Rzeczniczka ABW Magdalena Stańczyk potwierdziła w rozmowie z PAP, że doszło do przeszukania mieszkania b. asystentki społecznej Włodzimierza Cimoszewicza, ale - jak podkreśliła - "nie miało ono żadnego związku z Cimoszewiczem". Jak wyjaśniła, powodem przeszukania było podejrzenie naruszenia przepisów ustawy o ochronie informacji niejawnych.
"Doszukiwanie się jakichkolwiek powiązań przeszukania ze stycznia 2005 r. z kampanią wyborczą, z kandydowaniem pana Cimoszewicza na prezydenta i podejrzewanie ABW o nielegalne działania w tym względzie traktowane jest przez Agencje jako pomówieniem" - powiedziała Stańczyk.
Przyznała, że wśród zabezpieczonych przez funkcjonariuszy ABW materiałów był dokument z klauzulą poufne - jak się okazało oświadczenie majątkowe Cimoszewicza.
Wyjaśniła, że wszystkie zabezpieczone materiały zostały przekazane warszawskiej prokuraturze okręgowej. Prokuratura zwróciła je następnie ABW jako organowi prowadzącemu śledztwo.
Agencja - jak wyjaśniła Stańczyk - zwróciła się też do MSZ z zapytaniem, czy zabezpieczone oświadczenie majątkowe ministra Cimoszewicza z nadaną klauzulą poufne, nie jest brakującym dokumentem resortu.
B. asystentka Włodzimierza Cimoszewicza Anna Jarucka w oświadczeniu przesłanym do komisji śledczej ds. PKN Orlen napisała, że na początku 2005 roku ABW przeszukała jej mieszkanie i zabrała dokumenty związane z Cimoszewiczem. Napisała też, że na jego prośbę zamieniła oświadczenie majątkowe za 2001 rok "zmieniając informacje na temat akcji PKN Orlen".