Antyszkodnikowy potentat poluje na spółki

Mariusz BartodziejMariusz Bartodziej
opublikowano: 2024-08-11 20:00

Rentokil, globalny lider rynku pest control, po przejęciu największego konkurenta nad Wisłą zapowiada kolejne transakcje. Niełatwo jednak skonsolidować tę branżę.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego po przejęciu lidera polskiego rynku Rentokil musiał przeprowadzić restrukturyzację
  • na jaki model biznesowy postawił i dlaczego
  • jakie ma plany ekspansji w Polsce
  • jak duże akwizycje przygotowuje
  • dlaczego zależy mu na uregulowaniu rynku
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Ponad 11 mld GBP (55 mld zł) kapitalizacji, przeszło 5 mld GBP (25 mld zł) przychodów i 0,9 mld GBP (4,5 mld zł) skorygowanego zysku operacyjnego – to skala wywodzącego się z Wielkiej Brytanii Rentokila, światowego lidera rynku ochrony przed szkodnikami (pest control, inaczej DDD – dezynfekcja, dezynsekcja, deratyzacja).

Do Polski wszedł w 2015 r., a głośno zrobiło się o nim w połowie 2022 r., gdy przejął lokalnego gracza numer jeden: Vaco. Po ułożeniu powiększonego biznesu ma apetyt na kolejne zakupy. Globalnie korporacja planuje wydać w tym roku na przejęcia ok. 250 mln GBP (1,25 mld zł) wobec 261 mln GBP (ponad 1,3 mld zł) w 2023 r.

– Naszym jedynym ograniczeniem w strategii akwizycyjnej są możliwości integracyjne, a przejęciem Vaco dowiedliśmy umiejętności włączania do grupy relatywnie dużych firm. Przed nami potencjalnie kilka transakcji o bardzo zróżnicowanej wartości. Wycena większości interesujących nas firm mieści się w przedziale 5-20 mln zł. Chcemy dokonywać rocznie minimum dwóch przejęć – mówi Jakub Kmieciak, dyrektor zarządzający Rentokila Initial Polska.

4 proc.

Mniej więcej w takim tempie rośnie globalny rynek ochrony przed szkodnikami. W Polsce dynamika jest dwukrotnie większa, m.in. dzięki otwartości firm na korzystanie z nowych rozwiązań.

Dynamiczne odbicie po restrukturyzacji

Po zakupie Vaco Rentokil miał w Polsce ok. 60 mln zł przychodów oraz 20 proc. marży operacyjnej i planował spokojnie rosnąć. Okazało się jednak, że zanim przyjdzie czas zbierania śmietanki, trzeba zrestrukturyzować przejętą firmę. Biznes Vaco bazował na niskomarżowych kontraktach, które po skokowym wzroscie kosztów – wynagrodzeń, energii itd. – przestały być rentowne. Pomogła rezygnacja z części umów, zmiana struktury zatrudnienia i przejście na bardziej zaawansowane technologicznie rozwiązania.

– Z końcem 2022 r. wyszliśmy na prostą. W zależności od okresu zatrudniamy 250-300 osób, a udział techników jest znacznie większy niż wcześniej. Zdobyta dzięki przejęciu Vaco pozycja lidera rynku ułatwiła nam wprowadzenie zmian. W rezultacie w 2023 r. zwiększyliśmy przychody w Polsce o ponad 6 mln zł rok do roku, a zysk EBITDA prawie się podwoił do 5,5 mln zł. W tym roku planujemy urosnąć o ok. 20 proc., a do końca 2027 r. podwoić sprzedaż w segmencie DDD odpowiadającym za ok. 90 proc. przychodów – informuje Jakub Kmieciak.

Do niedawna firma opierała biznes na abonamentowym monitorowaniu szkodników i opłatach w razie interwencji. Od połowy 2023 r. skupia się na modelu IPM (z ang. integrated pest management), czyli świadomym, kompleksowym zarządzaniu ryzykiem związanym ze szkodnikami.

– W praktyce oznacza to odpowiednie zabezpieczanie i uszczelnianie obiektów z wykorzystaniem specjalistycznej, wysokiej technologii, pełną eliminację zagrożeń z naciskiem na ograniczenie ponowienia incydentów oraz monitoring pozwalający wykrywać czynniki, które mogą doprowadzić np. do przedostania się szkodników do środka. Dzięki bardziej zaawansowanej usłudze, dającej większe bezpieczeństwo klientom, osiągamy wyższą marżę, mamy bardziej ustabilizowane przychody i mniej kosztownych interwencji. Ograniczamy współpracę z klientami, którzy nie są gotowi na wdrażanie standardów bezpieczeństwa IPM – mówi Jakub Kmieciak.

Zapewnia, że przekonywanie klientów do zwiększenia wydatków na DDD nie było konieczne. W okresie drastycznego wzrostu kosztów część mniejszych usługodawców znacznie obniżyła ceny na usługi niskiej jakości, by przetrwać.

– Poskutkowało to wzrostem liczby incydentów – np. zatrzymaniem produkcji, stratami towarów, obecnością gryzoni w sklepach spożywczych – a to doprowadziło do dużych strat finansowych i wizerunkowych. Ocieplanie się klimatu sprzyja namnażaniu się szkodników i pojawianiu się w Polsce gatunków wcześniej nieobecnych w naszej części kontynentu. Z powodu m.in. cieplejszych i krótszych zim mamy w kraju rekordowo dużo os, much, kleszczy czy szkodników magazynowych – wyjaśnia menedżer.

Konsolidacja rozdrobnionego rynku

Do akwizycji w Polsce Rentokil wrócił na początku roku. W lipcu przejął lokalnego lidera w Wielkopolsce mającego ok. 2 mln zł obrotów przy marży wyższej, niż był w stanie osiągnąć lider rynku. Jest w trakcie rozmów z 12 firmami, z dwiema chce się dogadać do końca roku.

– Wytypowaliśmy ok. 40 potencjalnie interesujących nas firm. Pozostałe nie zapewniają odpowiedniej jakości lub są zbyt małe. Niektórzy przedsiębiorcy przyznają wprost, że dzięki kilkuosobowemu zespołowi są w stanie wypracowywać nawet 100 tys. zł zysku miesięcznie i więcej im nie trzeba – tłumaczy Jakub Kmieciak.

Zwraca uwagę na specyfikę polskiego rynku DDD. Po transformacji ustrojowej działało na nim ok. 50 sprywatyzowanych firm odpowiadających zasięgiem dawnym województwom. Z czasem pracownicy zaczęli przechodzić na swoje i rynek rozrósł się do ok. 1,5 tys. podmiotów w 2022 r.

– Szacujemy, że od tego czasu ubyło ich mniej więcej 300. Duża część z nich nie tyle upadła, ile przestała działać, bo właściciele bez możliwości sukcesji po prostu przeszli na emeryturę. Nie zdawali sobie nawet sprawy, że ktoś mógłby chcieć kupić ich firmę, dlatego w tym miesiącu udostępniliśmy na naszej stronie internetowej informację z prośbą o kontakt w przypadku chęci sprzedaży biznesu. To sytuacja win-win. Właściciele otrzymują kapitał na realizację marzeń, a my umacniamy pozycję – mówi szef Rentokila w Polsce.

Okiem branży
Dopiero regulacje zmienią obraz rynku
Tomasz Karaś
prezes Polskiego Stowarzyszenia Pracowników Dezynfekcji, Dezynsekcji i Deratyzacji

Na polskim rynku nie zaszły w ostatnich latach istotne zmiany - i tak pozostanie, dopóki nie zostaną wprowadzone regulacje dotyczące wykonywania usług DDD, jakie obowiązują w wielu innych krajach. W Polsce działa kilku dużych graczy – Rentokil i firmy powstałe po rozłamie w Vaco [część byłych pracowników Vaco zaczęła prowadzić własną działalność po przejęciu firmy przez Rentokil– red.] – oraz cała masa małych, rodzinnych bądź nawet jednoosobowych firm. I ciągle powstają nowe. Nie widzę znaczącego wzrostu cen usług DDD, co prawdopodobnie wynika ze sporej konkurencji. Rentokil próbował podnosić swoim klientom ceny – nie zawsze z dobrym dla siebie skutkiem, czego przykładem jest utrata kilku dużych kontrahentów. Z obserwacji moich i kolegów ze stowarzyszenia wynika, że szuka on firm do przejęcia – zwrócił się w tej sprawie także do mnie – ale nie wiem, w jakim stopniu jego działania kończą się sukcesem. Nie słyszałem o żadnej nowej transakcji.

Przejęcia szykowane od lat

Od tego roku grupa oferuje w naszym kraju nowe usługi, świadczone w innych krajach. Drugi po DDD segment to higienizacja powietrza i powierzchni, w tym kompleksowa obsługa toalet w budynkach – Rentokil współpracuje już m.in. z siecią McDonald’s. Natomiast trzecim segmentem jest tzw. ambius, czyli szeroko rozumiana aranżacja roślinna we wnętrzach i na zewnątrz budynków oraz neutralizowanie nieprzyjemnych zapachów.

– Już od kilku lat przygotowujemy się w „segmencie roślinnym” do przejęcia firm zatrudniających ok. 200 pracowników, dzięki czemu zostalibyśmy liderem. W pandemii COVID-19 musieliśmy wstrzymać rozmowy, bo centrala obawiała się opustoszenia biur w długim terminie. Chciała zweryfikować, czy wytypowane przez nas podmioty będą zwiększały przychody w tempie 20 proc., a rosły średnio nawet szybciej. Mamy nadzieję, żę do końca roku uda się sfinalizować transakcje. Poza wzrostem skali biznesu zapewni nam to także istotną dywersyfikację – podsumowuje Jakub Kmieciak.

Brak regulacji ogranicza giganta

Akceleratorem wzrostu Rentokila w Polsce byłoby uregulowanie lokalnego rynku DDD, czego jednak firma nie spodziewa się w krótkim okresie. Obecnie prowadzenie działalności nie wymaga posiadania żadnych certyfikatów.

– A przecież to praca z niebezpiecznymi substancjami, m.in. w pobliżu żywności, więc brak regulacji prowadzi do niepotrzebnego ryzyka. W związku z tym w lipcu uruchomiliśmy własną akademię przeprowadzającą trzypoziomową certyfikację dla pracowników. Kryteria są wyższe niż na najbardziej uregulowanych rynkach obsługiwanych przez Rentokil. Liczymy, że nasze szkolenia – po udowodnieniu w praktyce ich skuteczności – mogą stać się podstawą do zmiany prawa – mówi Jakub Kmieciak.

Rynek zmieniają natomiast unijne regulacje, np. w ciągu 2,5 roku firmy powinny zastąpić owadobójcze lampy wykorzystujące świetlówki lampami LED.

– W Polsce mamy ich zainstalowanych u klientów wiele tysięcy, dla największych kontrahentów sieciowych wymiana wiąże się z rozłożonym w czasie kosztem rzędu nawet miliona złotych. Ponadto pewnie w najbliższej przyszłości w Polsce będzie coraz bardziej ograniczane, a ostatecznie zostanie zakazane, stosowanie tzw. rodentycydów, czyli trucizny na szczury nieobojętnej dla środowiska. Są powszechnie używane, a my już teraz stawiamy na skonstruowane przez nasz dział innowacji urządzenia monitorująco-zwalczające wykorzystujące CO2 – mówi dyrektor zarządzający Rentokila Initial Polska.