Analitycy nie odkrywają wszystkich kart

Mikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2022-02-17 20:00

Ponad 80 proc. specjalistów opracowujących rekomendacje dla Meta Platforms radziło kupić akcje przed dużym spadkiem wartości spółki. Nie oznacza to, że się go nie spodziewali

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • z czego wynikały spadki cen akcji Meta Platforms
  • ilu analityków pokrywa spółkę i jak wielu przewidziało utratę jej wartości
  • jak krok po kroku analitycy przygotowują rekomendację
  • na czym polega ich współpraca ze spółką
  • czemu zazwyczaj unikają negatywnych prognoz

Praca analityka opiera się na stałym kontakcie z zarządami spółek. Zwykle przekazują im one informacje kluczowe przy tworzeniu prognoz. Im większa spółka, tym większa liczba specjalistów analizująca jej każdy ruch oraz otoczenie wpływające na sektor, który reprezentuje. Ze spółką-matką Facebooka i innych mediów społecznościowych współpracowało w sumie 62 analityków. Tylko dwóch z nich odradzało kupować akcje Meta Platforms przed katastrofalnymi wynikami za IV kwartał 2021 r.

Czynnik zapalny

Zagadką jest to, dlaczego szerokie grono specjalistów, którzy poświęcili swoje życie zawodowe na analizę podmiotów giełdowych, nie zdołało przewidzieć tak brzemiennego w skutkach raportu. Po raz pierwszy w historii zanotowano kwartalny spadek użytkowników Facebooka, przy jednoczesnym coraz mniejszym zainteresowaniu młodych osób tą aplikacja. W połączeniu z silną konkurencją w postaci TikToka i YouTube’a doprowadziło to do masowej wyprzedaży i największego dziennego spadku rynkowej wartości spółki w historii amerykańskiej giełdy.

- Silna reakcja rynku na publikację danych właściciela Facebooka ma kilka przyczyn. Pierwszym mógł być spadek liczby użytkowników, co zdarzyło się po raz pierwszy w historii. Nie była to duża zmiana, natomiast inwestorzy mogli uznać, że spadek będzie postępował. Ponadto Facebook musi walczyć z konkurentami, którzy zdają się podbierać mu użytkowników. Okazało się też, że użytkownicy coraz chętniej korzystają z funkcji relacji, a te generują mniejsze przychody dla spółki - mówi Daniel Kostecki, dyrektor polskiego oddziału Conotoxii.

Aby zrozumieć powód błędu, który popełnili analitycy, warto zapoznać się z realiami ich pracy. Z zewnątrz może się ona wydawać czysto matematyczna, jednak w rzeczywistości opiera się na czymś więcej niż analizowaniu tabelek.

Tworzenie raportów

Specjaliści przygotowujący publicznie dostępne rekomendacje dla spółek nazywani są analitykami sell side (po stronie sprzedaży). Oceniają oni sytuacją finansową spółki i atrakcyjność sektora, który reprezentuje oraz różnymi metodami obliczają wycenę fundamentalną akcji. Na tej podstawie określają niedowartościowanie lub przewartościowanie i wydają zalecenia. Zwykle reprezentują domy maklerskie, które zarabiają na prowizji od obrotu giełdowego wygenerowanego przez klientów.

Każdy ze specjalistów posiada własny warsztat, ale wiele zadań jest uniwersalnych dla wszystkich analityków, bez względu na branżę i kraj spółki, którą pokrywają.

Pierwszym krokiem jest znalezienie powodu do wydania lub zmiany rekomendacji. Może to być zdarzenie wpływające na spółkę i całą gospodarkę, jak wybuch pandemii koronawirusa na początku 2020 r. lub ewidentne rozminięcie się dotychczasowych prognoz z rzeczywistością.

Kolejnym istotnym etapem przygotowania pokrycia analitycznego jest praca na danych. Przed przejściem do bardziej szczegółowych badań należy przygotować istotne elementy bazowe wskaźników.

- Na początku trzeba przebadać dane na co najmniej pięć lat wstecz. Warto spojrzeć na koszty rodzajowe czy przepływy pieniężne, jednak sam dobór pozycji zależy od spółki. Wszystkie kluczowe dla analizy dane wrzucamy do Excela. Czasami spółka zapewnia taki arkusz, jednak zazwyczaj musimy radzić sobie sami - mówi w rozmowie z “PB” jeden za analityków.

Przy działaniach matematycznych specjaliści nie mogą zapominać o kontekście rynkowym. To on determinuje wydźwięk wyników badań.

- Bazę dla prognoz stanowią oczekiwania dotyczące całej gospodarki, podstawowe parametry makroekonomiczne oraz oczekiwania dotyczące danej branży. Biorąc pod uwagę bieżące wyniki, zdarzenia, ostatnie konferencje wynikowe, trendy sektorowe, raporty branżowe buduję szczegółowe prognozy wyników finansowych – dodaje inny specjalista.

Współpraca ze spółką

Umiejętne badanie stanu finansów spółki jest ważną częścią pracy najlepszych analityków, jednak tym co ich wyróżnia, jest współpraca z podmiotami giełdowymi, które pokrywają. Mowa o legalnym dostępie do informacji na temat nastrojów w spółce, oczekiwań i planów. Pierwsze sygnały dotyczące sytuacji w firmie pojawiają się na konferencjach wynikowych, jednak często relacja między przedstawicielami przedsiębiorstwa a analitykami jest bardziej bezpośrednia.

-Trzeba rozmawiać ze spółką, dowiedzieć się, jakie są oczekiwania odnośnie zamówień, jak idzie sprzedaż. Bardzo często raport z rocznymi wynikami publikowany jest z kilkumiesięcznym opóźnieniem, mimo że dane dostępne są znacznie wcześniej - tłumaczy rozmówca “PB”.

Nie spotkałem się z sytuacjami, w których spółka dzieliłaby się wprost informacjami na temat przyszłych wyników. Nie znaczy to, że ich nie ma.

Po latach pracy przy jednej firmie analityk jest w stanie z samych wypowiedzi zarządu wywnioskować, jakie są nastroje, jakie cele udało się osiągnąć, a jakich nie. Nie ma w tym niczego nielegalnego, a mimo to wszyscy rozmówcy “PB” zadecydowali o zachowaniu anonimowości.

- Nie spotkałem się z sytuacjami, w których spółka dzieliłaby się wprost informacjami na temat przyszłych wyników. Nie znaczy to, że ich nie ma - mówi jeden z analityków.

Strach przed odmiennością

Analitycy pracujący dla biur i domów maklerskich bardzo rzadko prezentują negatywne nastawienie do analizowanych spółek, być może właśnie przez zażyłość relacji ze spółką. Błędna negatywna prognoza może skutkować odcięciem analityka od źródła informacji.

Według danych TipRanks spośród wszystkich rekomendacji dla spółek z indeksu S&P500 tylko 5 proc. to “sprzedaj”. O wiele bardziej popularną formą wyrażenia wątpliwości co do atrakcyjności danych walorów jest rekomendacja “trzymaj”.

Akcje dawnego Facebooka od początku notowań tylko jeden rok zamknęły ze stratą wartości. Spółka była synonimem giełdowego giganta, którego wycena pozostanie atrakcyjna w każdych warunkach rynkowych. Nie był to jednak jedyny powód, dla którego analitycy nie byli w stanie wystawić negatywnej rekomendacji. Mogli się oni obawiać przeciwstawić rynkowi.

- Bezpieczniej jest narazić się na pospolity błąd, niż popełnić go samemu - mówi polski analityk.

Według badania opublikowanego w 2007 r. przez Uniwersytet Goizueta w Atlancie analitycy sell side są wysoce podatni na tzw. efekt stadny. Prognostom łatwiej przychodzi odstępstwo od reguły przy podnoszeniu rekomendacji – gdy większość mówi “kupuj”, oni potrafią zdobyć się na “mocne kupuj”. Szanse jednak na to, żeby powiedzieli w takiej sytuacji “trzymaj” lub “sprzedaj” są znikome.

Potwierdzeniem tej tezy może być fakt, że dwaj analitycy, którzy przed publikacją raportu Mety nie radzili kupować jej akcji, pracowali dla europejskich podmiotów. Dzięki temu mniej musieli przejmować się kwestiami wizerunkowymi oraz tym, że doradzają inaczej niż ich koledzy po fachu, przez co mogą stracić dostęp do istotnych informacji.