Conerga GreenEnergy FIZAN był niedużym funduszem zamkniętym zarządzanym przez Idea TFI, a później spółkę GreenEnergy Fund Managament (GFM) mającym inwestować w odnawialne źródła energii, głównie farmy wiatrowe. W latach 2012-13 wyłożył ponad 5 mln zł na niezabezpieczone obligacje dwóch spółek — Farmy Wiatrowej Golina (FWG) i Farmy Wiatrowej Lelów (FWL). Kilka lat później obie spółki upadły, a GFM i Conerga GreenEnergy FIZAN zostały zlikwidowane po spadku wartości jednego certyfikatu funduszu z około 100 do około 1 zł.
Zdaniem stołecznej prokuratury za te wydarzenia odpowiada zorganizowana grupa przestępcza, której członkami mieli być Piotr K., były prezes Idea TFI (pod koniec działalności Inventum TFI), Paweł L., prokurent Idea TFI, Jerzy F., prezes GFM, oraz Dariusz K. i Włodzimierz E., członkowie zarządu FWG i FWL.
— Działając w zorganizowanej grupie przestępczej, oskarżeni oszukali nabywców certyfikatów funduszu na kwotę 4,25 mln zł, a samemu funduszowi wyrządzili szkodę wysokości 5,1 mln zł — informuje Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Wyjaśnia, że z naruszeniem limitów inwestycyjnych i bez przeprowadzenia analiz opłacalności na obligacje nowo powołanych spółek FWG i FWL Piotr K., Paweł L. i Jerzy F. wydali łącznie ponad 5 mln zł, z czego większą część, 4,25 mln zł, sfinansowali inwestorzy indywidualni, a resztę inny fundusz zarządzany przez Idea TFI.
Gdzie trafiły pieniądze
Zdaniem stołecznych śledczych działanie oskarżonych było ukierunkowane na wyprowadzenie pieniędzy z FWG i FWL. Zamiast na projekty farm w Golinie i Lelowie w przeważającej części pieniądze z emisji obligacji były bowiem przelewane — pod tytułem zarządzania oraz czynności doradczych — do spółki Conerga Dariusza K. i Włodzimierza E., a ostatecznie trafiły na projekty ich innych farm wiatrowych.
Strona internetowa Conergi dziś nie działa, ale jeszcze w 2024 r. można było na niej przeczytać, że spółka „może pochwalić się kompleksowym przygotowaniem projektów lądowych farm wiatrowych” w Przyrowie, Kazimierzu Biskupim i Szybowicach, które ostatecznie trafiły do PAK-Polska Czysta Energia (dwie pierwsze) i do kontrolowanej przez Orlen Energi (ostatnia).
Według prokuratury to właśnie do spółek związanych z projektami tych trzech farm wiatrowych — jeszcze za czasów kontrolowania ich przez Dariusza K. i Włodzimierza E. — miały trafić zdefraudowane pieniądze funduszu Conerga. Same projekty najpierw sprzedane prywatnej fundacji Dariusza K. założonej na Malcie, a następnie odsprzedane z olbrzymim zyskiem — za kwoty po kilka milionów euro (z nieoficjalnych informacji PB wynika, że łącznie było to 12 mln EUR).
Zarzuty manipulacji
Pierwszy raz o tej sprawie pisaliśmy w listopadzie 2024 r., kiedy prokuratura przedstawiała piątce podejrzanych zarzuty. Okazuje się, że kilka miesięcy później, w kwietniu 2025 r., zostały one uzupełnione o… manipulację instrumentami finansowymi.
— W celu pokazania, że fundusz Conerga osiąga zyski, a wartość certyfikatów rośnie, a tym samym, by zachęcić pokrzywdzonych do zakupu certyfikatów, oskarżeni dwukrotnie przeprowadzili transakcje pozorne, dokonując manipulacji finansowych — mówi Piotr Skiba.
Chodzi o bezgotówkowe (nie szły za nimi przelewy pieniężne) transakcje sprzedaży i późniejszego odkupu obligacji FWG i FWL, jakie przeprowadził fundusz.
O tym, że stracili niemal wszystkie pieniądze, inwestorzy ostatecznie przekonali się dopiero w 2017 r., kiedy Conerga GreenEnergy FIZAN, przejęty w międzyczasie przez Eques Investment TFI, został zlikwidowany. Dopiero po tym ruszyło śledztwo w tej sprawie, które teraz zakończyło się skierowaniem aktu oskarżenia do sądu.
Komentarz Włodzimierza E.
Cała piątka oskarżonych zgodnie nie przyznaje się do winy. Udało nam się dotrzeć do dwóch, tych najbardziej znanych. Piotr K. to były (w latach 2008-12) prezes Idea TFI, czyli towarzystwa funduszy inwestycyjnych, które jako pierwsze w historii straciło w 2014 r. licencję ze względu na „liczne naruszenia przepisów prawa” oraz „istotne naruszenia interesu uczestników funduszy”. Z kolei Włodzimierz E. to wieloletni wiceprezes Stowarzyszenia Energii Odnawialnej (SEO) i główny ekspert Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) ds. energetyki.
Ten drugi w rozmowie z PB podkreśla, że pierwotnie, w 2018 r., prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie, a rok później tę decyzję zatwierdził sąd.
— Przedstawione mi zarzuty są niesłuszne. W zarządzie Conergi, FW Lelów i FW Golina byłem jedynie do 2019 r. i w ogóle nie zajmowałem się finansami, lecz merytoryczną realizacją projektów. Wszystkie moje działania były zgodne z prawem, dlatego ze spokojem czekam na sądowy wyrok — mówi Włodzimierz E.
Zapytaliśmy go, czy w związku z tak poważnymi zarzutami nie powinien jednak zrezygnować z działalności w SEO i ZPP, która wiąże się choćby z cyklicznymi wizytami w polskim parlamencie.
— O przedstawionych mi zarzutach część branży OZE wie i nie są one problemem, bo według prawa jestem osobą niewinną — usłyszeliśmy w odpowiedzi.
Oświadczenie Piotra K.
Piotr K. natomiast przesłał nam oświadczenie, które zgodnie z jego życzeniem publikujemy w całości. „Z całą stanowczością zaprzeczam, bym kiedykolwiek działał w zorganizowanej grupie przestępczej czy dokonywał manipulacji finansowych. Nie oszukałem też żadnych inwestorów. Zarzuty prokuratury są całkowicie bezpodstawne i nie znajdują odzwierciedlenia w faktach. Za nieuprawnione uznaję utożsamianie uzgodnień między przedstawicielami towarzystwa funduszy inwestycyjnych a doświadczonymi menedżerami z wieloletnim dorobkiem na rynku odnawialnych źródeł energii z działalnością przestępczą. Przedmiotem tych rozmów było powołanie innowacyjnego jak na tamten czas funduszu inwestycyjnego ukierunkowanego na sektor OZE.
Moje zaangażowanie w prace związane z tym funduszem trwało zaledwie kilka miesięcy i kiedy odchodziłem, pozyskane od uczestników środki znajdowały się nadal na kontach, to fakt. A fundusz funkcjonował jeszcze wiele lat zarządzany już przez kolejne zarządy, a później kolejne TFI. Nie miałem więc ani wiedzy, ani kontroli nad tym, co się działo później zarówno w funduszu, jak też w spółkach.
Dodatkowo nieusuwalne trudności w realizacji projektów farm wiatrowych pojawiły się dopiero w 2016 r., po wejściu w życie tzw. ustawy wiatrakowej, która na wiele lat zablokowała rozwój tego typu inwestycji w Polsce. Dotknęło to nie tylko omawiane projekty, ale też wiele innych inicjatyw w branży. A w tym czasie, od co najmniej 4 lat, nie byłem już w żaden sposób związany z działalnością funduszu”.
Pozorne zarządzanie
Tymczasem zdaniem śledczych odejście Piotra K. z Idea TFI nie kończyło jego związków ze sprawą. Jak już napisaliśmy, pierwotnie Conerga GreenEnergy FIZAN było zarządzane przez Idea TFI, ale potem Piotr K. przekazał zarządzanie funduszem spółce GFM, która w tego typu działalności nie miała żadnego doświadczenia.
Prezesem GFM był Jerzy F., który równocześnie zasiadał w zarządzie innej spółki kontrolowanej przez Piotra K. Natomiast właścicielem GFM była cypryjska spółka Niamat, której założycielem również był były szef Idea TFI. Dyrektorem Niamatu natomiast był Emilian K., czyli... kuzyn Piotra K., który z zawodu jest mechanikiem samochodowym i prowadził z żoną gospodarstwo rolne w Obszy w powiecie biłgorajskim. Jednocześnie zasiada z Piotrem K. na ławie oskarżonych w innej sprawie (patrz ramka).
Te wszystkie okoliczności i inne dowody zebrane w sprawie zdaniem prokuratury świadczą o tym, że spółka GFM podobnie jak jej szef byli tzw. słupami, a zarządzanie funduszem Conerga „miało charakter pozorny”. To dlatego jeden z zarzutów dotyczy działania na szkodę TFI przez wyłudzenie pieniędzy za zarządzanie.
Zabezpieczona kasa na pokrycie szkód
Wszyscy oskarżeni objęci są wolnościowymi środkami zapobiegawczymi: dozorami policyjnymi, zakazami kontaktowania się ze sobą i niewielkimi poręczeniami majątkowymi. Znacznie wyższe natomiast są zabezpieczenia majątkowe ustanowione na poczet szkody pokrzywdzonych inwestorów, przepadek na rzecz skarbu państwa korzyści pochodzących z przestępstw, a także kary grzywny.
— Na mieniu podejrzanych zabezpieczono kilkanaście milionów złotych: pieniądze, pojazdy oraz nieruchomości na terytorium Polski i Szwajcarii. W przypadku skazania pokrzywdzeni w całości będą mogli się zaspokoić na zabezpieczonym majątku — podkreśla Piotr Skiba.
W polskich realiach to wyjątkowa sytuacja, by prokuraturze udało się zabezpieczyć u podejrzanych majątek o wartości większej niż szkoda, której wyrządzenie im zarzucają. O tym, czy faktycznie inwestorzy funduszu Conerga odzyskają utopione w nim pieniądze, zdecyduje jednak dopiero prawomocny wyrok sądu. Na razie zarówno sądy w Warszawie, jak też w Szwajcarii nie uwzględniły zażaleń oskarżonych i utrzymały w całości postanowienia prokuratury o zabezpieczeniach majątkowych.
Jeszcze ponad dekadę temu w grupie Domu Maklerskiego IDM — zbudowanej przez Grzegorza L. i Rafała A. — był nie tylko dom maklerski, ale też bank, pośrednik finansowy, firma zajmująca się finansowaniem służby zdrowia (Electus) i towarzystwo funduszy inwestycyjnych (Idea TFI). Założyciel Electusa, Marek F., skazany potem w aferze podsłuchowej, był bywalcem list 100 najbogatszych Polaków, fundusze Idea TFI kierowanego przez Piotra K. zarządzały aktywami sięgającymi 4 mld zł, a Paweł N. i Michał D. rozdawali karty w takich giełdowych firmach jak Calatrava Capital, Mostostal Export, PC Guard czy Chemoservis-Dwory.
„Spółki o niskiej wiarygodności kredytowej” to Calatrava Capital, Electus, AK Inwestor i A-Z Finanse. Zdaniem prokuratury to właśnie na inwestycjach w ich obligacje fundusze Idea TFI, a pośrednio też ich uczestnicy ponieśli szkodę na łącznie ponad 52 mln zł. A gdzie tu korupcja gospodarcza i pranie pieniędzy? Śledczy twierdzą, że inwestycjom w obligacje CC i Electusa, na których fundusze Idea TFI straciły najwięcej, towarzyszyły łapówki. Zgodnie z aktem oskarżenia w zamian za feralne inwestycje miał je przyjmować (łącznie ponad 1,8 mln zł) Piotr K., prezes Idea TFI w latach 2008-12, a równocześnie dyrektor w DM IDM.
Za łapówki śledczy uznali przelewy, które trafiały na konta firm związanych z Emilianem K., kuzynem Piotra K., z zawodu mechanikiem samochodowym, który prowadzi z żoną gospodarstwo rolne w Obszy w powiecie biłgorajskim. Zarówno Piotr K., jak teź wszyscy pozostali podejrzani nie przyznają się do zarzucanych im czynów.