Analitycy danych cenni jak złoto

Marta Bellon
opublikowano: 2016-02-09 22:00

Brakuje specjalistów, którzy potrafią odpowiednio zinterpretować i wyciągnąć wnioski ze śladów, które pozostawiają internauci.

Globalny rynek pracy nie wytrzymuje tempa, w jakim postępuje digitalizacja świata. Od dłuższego czasu specjaliści IT są najbardziej poszukiwanymi przez pracodawców w rozwiniętych regionach świata. W tej chwili globalne korporacje, mniejsze firmy i start-upy rywalizują przede wszystkim o programistów. Ale walka o talenty jeszcze się zaostrzy, bo speców od IT potrzeba w kolejnych sektorach.

Problem dotyczy i Stanów Zjednoczonych, i Europy, i Azji. Za oceanem ostatnio wśród najbardziej poszukiwanych zawodów wymienia się coraz częściej specjalistę od analizy danych, czyli śladów, które każdy z nas zostawia w internecie. Analitycy big data (ang. data scientist) mogą liczyć na wysokie zarobki — w USA sięgają one 117 tys. USD rocznie. Ale nawet w porównaniu z programistami to grono dość elitarne. Według prognoz tylko amerykański rynek do 2020 r. będzie potrzebować aż 4 mln specjalistów w tej dziedzinie.

— Pracownicy sektora big data są specjalistami do pozyskiwania, analizowania, segmentowania i interpretowania informacji, jakie pozostawiają po sobie internauci. Ich wiedza jest kombinatem wiadomości z zakresu ekonomii, matematyki, statystyki oraz nowych technologii — tłumaczy Piotr Prajsnar, prezes Cloud Technologies.

Według prognoz do 2018 r. globalny rynek big data będzie wart 46,34 mld USD. W 2020 r. na jednego mieszkańca Ziemi ma przypadać ponad 5,2 GB danych.

— Według byłego prezesa Google’a Erica Schmidta w ciągu 48 godzin produkujemy w internecie więcej danych niż od początku powstania cywilizacji do 2003 r. — zwraca uwagę Piotr Prajsnar. Obecnie wykorzystujemy stosunkowo niewielką ich część: przeciętnie 20 proc. całego wolumenu big data stanowią tzw. smart data, czyli dane, z których można zrobić biznesowy użytek. © Ⓟ