Związki zawodowe zorganizowały we wtorek w Jastrzębiu-Zdroju protest związany z trudną sytuacją finansową, w jakiej znalazła się Jastrzębska Spółka Węglowa - największy w Europie producent węgla koksującego. Hasłem manifestacji było "Ratujmy JSW. Ratujmy nasze miasto".
Pod koniec września zarząd JSW przyznał, że w perspektywie pół roku spółce grozi utrata płynności i ogłosił plan działań naprawczych. Są wśród nich rozmowy ze stroną społeczną dotyczące funduszu płac. Zarząd oszacował możliwości jego redukcji na około 1,4 mld zł.
Do płac w JSW odniósł się we wtorek wiceminister aktywów państwowych Robert Kropiwnicki. Jego zdaniem pensje powinny zostać zredukowane co najmniej o 15 proc.
– Jeśli zarząd chce zmniejszyć wynagrodzenia, to powinien zacząć od siebie. Nie powinno się obcinać pensji górnikom, tym bardziej w sytuacji, kiedy dzięki ich pracy spółka zwiększa wydobycie. Mimo, że pracują wydajniej, słyszą zapowiedzi, że ich zarobki mają być obniżone – komentuje sugestie dotyczące obniżek Krzysztof Łabądź ze związku zawodowego Sierpień 80.
W dniu protestu kurs JSW spadł o ponad 7 proc. Według Roberta Maja, analityka Ipopema Securities, można to wiązać z obawami inwestorów o niechęć strony społecznej na cięcia płac.
– Wiceminister aktywów państwowych zasugerował obniżkę kosztów płac o 15 proc., natomiast ja uważam, że cięcia powinny wynosić bliżej 25 proc., chyba że jednocześnie udałoby się obniżyć także inne koszty – mówi Robert Maj.
Jednak bez zgody związków zawodowych jakiekolwiek cięcia nie są możliwe.
– W latach 2015-16 JSW również była na krawędzi. Wówczas udało się przeforsować czasowe obniżki płac. Jest nadzieja że uda się również tym razem, ale wygląda na to, że związki nie są obecnie skłonne iść na rękę zarządowi spółki ani rządowi – mówi analityk.
Odejścia, ale nie cięcia
Do restrukturyzacji spółki z tamtego okresu odwołuje się również Krzysztof Łabądź.
– Zapowiedziano wtedy cięcie zatrudnienia w administracji, w której pracowało 400 osób. Teraz na stanowiskach administracyjnych pracuje ich aż 600. Tu właśnie widzimy potrzebę redukcji etatów. Natomiast wynagrodzenia górników są absolutnie nietykalne – zaznacza związkowiec.
Jego zdaniem sposobem na to, żeby zredukować fundusz płac, są dobrowolne odejścia. W tym celu konieczne jest objęcie JSW przepisami planowanej nowelizacji ustawy górniczej. To jeden z głównych postulatów wtorkowego protestu.
– Jeśli chcemy zredukować koszty związane z wynagrodzeniami, po prostu pozwólmy górnikom odejść, dając im odprawy. Zmniejszymy wtedy znacząco liczbę pracowników. Część z nich już teraz czeka na taką możliwość, bo nabyli uprawnienia do odejścia na urlopy górnicze – mówi związkowiec.
Sceptycznie do tego postulatu odnosi się Robert Maj.
– Trudno powiedzieć, czy dobrowolne odejścia mogłyby rozwiązać problem. Oczywiście każda obniżka kosztów jest istotna, ale tysiące ludzi musiałoby zdecydować się na odejście, by osiągnięto pożądany efekt – komentuje analityk.
Zarząd JSW na razie nie odnosi się do tego, czy w ramach rozmów ze stroną społeczną będzie skłaniał się do obniżek wynagrodzeń. Założenia planu naprawczego ma przygotować do końca października.
Konieczny zwrot daniny
W czasie wtorkowego protestu związkowcy domagali się także zwrotu tzw. składki solidarnościowej zapłaconej przez JSW. Chodzi o podatek od nadzwyczajnych zysków spółki, który przeznaczono na ochronę odbiorców energii przed skutkami podwyżek z związku z kryzysem energetycznym z 2022 r.
– JSW nie powinna była być obciążona tym podatkiem od nadmiarowych zysków, bo produkuje węgiel koksujący a nie energetyczny – uważa związkowiec.
Odnosząc się do postulatów protestujących, zarząd JSW przypomniał, że spółka już w marcu br. wystąpiła o objęcie zapisami ustawy o funkcjonowaniu górnictwa.
“Ponadto spółka dwukrotnie wnioskowała o zwrot tzw. składki solidarnościowej w wysokości 1,6 mld zł. Aktualnie oczekujemy na decyzję w przedmiotowej sprawie” – czytamy w przesłanym stanowisku.
Jednocześnie zarząd podkreśla, że działania naprawcze obejmą nie tylko rozmowy ze stroną społeczną. Konieczna jest także renegocjacja warunków finansowania z instytucjami bankowymi i analiza możliwych form wsparcia ze strony skarbu państwa.
Do sytuacji JSW odniósł się we wtorek premier Donald Tusk. Zapewnił, że rząd "zrobi wszystko, żeby tak przekształcić JSW, żeby ratować tę firmę, a przynajmniej istotną jej część". Nie wykluczył udziału w tym procesie Polskiej Grupy Zbrojeniowej,
– Publiczne zapowiedzi ministrów i premiera, że spółka nie upadnie, to dobra informacja dla inwestorów. JSW powinno przetrwać ze względu na to, że produkuje krytyczny surowiec, ale brak ograniczenia kosztów trudno pogodzić z przetrwaniem spółki – komentuje tę wypowiedź Robert Maj.
Będą kolejne protesty
Tymczasem niezadowolenie związkowców obejmuje nie tylko sytuację w JSW. Sierpień 80 oraz m.in. NSZZ „Solidarność”, OPZZ i Forum Związków Zawodowych wznowiły w tym tygodniu działalność Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Regionu Śląsko-Dąbrowskiego. Zapowiadają kolejne działania, uzasadniając je pogarszającą się sytuacją w przemyśle i brakiem satysfakcjonujących rezultatów rozmów z rządem. Na początku listopada planują wspólną manifestację.
– Sierpień 80 cały czas nawołuje pozostałe związki, żeby się razem organizować i protestować, zanim będzie za późno – mówi Krzysztof Łabądź.