Klienci oszczędzają na serwerach, więc szykuje się niezły zarobek
Gdyby nie niepokojące komunikaty z rynku, ATM liczyłby na bardzo dobry rok. Na razie zamówienia wskazują, że będzie nieźle.
Już jesienią ATM mówił, że chce ograniczyć inwestycje, by przygotować się do trudniejszych czasów. Dziś Roman Szwed, prezes spółki, podtrzymuje te zapowiedzi. Liczy też, że właśnie kryzys i skłonność do oszczędzania przysporzą nowych kontraktów spółce informatyczno-telekomunikacyjnej.
Inwestowanie etapami dotyczyło przede wszystkim budowy Centrum Innowacji (parku technologicznego w stolicy). Niedawno ATM dostał na ten cel 72 mln zł z funduszy UE. Na budowę całości potrzeba jednak około 100 mln EUR.
— Warunki rynkowe zupełnie się zmieniły. Będziemy budować tylko to, co już zostało sprzedane — na miarę zamówień naszych klientów — mówi Roman Szwed.
Pozwoli to ATM nie tylko na oszczędności, ale także łatwiejsze uzyskanie kredytów.
— Przy budowie etapami kredyty nie muszą być duże. Będziemy mniej zadłużeni, a poza tym łatwiej będzie rozmawiać z bankami. Widzimy, że polityka instytucji finansowych całkowicie się zmieniła — mówi szef ATM.
Pora na serwerownie
Dzięki kryzysowi rośnie popyt na usługi centrów danych.
— Firmy zadają sobie pytanie: czy musimy utrzymywać własne centra danych i zatrudniać sztab ludzi do ich obsługi? Budowa jednego centrum to kilkadziesiąt milionów złotych. My też musimy ponieść podobne koszty, ale się opłaca, bo podpisujemy umowę z kilkoma klientami — wyjaśnia Roman Szwed.
W najbliższym czasie ATM chce wybudować od jednej do trzech serwerowni. Koszt każdej to 30-40 mln zł.
— Perspektywy sprzedaży na ten rok wyglądają bardzo dobrze. Gdyby nie niepokojące komunikaty płynące z rynku, byłby to dla nas najlepiej zapowiadający się rok — twierdzi prezes.
Porządki w grupie
Grupę ATM czekają duże zmiany organizacyjne. Działalność dotychczasowego pionu integracji trafi do osobnej spółki — ATM Systemy Informatyczne (ATM SI). W ATM zostaną usługi telekomunikacyjne świadczone pod marką ATMAN.
— Jest kilka powodów takiej decyzji. Integracja i część telekomunikacyjna bardzo intensywnie się rozwijają, ale są zupełnie innymi biznesami. Mają inne wymagania i inaczej się ocenia ich wyniki. Zupełnie inaczej rozkładają się też ich koszty. Większość inwestycji prowadzi część telekomunikacyjna, a do tej pory część kosztów obciążała także część integracyjną — wyjaśnia Roman Szwed.
Kolejny powód zmian to oszczędności i większa konkurencyjność wewnątrz grupy.
— Nasze spółki mogą ze sobą współpracować, ale nie mają takiego obowiązku. Dlatego muszą się starać, by zaproponować innej firmie z grupy najlepszą ofertę — mówi prezes.
Poprawi się też wizerunek ATM. Do tej pory niektórzy klienci, zwłaszcza w branży telekomunikacyjnej, postrzegali jego działalność jako konkurencyjną. Z kolei analitycy nie wiedzieli, czy oceniając wyniki, brać pod uwagę wskaźnik EBITDA — jak w spółkach telekomunikacyjnych, czy zysk — jak w integracyjnych.
— Wszyscy powinni być zadowoleni ze zmian — uspokaja prezes.
Ostatnio pojawiły się informacje, że ATM przygotowuje się do sprzedaży części integracyjnej.
— Na razie obie spółki będą w 100 proc. własnością ATM. Niewykluczone są dalsze rozmowy na każdy temat związany ze współpracą biznesową, sprzedażą czy akwizycjami. Każda z rozmów dotyczyła dotąd jednego segmentu działalności firmy, teraz będzie łatwiej rozmawiać — mówi prezes.
Katarzyna Latek