Antylichwa podstawia nogę e-handlowi

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2021-12-13 20:00

Resort sprawiedliwości, walcząc z lichwiarzami, może ubić płatności odroczone w internecie albo skłonić firmy do omijania prawa.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie „kwiatki” w projekcie ustawy antylichwiarskiej znalazł Związek Przedsiębiorstw Finansowych
  • jakie zgrożenia dla branży ecommerce stwarza nowa regulacja
  • jak może ona wpłynąć na przejrzystość rynku finansowego

Ministerstwo Sprawiedliwości chce, żeby projekt tzw. ustawy antylichwiarskiej trafił do pierwszego czytania w Sejmie już na posiedzeniu w przyszłym tygodniu. To oznacza szybką ścieżkę legislacyjną, na razie jednak druk nie ma jeszcze sejmowego numeru. Branża pożyczkowa ma nadzieję, że ekspres jednak nie ruszy i pracę zaczną się w styczniu. Potrzebuje czasu, żeby przebić się do parlamentarzystów ze swoimi argumentami - a tych przybywa. Zakres działania regulacji przygotowanej przez Marcina Warchoła, wiceministra sprawiedliwości, daleko wykracza poza ukrócenie „lichwiarskiego wyzysku”, do którego resort usiłuje sprowadzić działalność firm pożyczkowych.

Nieprzygotowany projekt:
Nieprzygotowany projekt:
Projekt ustawy antylichwiarskiej, firmowanej przez wiceministra Marcina Warchoła, oparty jest na przestarzałych danych i nie uwzględnia zmian, jakie zaszły na rynku pożyczkowym - m.in. pojawienia się płatności odroczonych.
Marek Wiśniewski

Tu nie chodzi tylko o lichwę

W uzasadnieniu do ustawy antylichwiarskiej MS jak mantrę powtarza stare przykłady dłużników, którym odebrano domy, bo nie byli w stanie spłacić gigantycznych odsetek.

Związek Przedsiębiorstw Finansowych (ZPF), zrzeszający m.in. firmy pożyczkowe, przygotował 40-stronicowe stanowisko, które chce rozesłać do posłów. We wstępie zwraca uwagę, że „obraz rynku przedstawiony w uzasadnieniu projektu ustawy jest nie tylko nieaktualny, ale też mocno przerysowany. Resort powołuje się na patologiczne przykłady lichwiarskich pożyczek, od których odsetki wynosiły 2 proc. dziennie, czyli 730 proc. rocznie, a prowizja sięgała 200 proc. M.in. takim przypadkiem zajmował się sąd... 12 lat temu. W wielu miejscach uzasadnienia ministerstwo przywołuje też badania Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, dotyczące postępowań karnych w sprawie o lichwę z lat... 2008-10.

„Jako przykłady (...) podaje się sprawy cywilne z 2003 r., wyroki sądowe z lat 2000., umowy pożyczki ze stycznia 2014 r., lipca 2015 r., listopada 2011 r. oraz sprawy karne dotyczące przestępstw z lat 2012-14” – wylicza ZPF.

Resort ma stare dane

Wiedza Ministerstwa Sprawiedliwości o kondycji branży pożyczkowej też trąci myszką. Wielkość rynku resort opisuje na podstawie danych, których zasięg kończy się na I kwartale 2017 r., dotyczących ośmiu firm, których nazw nie podano. Informacje o przeciętnej wielkości pożyczki pochodzą z lat 2016-17. MS przywołuje raport Rzecznika Finansowego „Kredyty konsumenckie. Bieżące problemy” sprzed trzech lat, odnoszący się do skarg składanych w latach 2015-18. ZPF dodaje od siebie, że w latach 2018-20 wnioski do rzecznika o interwencję w sprawie firm pożyczkowych stanowiły odpowiednio: 3,1 proc., 2,4 proc. i 4,66 proc. wszystkich skarg.

- Ministerstwo jakby nie zauważyło ogromnej transformacji, jaką przeszedł rynek pożyczkowy w ostatnich latach, i tego, że działają na nim profesjonalne i nowoczesne firmy – mówi Marcin Czugan, prezes ZPF.

Do uzasadnieniu do projektu resort dołączył zdjęcia ulotek „pożyczka bez BIK”, „pożyczka bez komornika”. To jedyne przykłady reklamy pożyczek, jakie podaje - notabene niespełniającej wymogów ustawy o kredycie konsumenckim. Marcin Czugan przekonuje, że skojarzenia z ulotkami przyklejonymi na słupie mają się nijak do faktycznego obrazu rynku.

- Rynek podąża za klientem, który coraz więcej zakupów robi w internecie. Wartość finansowania e-commerce rośnie z każdym rokiem. Ustawa uderza we wszystkie pożyczki w tym w szybko rozwijający się i popularny wśród klientów segment „buy now, pay later”, czyli odroczonych płatności – mówi prezes ZPF.

Weryfikacja jak przy hipotece

Największy gracz na tym rynku, Allegro Pay, szacuje wartość finansowania udzielonego klientom pod konkretne zakupy na 20 mld zł. Dla porównania łączna wartość rynku pożyczek - tradycyjnych, czyli udzielanych w domu klienta lub w placówce, oraz internetowych - wynosi około 9 mld zł rocznie. Tymczasem rynek odroczonych płatności dopiero się rozkręca. Działają na nim też Twisto, należące do australijskiej grupy Zip, i rodzime PayPo, a od niedawna Allegro Pay oraz światowy potentat Klarna.

Regulacje autorstwa resortu sprawiedliwości zupełnie nie przystają do specyfiki tego rynku. Izba Gospodarki Elektronicznej (e-Izba) w stanowisku dotyczącym projektu stwierdza, że ustawa wprowadza wymagania, które „mogą uniemożliwić firmom pożyczkowym skuteczną działalność, szczególnie online”. Chodzi głównie o szereg obowiązków związanych z weryfikacją zdolności kredytowej klienta i jego sytuacji finansowej. Dotyczy on wszystkich pożyczek, niezależnie od ich wysokości i przeznaczenia. e-Izba zwraca uwagę, że firmy finansujące zakupy w internecie przyznają klientom niewielkie limity, które często mają charakter transakcyjny i nie wynikają z potrzeb kredytowych nabywcy. Szacunkowa przeciętna wartość finansowania w e-commerce wynosi 200 zł. Z tego połowa to pożyczki, a połowa płatności odroczone.

Skutek odwrotny do zamierzonego

Zgodnie z zapisami projektu przed każdym zakupem online, sfinansowanym z pożyczki lub odroczonej płatności, firma będzie musiała sprawdzić klienta w bazach danych, dowidzieć się, jakie ma wydatki, i poprosić o zaświadczenie o dochodach. „Dla kredytów na niskie kwoty, dla których dane o dochodach czy wydatkach nie mają praktycznie żadnego znaczenia, zbieranie tak wrażliwych danych jest nieadekwatne z punktu widzenia celu realizowania tego obowiązku (badanie zdolności do spłaty zobowiązania przez konsumenta) oraz ochrony danych osobowych konsumenta” – wskazuje e-Izba.

W opinii firm zrzeszonych w izbie skutki mogą okazać się odwrotne do zamierzonych: zamiast zwiększyć przejrzystość rynku, ustawa sprawi, że duża jego część znajdzie się poza wszelkim nadzorem: „W przypadku jej wejścia w życie spodziewamy się pogłębienia trendu omijania regulacji związanych z kredytem konsumenckim (np. poprzez model oparty na faktoringu)”. W efekcie zmniejszy się liczba transakcji raportowanych do BIK, co zaciemni obraz rynku, utrudniając bankom i sektorowi pożyczkowemu ocenę rzeczywistej sytuacji finansowej klientów.

Nie hamujmy dobrze rozwijającego się rynku
Patrycja Sass-Staniszewska
prezes Izby Gospodarki Elektronicznej

Przeciwdziałanie lichwie jest słuszne, ale zgłaszaliśmy i zgłaszamy jako e-Izba, że część proponowanych przepisów tzw. ustawy antylichwiarskiej może pozbawić konsumentów dostępu do bezpiecznego finansowania zakupów w internecie.

Kupujący cenią sobie mechanizmy finansowania takie jak zakupy na raty lub płatność odroczona. Pozwala im to zarządzać budżetem lub np. zamówić kilka produktów, które można obejrzeć i zwrócić. Projekt ustawy nakłada zaś na wnioskujących o pożyczkę wymagania niewspółmierne w stosunku do jej kwoty. Może się więc okazać, że efekt będzie odwrotny od zamierzonego. Stracą na tym konsumenci i pożyczkodawcy i polska branża e-commerce, której ustawa wytrąci się z rąk atuty w konfrontacji z globalnymi konkurentami. Branża e-commerce w Polsce dynamicznie się rozwija i jest bardzo innowacyjna. Szkoda byłoby hamować ten trend nadmiernymi regulacjami.