Łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogaczowi uniknąć podatku — tak można sparafrazować biblijne porównanie. Po daninie solidarnościowej, resort finansów szykuje kolejne obciążenia dla majętnych podatników, którzy chcieliby przenieść się za granicę. Niekoniecznie do raju podatkowego.

Podatek na do widzenia
W Ministerstwie Finansów dobiegają końca prace nad tzw. exit tax, nazywanym podatkiem od wyprowadzki, który ma ograniczyć możliwość stosowania optymalizacji podatkowych poprzez przenoszenie central firm, części lub całego biznesu do innych jurysdykcji podatkowych. Nie będzie zakazu przeprowadzki, bo to uderzałoby bezpośrednio w wolność prowadzenia działalności gospodarczej, ale za zmianę adresu trzeba będzie zapłacić frycowe na rzecz opuszczanego kraju Nie jest to polski wynalazek, ale realizacja wskazań unijnej dyrektywy ATAD z 2016 r., które nakazuje ograniczyć migrację podatkową na terenie UE, a przede wszystkim do krajów trzecich, głównie rajów podatkowych. Dyrektywa ma ogólny charakter, nie wskazuje ani stawek, ani zakresu stosowania nowego podatku. Sugeruje zastosowanie exit tax wobec podmiotów gospodarczych. Polska wersja dyrektywy jest twórczym rozwinięciem zaleceń z Brukseli i oprócz firm obejmie również osoby fizyczne, prowadzące i nieprowadzące działalność gospodarczą.
Exit według CIT
Firm podatek będzie dotyczył, gdy zdecydują się przenieść całość lub część biznesu za granicę lub zmienić rezydenturę podatkową. Danina będzie ustalana od dochodów ustalanych od wartości składników majątku, w tym również przedsiębiorstwa lub jego zorganizowanej części, jeśli wskutek tej operacji Polska straci prawo do opodatkowania przychodu ze zbycia tych składników.
— Wartość podatkową składnika majątku stanowi wartość, jaka zostałaby przyjęta przez podatnika za koszt uzyskania przychodów, gdyby składnik ten został zbyty, niezaliczona wcześniej do kosztów uzyskania przychodów w jakiejkolwiek formie — wyjaśnia przedstawiciel resortu finansów. Podatek będzie należny, kiedy wartość przenoszonego biznesu lub jego części przekroczy 2 mln zł. Od sumy powyżej tego progu fiskus potrąci sobie 19 proc. Taka ma być stawka exit tax w Polsce.
Dwie stawki dla bogatych
W przypadku osób fizycznych pod daninę podpadają podatnicy zamieszkujący Polskę od co najmniej pięciu lat. Exit tax obejmie przychody związane z prowadzoną działalnością gospodarczą, ale też udziały w spółkach, akcje, papiery wartościowe, instrumenty pochodne i fundusze inwestycyjne. Tak jak w przypadku firm, fiskus potrąci należność od niezrealizowanych przychodów powyżej 2 mln zł. Obowiązywać mają dwie stawki podatkowe: 3-procentowa i podwyższona, 19-procentowa, gdy możliwe będzie tylko oszacowanie wartości majątku.
— Należy zauważyć, że podatek będzie naliczany od aktywów finansowych. Majątek trwały, ruchomy i nieruchomości będą z niego zwolnione — przekonuje jeden z naszych rozmówców. Wskazuje też, że exti tax dla osób fizycznych nie jest polskim wymysłem ani fenomenem w UE, gdyż taka danina obowiązuje w wielu krajach UE, a limity i stawki są ostrzejsze niż u nas. Przykładowo w Danii fiskus każe sobie płacić już od aktywów o równowartości 500 tys. zł. Stawka wynosi 12 proc. We Francji exit tax dla bogatych jest jeszcze wyższy — 13 proc. Podobnie jest z podatkiem od firm. U nas ma obowiązywać stawka liczona według CIT, w Hiszpanii jest to 23 proc., a w Szwajcarii 35 proc.
— Regulacja nie ma na celu ograniczania osobom fizycznym ani firmom swobody przemieszczania się, zmiany siedziby czy miejsca zamieszkania. Ma na celu ukrócenie praktyk polegających na unikaniu płacenia podatku w kraju, w którym przychód do opodatkowania został wypracowany. Dotyczy to w równym stopniu podatników indywidualnych, jak i firm, którzy korzystali z infrastruktury i zasobów lokalnego rynku, a podatek chcą zapłacić w innej jurysdykcji, wobec której nie mają żadnych zobowiązań — mówi nam przedstawiciel fiskusa.
Polska na końcu
Unijna dyrektywa o exit tax ma obowiązywać w całej UE od 2020 r. Polska jest jednym z ostatnich krajów wprowadzających przepisy na lokalny grunt prawny. Podatek obowiązuje we wszystkich państwach „starej” Unii, a także w Szwajcarii i Luksemburgu.
— Jeśli chodzi o firmy, to podatek jest wymierzony w duże grupy kapitałowe, które stosują rozmaite konstrukcje prawne w celu uniknięcia płacenia wyższego podatku, w kraju, w którym prowadzą działalność. W przypadku osób fizycznych mówimy o promilu podatników, którzy zainteresowani są przeniesieniem majątku za granicę — mówi jeden z naszych rozmówców.
Fiskus uważa, że ryzyko wyprowadzki za granicę najbogatszych podatników przed wejściem w życie exit tax jest ograniczone, gdyż, jak argumentuje, podatek ten obowiązuje w większości krajów UE, a stawka, jaka ma obowiązywać w Polsce, wydaje się atrakcyjna na tle innych krajów.
OKIEM EKSPERTA
Kolejny podatek dla bogatych
MICHAŁ BOROWSKI, ekspert podatkowy BCC
Nie przekonuje mnie argumentacja, że exit tax ma ograniczyć swobodę stosowania optymalizacji podatkowej, ponieważ polski fiskus ma już tyle narzędzi do walki z optymalizacją i tyle sukcesów, o których słyszymy, że dodawanie kolejnych przepisów wydaje się zbędne. Zupełnie nie kupuję pomysłu obłożenia exit tax osób fizycznych. Jeśli ktoś ciężką pracą dorobił się majątku w Polsce, płacił rzetelnie podatki, a na emeryturę chce się przenieść do innego kraju, to jaki to ma związek z unikaniem podatków? Dodam, że będzie to już kolejny — po daninie solidarnościowej — podatek nakładany na zamożne osoby. Powoływanie się na przykład innych krajów, w sytuacji, gdy w innych sprawach Polska zupełnie nie bierze pod uwagę ich zdania, wydaje się co najmniej mało wiarygodne. Zamiast zawiłych wyjaśnień, wolałbym prosty przekaz, że oto wprowadzamy nowy podatek. I tyle. Problem w tym, że w roku wyborczym średnio to by się sprzedało.