Kukurydza, rzepak, koncentrat soku jabłkowego, cukier, odtłuszczone mleko w proszku i półtusze wieprzowe — tym wszystkim będzie można handlować na platformie żywnościowej, czyli nowym rynku uruchamianym przez grupę Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW). Kiedy tymi towarami będzie się obracać na giełdzie? Nie wiadomo, choć nowy rynek ma być gotowy do zawarcia pierwszych transakcji już 4 marca 2020 r. Czy rzeczywiście dojdzie wtedy do transakcji, zależy głównie od tego, czy znajdą się kupujący i sprzedający. Pierwszym towarem nie będzie żaden z sześciu wymienionych, ale pszenica. Z analiz wyszło bowiem, że rynek tego zboża jest duży i wystandaryzowany.

— O uruchomieniu giełdy rolnej lub zbożowej mówiło się od kilkunastu lat. Wielu próbowało, ale nikomu się nie udało. Tymczasem w sytuacji gdy na rynku rolnym działają firmy, które przekręt wpisują w swój biznes, trzeba zabezpieczyć producentom możliwość bezpiecznego obrotu. Chodzi o to, by ceny powstawały w uczciwy sposób, ale też by uzgodniona cena była wypłacana. To jest ważne dla największych producentów, ale jednym z naszych celów jest zachęcenie tych mniejszych do samoorganizowania się i oferowania większych partii wystandaryzowanego produktu — mówi Jan Ardanowski, minister rolnictwa i rozwoju wsi. Z tego ostatniego powodu grupy producentów rolnych — w rozumieniu ustawy o grupach producentów rolnych — będą mogły się ubiegać o status członka giełdy żywności. Status taki uprawnia m.in. do złożenia wniosku o uruchomienie aukcji pszenicy. Sprowadza się ona do wystawienia na sprzedaż minimum 250 ton zboża. Kupią je ci, którzy zaoferują ceny równe lub wyższe od minimalnej ceny sprzedającego. — W planach są aukcje kupna — podkreśla Artur Soboń, wiceminister aktywów państwowych.
— W wizji, którą chcemy realizować w następnych latach, będą też transakcje terminowe — dodaje Jan Ardanowski.
Nie ukrywa, że inspiracją dla polskiej giełdy żywnościowej jest chicagowska CME i francuski Euronext Comodities, znany szerzej jako Matif.
Kurs jednolity to podstawa
Jak na giełdę przystało, aukcje nie będą podstawową formą handlu. W tej formie będzie się odbywał jedynie handel najlepszym gatunkowo z trzech rodzajów pszenicy, od której zaczyna platforma żywnościowa. Powód? Z analiz wyszło, że zbiorów o takiej jakości jest tak niewiele, że trudno byłoby nimi prowadzić handel w systemie kursu jednolitego.
Tak jak u zarania samej GPW, ma to być podstawowa forma ustalania ceny, po której będą zawierane wszystkie transakcje danego dnia. Cena będzie dotyczyła jednej tony, ale zarówno w przypadku aukcji, jak i systemu kursu jednolitego jednostką transakcyjną będzie 25 ton lub ich wielokrotność. Sesje będą się odbywały w środy i będą podzielone na transze związane z poszczególnymi magazynami autoryzowanymi.
Dopiero złożone w którymś z magazynów ziarno będzie mogło trafić do systemu transakcyjnego giełdy żywności. Prowadzić go będzie Towarowa Giełda Energii (TGE), spółka zależna GPW. Będąca własnością TGE Izba Rozliczeniowa Giełd Towarowych będzie odpowiadała za rozliczanie transakcji następnie nabywca będzie mógł odebrać zboże z magazynu.
— Połączenie magazynów autoryzowanych z naszym systemem rozliczeń jest przykładem, jak różne podmioty będące w domenie skarbu państwa, współpracując i uzupełniając się, są w stanie stworzyć zupełnie nowe rozwiązanie gospodarcze — zaznacza Marek Dietl, prezes GPW.
— Giełda wchodzi w kolejny obszar działalności i wnosi to, co ma najlepszego. Jej technologia gwarantuje wiarygodność transakcji — twierdzi Artur Soboń.
Nie tylko na giełdzie
Memorandum dotyczące udziału magazynów państwowego Elewarru w systemie magazynów autoryzowanych podpisano we wrześniu 2019 r. Z naszych informacji wynika jednak, że wśród 14 wniosków o autoryzację konkretnego magazynu są również wnioski podmiotów prywatnych. Jak na każdej giełdzie będzie też funkcjonował pośrednik w formie domu maklerskiego. Na razie wpłynęły dwa takie wnioski. Zbożowy rynek GPW ma do końca sierpnia nie pobierać opłat od swoich członków. Ma to być czas na dotarcie się wszystkich mechanizmów, zanim na giełdę trafi pszenica z tegorocznych zbiorów.
— Poziom cen transakcyjnych na platformie żywnościowej będzie wskazówką dla wszystkich, którzy handlują lokalnie — z sąsiadem, który chce kupić zboże, bo ma świnie czy drób, z mieszalnią pasz, czy nawet pośrednikami, którzy są zbędni, ale w rolnictwie występują — zakłada Jan Ardanowski.
OKIEM EKSPERTA
Warto próbować
WIESŁAW ROZŁUCKI, twórca i pierwszy prezes GPW
Nie dziwi mnie to, że przy kiepskiej sytuacji na podstawowym rynku, jakim jest rynek akcji, giełda jako spółka szuka innych źródeł zarobku. Już gdy powstawała GPW, pojawiały się inicjatywy powołania giełdy towarowej. Było ich zresztą kilka, a potem jedna, którą kierował Waldemar Pawlak. Sukcesu jednak nie odniosły. Może teraz, po latach się uda. Giełda ma systemy informatyczne, które może wykorzystać. Jeżeli przygotowania nie wymagają dużych nakładów pracy i pieniędzy, to dlaczego nie spróbować. A o tym, czy giełda spożywcza w ogóle jest potrzebna, zdecydują uczestnicy obrotu płodami rolnymi. O tym, czy pomysł się przyjął, będzie można powiedzieć za rok albo później. W przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze, na pierwszej sesji GPW obrót akcjami był równowartością 1-2 tys. zł. Zainteresowanie jednak było i szybko się zwiększało. Rynek zboża jest jednak rynkiem światowym. Cena za nasze odmiany pszenicy będzie zawsze pochodną cen za granicą.