AGROS I POLMOSY: KOLEJNE SEJMOWE STARCIE O ZNAKI
Jutro posłowie zdecydują, czy przywilej eksportu wódki zmieni właściciela
SPÓR O PROMOCJĘ: Henryk Tomasik, dyrektor Polmosu Warszawa, uważa, że odebranie stołecznemu holdingowi zagranicznych rejestracji alkoholi zwiększy wartość prywatyzowanych Polmosów o 500 mln USD. Jednak Zofia Gaber, prezes Agrosu, podważa takie wyliczenia.
W piątek Sejm ma wreszcie zdecydować, czy zagraniczne rejestracje ponad 20 znaków towarowych alkoholi pozostaną przy Agrosie, czy też będą nimi dysponować Polmosy. Zarówno fabryki, jak i stołeczny holding, prześcigają się w wynajdywaniu prawnych i ekonomicznych argumentów, by wywalczyć sobie prawo do eksportu znanych wódek.
Wczoraj Sejm dyskutował nad senackimi poprawkami ustawy Prawo własności przemysłowej, w piątek natomiast zdecyduje o ich przyjęciu albo odrzuceniu. Parlament rozstrzygnie więc, czy zagraniczne rejestracje około 20 marek znanych polskich alkoholi pozostaną przy Agrosie, czy też przypadną Polmosom. Jeden z punktów wspomnianej ustawy nakazuje bowiem, by byłe centrale handlu zagranicznego lub ich prawni następcy przekazali rejestracje zagraniczne na rzecz krajowych producentów, jeśli używali oni tych marek w sposób ciągły przez 10 lat.
Łańcuszek sporów
W branży pojawiają się jednak głosy, że nowa ustawa rozstrzygnie wprawdzie konflikt między Agrosem i Polmosami, ale może skłócić producentów. Powód? Przez ostatnią dekadę wódkę pod zagranicznymi rejestracjami wytwarzały jedynie fabryki z Poznania i Zielonej Góry, bo tylko z tymi Polmosami współpracował Agros.
— Nie można więc wykluczyć, że — na przykład — Polmos Białystok, który ma w kraju zarejestrowaną markę Żubrówka, może nie otrzymać zagranicznej rejestracji jej odpowiednika — Bizon Vodka. Zgodnie z nową ustawą, marka ta powinna przypaść spółce poznańskiej albo zielonogórskiej — uważa anonimowo jeden ze specjalistów z branży.
Nie obawia się tego jednak Jan Małachowski, prezes Polmosu Białystok. Podkreśla on, że ustawa uporządkuje wreszcie prawo do eksportu większości znanych marek polskich wódek i przywróci należny przywilej producentom.
Podobnego zdania jest resort skarbu oraz niektórzy prawnicy. Na przykład dr hab. Michał du Vall i dr hab. Ewa Nowińska z Uniwersytetu Jagiellońskiego, powołując się na ustawę o znakach towarowych z 31 stycznia 1985 roku, podkreślają, że znak towarowy uzyskuje rejestrację, jeśli produkt, który ma być nim opatrywany, jest przedmiotem działalności gospodarczej przedsiębiorstwa, na które rejestracja ma zostać dokonana. Argumentują, że Agros, rejestrując za granicą marki wódek, nigdy (nawet w momencie rejestracji) nie prowadził przedsiębiorstwa wytwarzającego wyroby, które miały być tymi znakami opatrywane. Ich zdaniem, od początku legalność rejestracji Agros wywodził z faktu wytwarzania towarów przez producentów.
Punkty widzenia
Na ten sam akt prawny powołuje się również dr Helena Żakowska- -Henzler z Instytutu Nauk Prawnych PAN.
Twierdzi ona jednak, że ustawa ta pozwala rejestrować znaki towarowe nie tylko na rzecz producentów, ale także i na rzecz podmiotów sprawujących kontrolę nad działalnością gospodarczą innego przedsiębiorstwa, na przykład nadzorując zbyt jego towarów.
— Produkcja dóbr opatrywanych brandami nie jest konieczna do uzyskania prawa ich rejestracji — podkreśla.
Konstytucyjna wojna
Najcięższym argumentem, wysuwanym przez prawników popierających stanowisko Agrosu, jest niezgodność prawa własności przemysłowej z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Zarówno dr Helena Żakowska-Henzler, prof. zw. dr hab. Marek Wierzbowski, jak i dr Jan Giliciński podkreślają, że kontrowersyjny punkt 332a omawianej w Sejmie ustawy kłóci się z art. 21 ust. 2 Konstytucji. Podkreślają oni, że odebranie byłym centralom handlu zagranicznego i ich prawnym następcom zagranicznych rejestracji godzi w konstytucyjną zasadę ochrony własności. Dodają, że paragraf z prawa własności przemysłowej może być stosowany jedynie wówczas, gdy przeniesienie praw z rejestracji „następuje na cele publiczne i za słusznym odszkodowaniem”.
Uważają również, że sporny punkt jest sprzeczny z zasadą ochrony praw słusznie nabytych.
Ataki te odpierają jednak prawnicy popierający stanowisko Pol-mosów i Ministerstwa Skarbu Państwa. Dziwi ich, że stronnicy warszawskiego holdingu powołują się na obie zasady konstytucyjne. Podkreślają oni, że właśnie o ustalenie praw własności do zagranicznych oznaczeń toczy się wieloletnia wojna.
Oddać czy nie oddać
Podstawowym argumentem przytaczanym przez Barbarę Litak-Zarębską, wiceminister skarbu, oraz Michała du Vall i Ewę Nowińską jest fakt, że zgodnie z zarządzeniem Ministra Handlu Zagranicznego z 31 sierpnia 1971 roku, giełdowa firma miała przekazać zagraniczne rejestracje Polmosom.
Jednak Helena Żakowska-Henzler, powołując się dodatkowo na ustawę o znakach towarowych z marca 1963 roku, uważa, że „wymaganie, by zagraniczna rejestracja była dokonana na rzecz producenta dotyczy tylko takich sytuacji, gdy przedmiotem zagranicznego zgłoszenia był taki sam znak jak zarejestrowany na rzecz producenta w Polsce”. A znaki zarejestrowane za granicą nie są jednakowe z krajowymi.
Oprócz argumentów prawnych, zarówno Polmosy, jak i Agros walczą też przedstawianiem opinii ekonomicznych. Przedstawiciele stołecznego holdingu uważają, że nie można spółce odebrać zagranicznych rejestracji marek alkoholi, ponieważ zostały już one sprzedane inwestorom podczas wprowadzenia firmy w 1994 roku na GPW. Podkreślają, że w prospekcie emisyjnym znalazła się informacja, że Agros jest ich prawowitym właścicielem.
Adwersarze warszawskiej grupy kapitałowej uważają jednak, że budżet nie zarobił dotychczas na światowych rejestracjach wódek. Powód? W prospekcie Agrosu opublikowano informację, że przywileje Agrosu są zagrożone, bowiem toczy się o nie sądowy spór.
Stołeczna spółka i spirytusowe fabryki, reprezentowane przez Polmos Warszawa, prowadzą sądową batalię o wódkę od 1991 roku. Górą w tym sporze dotychczas był giełdowy holding. Ostateczne rozstrzygnięcie miało nastąpić 12 maja. Jednak do sporu przystąpiło 11 Polmosów przypozwanych i rozprawa została odroczona. Kolejnego terminu na razie nie ustalono.
Niezależnie więc od tego, czy w piątek Sejm przyjmie, czy też nie, poprawki do ustawy Prawo własności przemysłowej, nie zakończy to sporu o własność polskiej wódki za granicą. Sprawa może ciągnąć się jeszcze bardzo długo, bowiem w przypadku przegranej, przedstawiciele Agrosu nie wykluczają „rozpętania wojny na arenie międzynarodowej”.