
Projekt BezMięsny był początkiem ich drogi zawodowej – nie dysponowali oszczędnościami ani budżetem, który pozwoliłby na jego rozpoczęcie, więc pieniądze na start pozyskali w zbiórce crowdfundingowej.
– Mieliśmy duże doświadczenie w finansowaniu społecznościowym, ponieważ jesteśmy współtwórcami platformy pomagam.pl. Uznaliśmy, że to może być słuszna droga, by sprawdzić, czy nasz pomysł ma sens i czy rynek w chętnie go przyjmie. Pełni zapału i nadziei uruchomiliśmy landing page, która była naszą stroną crowdfundingową. Udało nam się zebrać 1500 zamówień na pierwsze produkty, co pozwoliło nam uzbierać 160 tys. zł – mówi Rafał Czech, współtwórca marki BezMięsny.
Projekt zrodzony z potrzeby
Założyciele firmy wspominają, że jednym z powodów, dla których powstały roślinne alternatywy mięsa, była… chęć napełnienia własnych żołądków. Jako niejedzący mięsa mieli niewielki wybór na sklepowych półkach. Inspiracja nadeszła zza wielkiej wody.
– W 2015 r. pewne rodzeństwo z USA założyło bezmięsnego rzeźnika. Rozwinęli się lokalne, w jednym miejscu, gdzie można kupować ich produkty na wagę. Natomiast my poszliśmy w inną stronę – dystrybucję retail, sprzedaż internetową, HoReCa. Dodatkowo rok temu udało się nam rozszerzyć działalność o bezmięsne lady w sklepach Carrefour – można tam kupić nasze produkty na wagę – wskazuje Rafał Czech.
Początkowo w ofercie marki było sześć produktów: bezmięsny boczek, pepperoni, pieczeń, sos barbecue, wege majonez i smalec. Pomysłodawcy spotykali się z różnymi reakcjami na bezmięsne wytwory. Niekiedy słyszeli, że nie są Polakami, skoro proponują mięso bez mięsa.
– Nasza akcja crowdfundingowa to właściwie była przedsprzedaż, bowiem w zamian za wsparcie oferowaliśmy swoje – jeszcze niewyprodukowane – towary. Można nam było pomóc na trzy sposoby. Za 119 zł klienci kupowali wszystkie sześć dostępnych ówcześnie produktów i otrzymywali dożywotnią zniżkę do sklepu internetowego. Drugi poziom wsparcia kosztował 69 zł – była tam zniżka, ale mniejsza, i trzy produkty z naszej oferty. Natomiast za 29 zł można było nabyć tylko zniżkę do sklepu internetowego. Akcja miała więc wymiar zbierania środków na rozpoczęcie działalności, ale też tworzenia długoterminowej relacji z klientem. Mamy wrażenie, że dzięki temu przez te siedem lat staliśmy się prekursorami pokazującymi, że życie bez mięsa może być smaczne i ciekawe – opowiada Igor Sadurski, drugi współtwórca marki BezMięsny.
Ścieżka produktu

Tworząc nowy artykuł spożywczy, zawsze mają plan. Niekiedy jednak jego realizacja bywa trudna. Na początku zespół określa ramy produktu – jak ma wyglądać, smakować i być zapakowany. Następnie technolodzy żywienia zaczynają nadawać projektowi kształt. Produkty bardzo często różnią się od pierwszej, laboratoryjnej formy. Wyjście towaru na światło dzienne wymaga akceptacji zespołu biurowego i licznych testów panelowych.
– Praktycznie nie korzystamy z soi, tylko z półproduktów na niej bazujących, np. sosu sojowego lub tofu. Naszą podstawą są białka pszenne, grochowe, a w niektórych produktach mamy miks białka pszennego i tofu. Korzystamy z tych białek, ponieważ chcemy, by produkty pochodziły z lokalnych składników – w ramach UE. Zwracamy uwagę na ślad węglowy i na to, by łańcuchy dostaw były jak najkrótsze – podkreśla Rafał Czech.
Marka stara się tworzyć z poszanowaniem środowiska, jednak nie zawsze jej rozwiązania wpisują się w to założenie – plastikowe opakowania są potrzebne, by utrzymać dłuższy termin ważności produktu.
– W naszym odczuciu przeterminowana żywność wyrzucona do śmieci bardziej zagraża środowisku niż mniej ekologiczne opakowania. Wprowadziliśmy tacki, które w 50 proc. pochodzą z recyklingu i w pełni nadają się do odzysku. Szukamy rozwiązań, które nie są działaniami greenwashingowymi, lecz realnie uczestniczą w obiegu zamkniętym – wskazuje Rafał Czech.
Nie samą pracą żyje człowiek
Przedsiębiorcy zgodnie twierdzą, że dużo pracują. Ale starają się zachować work-life balance.
– Lubię sporty zimowe, głównie snowboard. Uwielbiam też muzykę i festiwale. Mamy z tatą tradycję jeżdżenia na Open’er Festival. W 2005 r. zabrał mnie na niego pierwszy raz i odtąd staramy się jeździć tam wspólnie. Obecnie jednak mój wolny czas pochłaniają dzieci – czteroletnia córka i dwuletni syn – mówi Igor Sadurski.
Swój aktualny wkład w firmę oceniają jako bardziej intelektualny niż fizyczny. Niekiedy sprawia to, że nawet gdy nie ma ich w biurze, myśli wciąż krążą wokół spraw biznesowych.
– Trudno powiedzieć, ile czasu poświęcamy na pracę, ponieważ jest nieodłączną częścią naszej codzienności. Nawet w weekendy czy dni wolne. Ale robimy też coś dla siebie, gdyż wiemy, że odpoczynek pomaga w rozwoju. Dlatego kilka lat temu zacząłem przygodę z kitesurfingiem, a od dwóch lat trenuję dyscypliny triatlonowe. W poprzednim roku udało mi się ukończyć pierwszy Pół Ironman. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się zrobić pełny dystans – mówi Rafał Czech.
Rozwój i plany

Zaczynali, gdy na polskim rynku alternatywy dla mięsa były czymś nowym. BezMięsny był jedną z trzech firm w Polsce oferujących takie produkty.
– Postawiliśmy na otwartość relacji z klientami, bycie ambasadorami marki oraz kolorowe i wesołe opakowania. Duża liczba małych rzeczy przesądziła o tym, że firmy chciały nas wpuszczać na swoje półki. Jesteśmy teraz m.in. w Carrefourze, Auchan, Kauflandzie czy Frisco – wymienia Igor Sadurski.
Największą popularnością w ofercie marki cieszy się bezmięsny boczek. Równie rozchwytywana jest szynka czosnkowa. Trzecie miejsce rotuje w zależności od okresu. Na podium bywają więc bezmięsne burgery, kabanosy albo salami.
– W naszych działaniach widzimy potencjał, a rynek dorósł do konceptu produktu. Dlatego będziemy rozwijali dział alternatyw dla wędlin i mięsnych przekąsek. Chcemy też tworzyć inne kategorie produktów. Mamy zamienniki dla ryb, ale planujemy też przygotowanie oferty roślinnego nabiału. Chcemy, by BezMięsny stał się multifoodem, który będzie w stanie oferować alternatywy nie tylko dla mięsa – zapowiada Igor Sadurski.

