Na pytanie, czy oferta Tauronu się powiedzie, analitycy mają odpowiedź, która brzmi jak dobrze napisany horoskop — zawsze jest prawdziwa: oczywiście, że tak, przy odpowiednio atrakcyjnej cenie wszystkie oferty się udają. Oczekiwania cenowe sprzedającego inwestorzy poznają na początku czerwca. Aleksander Grad, minister skarbu, zapowiedział wczoraj, że w ofercie publicznej (planowanej na ostatnie dni I połowy roku) wystawi na sprzedaż prawie 53 proc. akcji katowickiej grupy energetycznej.

Szacunki dotyczące wartości Tauronu, które już od paru tygodni można usłyszeć na rynku, mówią najczęściej o 12- -13 mld zł, choć optymiści uważają, że spółka może być warta nawet 15-16 mld zł. To oznacza, że sama oferta, jeśli skarb zdoła uplasować wszystkie oferowane akcje, powinna przekroczyć 6 mld zł.
— Właśnie taka musi być, przy obecnych cenach na rynku, wartość free float, by Tauron od razu trafił do indeksu WIG20 — mówi Paweł Puchalski, analityk BZ WBK.
Ministerstwo skarbu nie mówi o Tauronie jako giełdowym rekordzie wszech czasów. Liczy jednak, że ta oferta nie znajdzie się daleko za PZU.
Prawdopodobna obecność w gronie 20 największych i najbardziej płynnych spółek z pewnością będzie atutem Tauronu, choć na tak mocną pozycję w indeksie, jaką zajął jego największy konkurent, Polska Grupa Energetyczna (PGE), spółka z Katowic, raczej nie może liczyć.
Więcej w środowym "Pulsie Biznesu"