Tylko jeden z dwunastu analityków i ekonomistów, ankietowanych przez "PB", uważa że kurs euro wróci w najbliższych tygodniach powyżej 4 zł. Pozostali oczekują stabilizacji notowań lub lekkiego umocnienia złotego. Według mediany prognoz, na koniec marca za euro trzeba będzie zapłacić 3,94 zł, za dolara 2,90 zł, a za franka szwajcarskiego 2,67 zł.
W ostatnich dwunastu miesiącach warto było się kierować właśnie medianą, bo jej wskazania — zwłaszcza w przypadku dolara i franka szwajcarskiego — odbiegały od rzeczywistych kursów w mniejszym stopniu, niż prognozy poszczególnych ekonomistów. Nawet tych, którzy zajmują czołowe miejsca w naszym rankingu. Jego lider, Jarosław Janecki z Societe Generale, należy w tym miesiącu do grona tych, którzy dość ostrożnie podchodzą do perspektyw złotego. Specjalista przewiduje, że kurs euro na koniec marca wyniesie 3,96 zł.
Nerwowo może być już za 10 dni, kiedy Komisja Europejska oceni plan uzdrowienia finansów, zaproponowany przez rząd Grecji.
— Komisja Europejska pewnie nakaże Grecji wprowadzenie nowych obostrzeń mających na celu ograniczenie deficytu — przewiduje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
Podkreśla jednak, że złoty po prostu zyskał na problemach Grecji.
Specjalista DM BOŚ prognozuje, że na koniec miesiąca za euro trzeba będzie zapłacić jedynie 3,85 zł.
Odmiennego zdania jest Marcin Mrowiec, ekonomista Pekao, który jako jedyny wśród ankietowanych przez "PB" prognozuje wzrost kursu euro ponad 4 zł.
— Złoty pozostaje odporny na złe wiadomości i prawdopodobnie tak będzie, jeśli globalne rynki będą w miarę stabilne. Sądzę jednak, że inwestorzy coraz wyraźniej dostrzegać zaczną ciemne chmury gromadzące się nad perspektywą globalnego wzrostu po wyłączeniu kroplówek, czyli programów stymulacyjnych w tym roku. Ryzyko polega na tym, że złoty pozostaje popularną walutą wśród inwestorów zagranicznych. W razie odwrotu ruch na złotym może być duży, tak jak na początku poprzedniego miesiąca — ostrzega Marcin Mrowiec.
Więcej o prognozach analityków w czwartkowym Pulsie Biznesu.