Prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie Wiesław Rozłucki nie obawia się pogorszenia sytuacji na warszawskim parkiecie w przypadku, kiedy Otwarte Fundusze Emerytalne (OFE) będą mogły inwestować do 20% po za granicami kraju.
- Nie obawiamy się, (...) zawsze staliśmy na stanowisku, że limity możliwości inwestowania OFE zagranicą trzeba zwiększać. Trzeba jednak, zastanowić się nad ich poziomem. - powiedział w piątek ISB Rozłucki. Jego zdaniem zwiększanie limitów powinno odbywać się w sposób płynny, a nie skokowo.
Czwartkowa „Rzeczpospolita” podała, że Polska zmieniła swoje stanowisko w sprawie limitów inwestycyjnych dla otwartych funduszy emerytalnych (OFE), godząc się na to, by mogły one lokować do 20% swoich aktywów za granicą powołując się na nieoficjalne informacje.
Wiceminister pracy Krzysztof Pater powiedział ISB w czwartek, że Polska nie zgodzi się na zwiększenie tego limitu. Jednakże ze wstępnego projektu programu gospodarczego rządu na lata 2002-2005, do którego dotarła ISB, wynika, ze Polska zgodzi się podnieść 5-procentowy limit.
Obecnie OFE mogą inwestować na zagranicznych rynkach tylko do 5% swoich aktywów. Polska dotychczas upierała się, że ponieważ OFE mają charakter publiczny, nie są objęte w UE regułą swobodnego przepływu kapitału w ramach Jednolitego Rynku. UE stała z kolei na stanowisku, że skoro OFE działają na zasadach rynkowych, nie są instytucjami publicznymi i muszą być traktowane jak każdy inny podmiot prywatny.
Rozłucki zwrócił uwagę, że problem przy OFE polega w większym stopniu na stronie podażowej. Gdyby podaż instrumentów na GPW zwiększyła się OFE mogłyby inwestować w Polsce nie obawiając się „rozdęcia bańki spekulacyjnej”.