Żywność idzie do internetu

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2020-05-13 22:00

Franczyzowe sieci marketów spożywczych zanotowały wzrost sprzedaży i przekonały się do e-commerce — nie tylko na czas pandemii

Dla dużej części rynku handlu detalicznego pandemia i związane z nią ograniczenia są poważnym ciosem. Wyjątkiem są sklepy spożywcze, które musiały zmniejszyć liczbę obsługiwanych klientów, ale mogły być czynne cały czas. Choć Polacy na zakupy wychodzili rzadziej, wydatków na podstawowe produkty nie ograniczyli. Według danych firmy badawczej CMR w sklepach o powierzchni do 300 m kw. w kwietniowych tygodniach przedświątecznych sprzedaż — mimo spadku liczby transakcji o jedną trzecią — była o kilka procent wyższa niż rok wcześniej.

SZANSA DLA MNIEJSZYCH:
SZANSA DLA MNIEJSZYCH:
Według Michała Sadeckiego, prezesa Polskiej Grupy Supermarketów, w czasie pandemii mniejsze sklepy radziły sobie lepiej niż dyskonty, bo klienci unikali kolejek i robili zakupy bliżej domu. Sprzedaż rosła w pierwszych tygodniach pandemii, ale teraz sytuacja się stabilizuje.
Fot. Marek Wiśniewski

— Pozornie detaliści spożywczy są w grupie beneficjentów obecnego kryzysu. Jeszcze w pierwszym kwartale sprzedaż rosła właściwie wszystkim, a w kwietniu tempo przyspieszyło. Polska Grupa Supermarketów (PGS) w tym czasie rosła powyżej średniej rynkowej i wydaje się, że sklepy osiedlowe oraz convenience radziły sobie lepiej niż pozostali gracze. Klienci brali pod uwagę czynnik bezpieczeństwa: bliskość, łatwość robienia zakupów i potencjalnie mniejsze zagrożenie — mówi Michał Sadecki, prezes PGS, która zrzesza ponad 600 niezależnych sklepów pod szyldem Top Market.

Wzrost popularności

Sprzedaż w sklepach spożywczych najmocniej rosła w pierwszych tygodniach pandemii. Teraz sytuacja wraca do normy.

— Obroty naszych sklepów, po początkowym wzroście, są obecnie na stabilnym poziomie. Z pewnością zmieniły się jednak zachowania zakupowe konsumentów. Obserwujemy wyraźny spadek liczby transakcji przy jednoczesnym wzroście wartości koszyka zakupowego — mówi Robert Rękas, prezes Lewiatan Holding, spółki kontrolowanej przez giełdowy Eurocash, która obsługuje 3,2 tys. sklepów PSH Lewiatan.

Prezes Lewiatana uważa, że mniejsze, osiedlowe sklepy długofalowo zyskają na popularności, którą traciły na rzecz dyskontów.

— Po zakończeniu pandemii wzrośnie znaczenie bezpieczeństwa podczas zakupów, a co za tym idzie — wzmocni się pozycja pobliskich, lokalnych, zaufanych sklepów, gdzie można także zaopatrzyć się w produkty lokalne i regionalne. Spodziewam się również, że wzrośnie skłonność właścicieli sklepów detalicznych do przystępowania do sieci franczyzowych.

Opanowanie impulsów

Wzrost sprzedaży od marca wynikał w dużej mierze z kryzysowych zapasów.

— Od początku pandemii widoczna jest zwyżka popytu na takie kategorie produktów, jak makarony, artykuły higieniczne, kasze, ryż i środki dezynfekcyjne. Obecnie nie ma już jednak większych problemów z ich dostępnością. Wyjątkiem są artykuły służące do zabezpieczenia antybakteryjnego, jak maseczki i rękawice jednorazowe, których podaż jest bardzo ograniczona — mówi Robert Rękas.

Choć całkowita sprzedaż wzrosła, w niektórych kategoriach było gorzej.

— Ucierpiała przede wszystkim sprzedaż impulsowa — wszystkie kategorie, w których decyzję zakupową podejmuje małoletni klient w strefie przykasowej, jak słodycze, gumy i słone przekąski. Na początku maja wyraźnie gorzej — częściowo także ze względu na pogodę — radzą sobie silne zazwyczaj o tej porze roku kategorie, jak piwo i lody. Sprzedaż alkoholu jest stabilna, ale np. wyraźnie zmniejszyła się konsumpcja małych opakowań, czyli tzw. małpek — mówi prezes PGS.

Internetowa ofensywa

Lockdown zaostrzył apetyt sieci na sprzedaż przez internet. W tym segmencie rynku przez lata aktywnych było tylko kilku dużych graczy, jak Tesco, nieobecna już na rynku Alma, Piotr i Paweł oraz E.Leclerc i Auchan, a także wyspecjalizowane w e-commerce Frisco.pl. Teraz opcje sprzedaży internetowej z różnymi modelami odbioru osobistego lub dostawy uruchamiają kolejne sieci.

— To nie tylko efekt pandemii, ale też dorastania nowej grupy klientów, dla której zamawianie wszystkich produktów przez internet jest naturalne. Rozwojowi e-sklepów spożywczych sprzyja też pojawienie się firm z dużą bazą kurierów miejskich, których można wykorzystać do dostarczania zakupów — mówi Michał Sadecki. Na szybsze od planowanego uruchomienie e-sprzedaży zdecydował się Lewiatan.

— W dobie pandemii znaczenie kanału e-commerce jest jeszcze większe niż dotychczas, dlatego w ostatnich tygodniach przyspieszyliśmy prace nad uruchomieniem sklepu internetowego Lewiatan. To projekt planowany wcześniej. Po intensywnych przygotowaniach rozpoczęliśmy etap testów. Oferta asortymentowa i cenowa sklepu będzie indywidualnie dopasowywana przez franczyzobiorcę. Będzie obejmować asortyment regionalny, w tym świeże warzywa i owoce, pieczywo, nabiał oraz wędliny — mówi Robert Rękas.

Sklepy pod szyldem Top Market też zaczynają sprzedawać w internecie. Prezes PGS podkreśla jednak, że e-sklepy spożywcze prawdopodobnie są i pozostaną opcją dla klientów z największych miast.

— W naszej grupie już wcześniej e-sprzedaż prowadziło niezależnie od siebie siedem sklepów w różnych miastach. W ubiegłym roku zainwestowaliśmy w tworzenie wspólnej platformy, którą testuje spółka prowadząca sklepy w Lublinie. Następnym krokiem będą testy w dużych miastach. Największym wyzwaniem jest dostarczenie produktów do klienta. Pod tym względem stosunkowo najłatwiej rozwinąć biznes w Warszawie, bo aktywnie działają tu firmy dostarczające zakupy z różnych sklepów i restauracji, które mają duże bazy współpracujących kurierów — mówi Michał Sadecki.