Potencjalny zapał inwestorów do zakupu drastycznie przecenionych dzień wcześniej akcji był tłumiony obawami związanymi z negatywnym przełożeniem się epidemii koronawirusa na gospodarkę i wyniki spółek.

Wyceny akcji wspierane były we wtorek przede wszystkim zwyżką notowań ropy, co zachęciło graczy do zwiększenia zaangażowania w akcje koncernów paliwowo-energetycznych, będących jednymi z największych ofiar poniedziałkowego krachu.
Nastroje poprawiły też doniesienia poszczególnych rządów i banków centralnych odnoście planowanych działań mających na celu pomoc dla gospodarek. Coraz częściej pojawiają się jednak głosy, że pomoc może być przede wszystkim spóźniona i niewystarczająca.
Traderzy oczekują obecnie, że Rezerwa Federalna zdecyduje się jeszcze w tym miesiącu na drugą w przeciągu kilku dni obniżkę stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Taką presję na władze monetarne cały czas wywiera prezydent Donald Trump, nakłaniający do obniżenia ceny pieniądza do poziomu, który pozwoliłby krajowi być konkurencyjnym.
W trakcie sesji większość, a momentami wszystkie sektory wchodzące w skład indeksu S&P500 notowało dodatnie zmiany. Największą zwyżką mógł się pochwalić sektor energetyczny oraz finansowy, mający silną ekspozycję na poziom stóp procentowych i obligacje. Walorom banków pomagał też wzrost rentowności obligacji z rekordowych minimów.
Za swoiste zaskoczenie można uznać zwyżkę w sektorze linii lotniczych, które są jednymi z najmocniej „pokrzywdzonych” przez epidemię. Aprecjacja notowań zaskakuje zważywszy, że we wtorek dwaj czołowi przewoźnicy, linie Delta i American „zawiesiły” swoje prognozy finansowe na 2020 r.
Na zamknięciu sesji indeks blue chipów Dow Jones IA rósł o 4,88 proc. (prawie 1170 pkt.). Wskaźnik S&P500 zyskiwał 4,93 proc. zaś Nasdaq drożał o 4,95 proc.