV.
— To platforma telewizyjna Web 2.0, czyli internetowa, dzięki której użytkownicy będą mogli znaleźć kanał o tematyce specjalistycznej, na przykład o gotowaniu, ale również dotyczący małych społeczności, dzielnicy czy miejscowości — informuje Piotr Gaweł.
Internet Group chce stworzyć miejsce, w którym internauci będą mogli tworzyć własne kanały telewizyjne i udostępniać je innym. Trudno powiedzieć, czy pomysł chwycił, ale początkowe wyniki są zachęcające.
— Przez zaledwie trzy tygodnie, choć to dopiero wersja beta naszej platformy, mieliśmy już 203 kanały telewizyjne stworzone przez użytkowników, prawie 7 tysięcy zamieszczonych materiałów wideo i ponad 7 tysięcy zarejestrowanych użytkowników — wylicza Piotr Gaweł.
Koszty i zyski
Podstawową zaletą telewizji internetowej ma być dowolność tworzenia własnej ramówki z dostępnych programów.
— Żyjemy bardzo szybko i każda minuta jest zaplanowana. Nie mamy czasu czekać na ulubiony program czy film do godziny, którą ktoś ustali w telewizji. To my chcemy decydować, kiedy będziemy go oglądali — uważa Piotr Juźków.
Czy te zalety wystarczą, żeby utrzymać projekt przy życiu? Koszty są spore. Najpierw inwestycja w mocne serwery, komputery, urządzenia. Później wyprodukowanie lub zakup odpowiednich aplikacji i portalu — najmniej milion złotych. A potem jeszcze realizacja programów.
— Pomysł na utrzymanie telewizji internetowych to oczywiście reklama i produkcja telewizyjna. Mamy jeszcze inne, ale o tym powiemy przy uruchomieniu pierwszej telewizji tematycznej — FinanseTV — zastrzega Piotr Juźków.
Same przychody z reklam mogą jednak nie wystarczyć, wobec coraz większej presji na obniżenie cen emisji spotów w sieci. Innymi źródłami mogą być opłaty za oglądanie atrakcyjnych programów i kanały o charakterze sprzedażowym.
— Wyobrażam sobie telewizję poświęconą poradom z zakresu ubezpieczeń lub innych usług finansowych, w której radzi się przejrzyście i ciekawie. Taki przekaz trudno zrealizować w formie 30-sekundowej reklamy czy bannera internetowego — mówi Piotr Gaweł.
Ale czy to wystarczy, by projekt był dochodowy? Przez najbliższe lata tradycyjna telewizja raczej nie odda palmy pierwszeństwa internetowej siostrze.
— Nie oznacza to jednak, że tzw. niezależne stacje telewizyjne nie wypracują całkiem lukratywnych nisz w pewnych specyficznych formach odbioru telewizji dla specyficznych grup odbiorców — uważa Tomasz Prucnal.
Nie od dziś wiadomo, że na dobrej niszy można zarobić dobre pieniądze.
Wojciech Chmielarz