Aviva oraz ING domagają się wprowadzenia zakazu konkurencji na rynku wtórnym funduszy. PTE Polsat chciałby całkowitego zakazu akwizycji. Jak dowiedziała się „Gazeta Wyborcza”, podobnego zdania są co najmniej trzy inne OFE. Skąd ta zmiana na rynku?
Fundusze chcą czym prędzej ściąć wydatki na akwizycje. Muszą zaciskać pasa. Od przyszłego roku czeka je bowiem rewolucja. Po zmianach wprowadzonych przez rząd, zamiast dotychczasowych 7 proc. prowizji od każdej wpłacanej składki będą mogły brać tylko 3,5 proc., zaś gdy ich aktywa przekroczą kwotę 45 mld zł, nie będą mogły brać od wszystkich swoich klientów więcej niż 15,5 mln zł miesięcznie.
Stracą OFE, zyskają klienci. I to w dwójnasób; zmiana wysokości prowizji sprawi, że w kieszeniach emerytów tylko w 2010 r. pozostanie 550 mln zł. Klienci OFE nie będą też namawiani do zmiany funduszu, co nie wychodziło im na dobre. „W tym roku (akwizytorzy – red.) namówili do zmiany OFE rekordową liczbę 569 tys. osób. (...) Nawet co druga osoba zmieniła fundusz na taki, który do tej pory gorzej pomnażał pieni pieniądze klientów” – wylicza „Gazeta Wyborcza”.
Na razie OFE same zetną pieniądze na akwizycje, jednak resort pracy,
przygotowujący nowelizację ustawy o OFE chce całkowitego zakazu akwizycji. A to
oznacza, że tysiące akwizytorów funduszy musi pomyśleć o nowym zawodzie.