Azja nie zaczyna i nie kończy się na Chinach

Joanna DobosiewiczJoanna Dobosiewicz
opublikowano: 2015-10-26 22:00

Na największym kontynencie świata Polska ma nieco do nadrobienia. Powoli rodzimi eksporterzy dostrzegają jego ogromny potencjał.

Spowolnienie w strefie euro i kłopoty wynikające z ubiegłorocznego zaostrzenia sytuacji politycznej za naszą wschodnią granicą zaktywizowały polskich eksporterów do poszukiwania nowych rynków zbytu. Szczególnie atrakcyjne są teraz gospodarki charakteryzujące się wysokim tempem wzrostu, a więc przede wszystkim kraje azjatyckie.

— Już dwa lata temu eksperci HSBC, globalnego banku ukierunkowanego na rynki wschodzące, wskazywali, że polski eksport do Indii będzie się zwiększał w latach 2016-20 o 16 proc. rocznie, a do Wietnamu o 15 proc. — mówi Łukasz Lefanowicz, prezes Gerda Broker. Ten ogromny kontynent utożsamia się z Chinami, które są dla Polski nie tylko największym dostawcą tanich towarów, lecz także ogromnym rynkiem zbytu. Jednocześnie jest to rynek trudny, między innymi za względu na obowiązujące tam skomplikowane procedury administracyjne. Ostatnie niepokojące doniesienia dotyczące gospodarki Państwa Środka dodatkowo komplikują współpracę. Jednak działania w innych krajach azjatyckich na razie nie idą nam szczególnie prężnie.

— Borykamy się z ogromnym ujemnym saldem wymiany z tym kontynentem. W całym zeszłym roku deficyt osiągnął aż 24,5 mld EUR, po pierwszej połowie tego roku wynosi już prawie 13,1 mld EUR. Wobec niepokojących danych gospodarki Państwa Środka polscy eksporterzy powinni zacząć się rozglądać wśród sąsiadów Chin, bo właśnie w pozostałej części Azji, szczególnie tej dalszej, mają wiele do nadrobienia — podkreśla Radosław Jarema, szef instytucji Akcenta w Polsce.

Towarami, które Polska już od pewnego czasu eksportuje do Azji, są maszyny i urządzeniaoraz sprzęt transportowy. W najbliższym czasie dołączą do nich kolejne, przede wszystkim produkty żywnościowe i rolne. Na azjatyckich rynkach obecni są też polscy producenci kosmetyków.

— Zdobywanie pozaeuropejskich rynków będzie najważniejszym kierunkiem rozwoju dla polskiej branży spożywczej. Biorąc pod uwagę napięcia polityczne za naszą wschodnią granicą, naturalny staje się eksport żywności do Chin i krajów Azji Południowo-Wschodniej. Polska spełnia wysokie unijne normy jakościowe i jednocześnie jest konkurencyjna cenowo, co ma duże znaczenie w krajach rozwijających się — uważa Paweł Stamburski, dyrektor departamentu agrobiznesu w BZ WBK. Jeśli chodzi o najbliższą nam Azję, to polscy eksporterzy już znają rynki Bliskiego i Środkowego Wschodu. Na razie z roku na rok coraz bardziej zaznaczamy swoją obecność w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Arabii Saudyjskiej.

— Eksporterzy mogą zainteresować się innymi bogatymi krajami Bliskiego Wschodu, np. Omanem, Bahrajnem czy Katarem, a w dalszej perspektywie otwarciem się irańskiego rynku, który po latach izolacji może potrzebować wielu towarów — uważa Radosław Jarema. Polska współpracuje też z Indiami. W tym kraju zaczynamymieć szanse w zupełnie nowych branżach.

— Wśród nich są m.in. energetyka oraz górnictwo oraz ICT. Sporo możliwości ma tam nasza branża spożywcza — mówi Robert Antczak, dyrektor sprzedaży produktów bankowości korporacyjnej BZ WBK. Polscy eksporterzy coraz śmielej wchodzą również na dalekie rynki azjatyckie, głównie w Azji Południowo-Wschodniej. To tam powoli przenosi się produkcja z Chin. Dane GUS za pierwsze półrocze 2015 r. pokazują, że widać już spory wzrost polskiego eksportu, m.in. do Kambodży (o 184,1 proc. r/r), Filipin (o 79,8 proc.), Sri Lanki (o 72,7 proc.) i Wietnamu (o 49,6 proc.).