Zagraniczni potentaci mają apetyt na polskich liderów. Węgierski B+N Referencia, o rocznych przychodach rzędu kilkuset milionów euro, po przejęciu Inwemera stał się największą w regionie firmą z branży facility management, czyli kompleksowego zarządzania nieruchomościami, m.in. w obszarze usług porządkowych i technicznych.
Do transakcji jeszcze większej wagi doszło na rodzimym rynku pest control (ochrony przed szkodnikami), zwanym też rynkiem dezynsekcji, dezynfekcji i deratyzacji (DDD). Spółkę Vaco, lidera zatrudniającego prawie 200 osób, przejął Rentokil.
To wywodzący się z Wielkiej Brytanii światowy potentat o kapitalizacji 9 mld GBP (około 48 mld zł, prawie tyle co PKN Orlen i Pekao razem wzięte), założony prawie 100 lat temu. Jest jedną ze 100 największych spółek na londyńskiej giełdzie. O skali jego możliwości świadczy zapowiedziane w grudniu przejęcie za 6,7 mld USD największej amerykańskiej firmy z branży — Terminixa.
Choć Rentokil nie działa w branży kojarzonej z nowymi technologiami, to systematycznie wprowadza innowacje w trzech obszarach. Po pierwsze, w brytyjskim centrum badawczo-rozwojowym opracowuje coraz mniej inwazyjne substancje, by ograniczać kosztowny czas przestoju zakładów. Po drugie, wprowadza inteligentne systemy monitorowania i zwalczania szkodników, by inteligentnie namierzać poszczególne gatunki. Po trzecie, wyposaża pracowników w technologię, w tym działającą na zasadzie GPS, dzięki której mogą efektywniej wykonywać usługi, a klient otrzymuje w czasie rzeczywistym kompleksowe informacje.
Strategia globalnego lidera
Zatrudniający w ponad 80 krajach prawie 60 tys. pracowników Rentokil miał w 2021 r. 3,1 mld GBP przychodów (około 16,8 mld zł) przy 360 mln GBP zysku operacyjnego (około 2 mld zł). Szacuje, że obsługuje połowę światowego rynku B2B i nieco mniej B2C. Jakub Kmieciak, dyrektor generalny Rentokil Initial w Polsce, wyjaśnia, że firma zdołała zająć tak mocną pozycję dzięki kilku czynnikom.
— W ubiegłej dekadzie była dużym holdingiem, działającym w wielu obszarach, ale pod wodzą Andy’ego Ransoma zaczęła koncentrować się na podstawowej działalności. Sprzedała m.in. udziały w firmie kurierskiej City Link oraz — za prawie 1 mld EUR — niskomarżowy biznes związany z odzieżą roboczą. Jego nabywcą został Haniel, jedna z największych firm prywatnych w Niemczech. Pieniądze Rentokil przeznaczył na dynamiczną ekspansję, a dzięki stabilnym finansom i dobrym perspektywom pomogli mu w tym inwestorzy. W konsekwencji dokonuje do kilku przejęć miesięcznie [w 2021 r. było ich 52, z czego 48 w DDD — red.] — mówi Jakub Kmieciak.
Jego zdaniem istotne w budowie mocnej pozycji grupy są także wyjątkowa optymalizacja kosztowa oraz sposób, w jaki przeprowadza akwizycje.
— Specyfiką rynku pest control jest znaczny udział małych firm rozwijanych latami przez założycieli. Po przejęciu Rentokil nadal wykorzystuje ich doświadczenie, sam jestem tego przykładem. W polskim oddziale pracuje kilku właścicieli przyłączonych firm, w tym współzałożyciel i wieloletni prezes Polskiego Stowarzyszenia Pracowników DDD — mówi Jakub Kmieciak, którego firmę AromaCorp, zajmującą się marketingiem sensorycznym, Rentokil przejął w 2015 r.

Polski rynek DDD czeka przełom
Rentokil uzyskuje na polskim rynku mniej niż 1 proc. przychodów, ale traktuje go bardzo poważnie. Z kilku powodów. Po pierwsze, głównymi klientami branży ochrony przed szkodnikami są firmy zajmujące się przetwórstwem żywności i logistyką, a te sektory rozwijają się w Polsce wyjątkowo szybko.
— W konsekwencji szacujemy, że wartość rynku w Polsce rośnie co roku o 7-8 proc., podczas gdy na świecie o 4-6 proc. Po drugie, w większości państw, gdzie działamy, rządy uregulowały już kwestię, kto może świadczyć usługi DDD, a w Polsce nadal nie — podkreśla Jakub Kmieciak.
Przypomina, że gdy w ubiegłej dekadzie regulacje pojawiły się w Skandynawii, liczba firm automatycznie zmniejszyła się kilkakrotnie, a dzięki przepływowi klientów Rentokil zwiększył przychody 2,5-krotnie, zapewniając — podobnie jak we wszystkich krajach — najwyższy standard usług.
— W Polsce podobna sytuacja jest nieunikniona, m.in. z powodu unijnych wymagań. Na razie na rynku B2B działa około 1,5 tys. firm, z których prawie połowa to indywidualne działalności. My teraz zatrudniamy około 250 osób, a kolejna pod względem wielkości firma kilkadziesiąt — twierdzi menedżer.
Regulacje w branży wstrzymała pandemia koronawirusa.
— Będziemy apelować o ich przyspieszenie, ponieważ wprowadzenie odpowiednich standardów będzie korzystne dla wszystkich. Chodzi głównie o sektor związany z żywnością — firmy będą mogły ograniczyć straty, a konsumenci zyskają pewność, że sprzedawane im jedzenie jest produkowane i przechowywane w odpowiednich warunkach — wyjaśnia Jakub Kmieciak.

Polski rynek DDD jest bardzo rozdrobniony. Trudno nawet stwierdzić, ile firm na nim działa — wiele z nich to maksymalnie kilkuosobowe rodzinne działalności. Osoby mające większe ambicje szybko rozwijają biznes, innym wystarcza stabilna nisza. Branża już od kilku lat liczyła się z mocnym wejściem Rentokila do Polski. Każdy monopol psuje rynek, a biorąc pod uwagę światową skalę działalności firmy, obawiamy się, że będzie zaniżała ceny usług. W krótkiej perspektywie nie będzie to dla niej problem finansowy, ale dla drobnych przedsiębiorców tak. W pewnym stopniu w ten sposób działało już Vaco.
Jako światowy gracz Rentokil ma już doświadczenie w poruszaniu się po biurokratycznych meandrach. Jeżeli tylko zwróci się do nas z konkretną propozycją unormowania rynku, to z chęcią będziemy współpracować. Jako stowarzyszenie apelowaliśmy już o regulacje u różnych władz, ale bezskutecznie. Mamy do czynienia ze stosowaniem trujących substancji, a nie jest określone, jakich szkoleń i uprawnień to wymaga. Do już przyjętych na rynku norm nie wszyscy się stosują. Gdy zaczynałem prowadzić działalność w 1991 r., branżę klasyfikowano jako „jednostki pomocnicze służby zdrowia”, a obecnie mamy PKD wspólne z firmami sprzątającymi. To dobrze obrazuje, jakie jest podejście władz do regulacji naszego sektora.
Lata podchodów
Rentokil wszedł do Polski w 2015 r. i zaczął budować pozycję dzięki przejęciom. Działa u nas poprzez trzy marki, z których największa to Pest Control (DDD) oraz Initial (higiena toalet) i Ambius (roślinność w biurach i marketing sensoryczny).
— Po sprzedaży części biznesu w Polsce w 2017 r. roczne przychody spadły nam do około 1 mln GBP [ponad 5 mln zł — red.], a obecnie wynoszą ponad 10 mln GBP. W tym czasie przeznaczyliśmy około 100 mln zł na sześć akwizycji, z czego ponad połowę na Vaco — informuje Jakub Kmieciak.
Rozmowy z firmą rozpoczęły się trzy lata temu, ale przerwała je pandemia — z powodu ogromnego popytu m.in. na dezynfekcję spółki skoncentrowały się na jego zaspokojeniu. Negocjacje zostały sfinalizowane dopiero w lutym tego roku.
— Gdy to możliwe, Rentokil przejmuje 100 proc. udziałów, i tak było w tym przypadku. Poza prezesem i dyrektorem finansowym została z nami cała kadra Vaco. Transakcja była wyjątkowa, bo kolejny pod względem wielkości gracz jest znacznie mniejszy — mówi Jakub Kmieciak.
W 2020 r. Vaco miało 29,4 mln zł przychodów i 2,4 mln zł zysku netto, w ubiegłym — 30 mln zł i 2 mln zł.
— Nasze łączne przychody, uwzględniając przejętą spółkę, wyniosły w Polsce około 60 mln zł przy 20-procentowej marży operacyjnej. W Vaco była ona niższa, jednocyfrowa, dlatego w ciągu roku dzięki poprawie sprawności i zwinności organizacyjnej chcemy ją przynajmniej podwoić — twierdzi dyrektor generalny Rentokil Initial w Polsce.
Rozstanie z Vaco Pest Control (DDD) — spółką budowaną przez nas przez ponad 18 lat — było bardzo trudne. Stworzenie portfela ponad 16 tys. obsługiwanych obiektów było pracą wymagającą cierpliwości i oddania. Nie zdecydowalibyśmy się na ten krok, gdyby była to nasza jedyna działalność. Jednak grupa Vaco pozostaje obecna w branżach: hotelowej, deweloperskiej, usług sprzątających oraz produkcji ekologicznych środków ochrony osobistej przed owadami i kosmetyków. W każdej rozwijamy się bardzo dynamicznie, a dodatkowy kapitał ze sprzedaży działalności DDD lokujemy w 100 proc. w pozostałych biznesach.
Rajd po połowę rynku
Rentokil dopiero rozpędza się na polskim rynku. Prowadzi zaawansowane negocjacje z czterema firmami i jest szansa, że część z nich zakończy w tym roku. Zatrudniają one łącznie około 200 pracowników.
— Vaco miało około 6-procentowy udział w rynku, więc po tych przejęciach będziemy mieli 10 proc. Jak najszybciej chcemy dojść do 50 proc. W ciągu trzech lat realnie możemy podwoić skalę biznesu, a w ciągu trzech-czterech chcemy osiągnąć 25 proc. Gamechangerem otwierającym nam drzwi do większego umocnienia pozycji będzie uregulowanie rynku — mówi Jakub Kmieciak.