W spółkach kontrolowanych przez skarb państwa jednomyślność menedżerów i szefów związków zawodowych to prawdziwa rzadkość. We wtorek w Tauronie związkowcy jednak publicznie ogłosili, że „w pełni akceptują” warunki brzegowe, które tydzień wcześniej spółka, kierowana przez Dariusza Luberę, postawiła w sprawie przejęcia wydzielonej z Kompanii Węglowej KWK Brzeszcze. Jej przejęcie przez Tauron jest jednym z kluczowych elementów rządowego planu ratowania pogrążonego w kryzysie górnictwa. Zarząd Tauronu oświadczył, że ofertę przejęcia Brzeszcz za symbolicznego złotego złoży, wyłącznie jeśli kopalnia będzie sprzedawana w trybie przetargu publicznego — i o ile wcześniej w Brzeszczach zostanie przeprowadzona głęboka restrukturyzacja, polegająca m.in. na znacznej redukcji zatrudnienia i zmianie systemu wynagrodzeń. Taka postawa została pozytywnie odebrana przez inwestorów i analityków. Ale nie spodobałosię to w Ministerstwie Skarbu Państwa (MSP), które — co opisywaliśmy w „Pulsie Biznesu” — próbowało zmienić zarząd Tauronu, a teraz negocjuje z nim kompromis w sprawie Brzeszcz. Związkowcy uważają, że zarząd ma rację — i dali temu wyraz w liście przesłanym do Andrzeja Czerwińskiego, ministra skarbu państwa. W grupie Tauronu, w ramach spółki Tauron Wydobycie, działają obecnie dwie kopalnie — Sobieski w Jaworznie i Janina w Libiążu, które zaspokajają około 40 proc. potrzeb grupy. „Z wielkim niepokojem śledzimy próby wpłynięcia przez dominującego akcjonariusza na zarząd w celu wymuszenia zmian warunków przejęcia KWK Brzeszcze. Nasze kopalnie przeszły głęboką restrukturyzację, co wiązało się z dużymi wyrzeczeniami górników. Nie były to łatwe procesy, jednak dzięki nim dziś spółka wydobywcza grupy Tauron funkcjonuje na zasadach rynkowych i daje stabilizację i bezpieczeństwo pracownikom” — głosi list prezydium rady społecznej w Tauronie, zrzeszającej związki zawodowe. Tymczasem związkowcy z Brzeszcz podkreślali, że warunki Tauronu — zwłaszcza dotyczące redukcji zatrudnienia — są „absolutnie nie do przyjęcia”.
