Rynek czeka na swój przełom
Przez ostatnią dekadę handel internetowy rozwijał się w tempie, które zmieniło nie tylko przyzwyczajenia konsumentów, ale i całe branże. Z raportu Strategy& (PwC) wynika, że do 2027 roku wartość rynku e-commerce w Polsce może przekroczyć 187 miliardów złotych, a coraz większą część tego tortu stanowią platformy zakupowe.
Podczas gdy rynek B2C został już w dużej mierze rozdany między globalnych graczy, segment B2B wciąż czeka na swoje przełomowe rozwiązania. To właśnie tam Aleksander Paciorkiewicz, przedsiębiorca z doświadczeniem w budowaniu biznesów o międzynarodowej skali, dostrzega największą szansę.
Niedoceniona nisza
Rynek zakupów dla firm od lat rozwijał się w dwóch kierunkach - ogromnych kontraktów hurtowych i drobnego detalu. Pomiędzy nimi powstała luka. Dostawy większe niż konsumenckie, ale zbyt małe, by zainteresować klasycznych hurtowników. Takie transakcje były rozproszone, angażowały wielu pośredników i generowały koszty, których firmy nie mogły uniknąć.
„Dostrzegliśmy, że firmy średniej wielkości często są zmuszone kupować albo za drogo w detalu, albo w wolumenach, które są dla nich niekorzystne. To generuje koszty i stratę czasu. FDCM powstało, by takie zakupy przenieść do wygodnej przestrzeni online. W kilku kliknięciach można dziś zamówić partię surowców, która odpowiada potrzebom biznesu” - tłumaczy Aleksander Paciorkiewicz.
Wyzwania rynku
Brak rozwiązania dla półdetalu ma konkretne skutki. Przedsiębiorcy są zmuszeni rozdrabniać zakupy między kilku dostawców, a każde zamówienie oznacza nowe negocjacje, faktury i terminy dostaw. Logistyka zajmuje coraz więcej czasu, a środki firmy zamiast w rozwój, często są zamrożone w nadwyżkach magazynowych.
„Każde takie zamówienie to osobne negocjacje, faktury, terminy dostaw. Zamiast skupiać się na biznesie, przedsiębiorcy tracą czas na koordynację logistyki. To pokazuje, jak bardzo brakowało jednego, prostego rozwiązania” - podkreśla Aleksander Paciorkiewicz.
FDCM odpowiada na te wyzwania, łącząc w jednym miejscu zakupy, które wcześniej trzeba było dzielić między wielu dostawców. Dzięki temu proces trwa krócej, a koszty dla przedsiębiorcy maleją.
Tam, gdzie nie sięgają globalni gracze
Najwięksi gracze handlowi koncentrują się na obsłudze ogromnych kontraktów. Mniejsze, ale regularne zakupy nie mieszczą się w ich modelach biznesowych. Są zbyt rozproszone i wymagają innej logiki działania.
To jednak właśnie one napędzają codzienność tysięcy firm. FDCM postawiło na ten segment, budując rozwiązanie oparte nie na rekordowych transakcjach, lecz na regularnych zamówieniach małych i średnich przedsiębiorstw. Dzięki temu rozwój platformy jest skalowalny i przewidywalny, a jednocześnie oparty na obszarze, który do tej pory pozostawał poza zainteresowaniem globalnych graczy.
Marketplace, a nie sklep
Klasyczny sklep internetowy zawsze działa w jedną stronę, tj. sprzedawca wystawia towar, kupujący płaci. W handlu B2B potrzebny jest mechanizm, który umożliwia spotkanie obu stron rynku na równych prawach.
"Od początku myśleliśmy o rynku, a nie o sklepie. Chcieliśmy stworzyć przestrzeń, która działa jak ekosystem z korzyścią zarówno dla kupujących, jak i sprzedających” - mówi Paciorkiewicz.
Każda nowa firma po stronie podaży i popytu zwiększa atrakcyjność platformy, uruchamiając efekt sieciowy, który sam napędza rozwój.
Polska baza, europejski zasięg
Choć to narzędzie powstało w Polsce, od pierwszego dnia działa jako platforma międzynarodowa. Zamówienia można składać zarówno w kraju, jak i za granicą, a obsługa transakcji w różnych językach i walutach została wpisana w model biznesowy od samego początku. To odróżnia projekt od wielu rodzimych inicjatyw, które koncentrują się wyłącznie na rynku lokalnym.