W Europie jest około 150 mln zdiagnozowanych alergików, a nawet drugie tyle żyje z alergiami bez diagnozy. Testy alergiczne polegają na tym, że próbkę czynnika, który może wywoływać alergię, nakłada się na skórę pacjenta, a następnie lekarz — po kilkunastu minutach lub kilkudziesięciu godzinach, w zależności od rodzaju testu — przygląda się zmianom.

— W diagnostyce alergologicznej od lat procedury wyglądają bardzo podobnie, a trafność diagnozy zależy od praktyki klinicznej lekarza. Chcemy pokazać, że można robić to lepiej za pomocą zaawansowanej technologii — twierdzi prof. Jacek Stępień, szef rady nadzorczej i główny akcjonariusz Milton Essex.
Pomysł biznesowy Milton Essex sprowadza się do automatyzacji testów alergicznych. Spółka pracuje nad technologią, w ramach której specjalne urządzenie obrazuje reakcję tkanki podskórnej — niewidocznej dla lekarza — na alergeny, a wynik jest analizowany przez algorytmy.
— Jednym z najważniejszych elementów naszego systemu jest sztuczna inteligencja. Oczywiście jest to często nadużywane słowo-klucz, ale w naszym przypadku przy zebraniu odpowiedniej liczby danych o reakcjach na alergeny jesteśmy w stanie precyzyjnie i szybciej niż dotychczas diagnozować pacjentów, uzupełniając dotychczasowe metody i podnosząc efektywność systemu ochrony zdrowia — mówi Radosław Solan, wiceprezes spółki odpowiedzialny za finanse.
Spółka korzysta z rozwiązań technologicznych, które zostały opracowane i opatentowane przez współpracujących z nią naukowców z Wojskowej Akademii Technicznej.
— W październiku zakończyliśmy wstępne badania kliniczne za pomocą prototypu i będziemy gotowi do rejestracji urządzenia na rynku unijnym w połowie 2020 r. Potem chcemy przeprowadzić szersze badania i pilotaż rozwiązania na większej grupie pacjentów w kilku ośrodkach w Europie. Pozyskanie części finansowania na te prace jest jednym z celów emisji — mówi Radosław Solan.
W ubiegłym roku spółka pozyskała ponad 10 mln zł dotacji z NCBR na prace badawczo-rozwojowe. W poprzednich latach dostawała mniejsze granty i finansowali ją aniołowie biznesu.
— To właśnie w umowach z „aniołami” mieliśmy zapisy obligujące nas do debiutu na NewConnect. Teraz, w ramach oferty, chcemy pozyskać maksymalnie do 1 mln EUR [ustawowy próg, poniżej którego nie trzeba przygotowywać prospektu emisyjnego — red.]. Powinno nam to pozwolić na prowadzenie prac do czasu, gdy rozwiązanie będzie gotowe do komercjalizacji — mówi Radosław Solan.
Gotowość ma zostać osiągnięta jesienią przyszłego roku.
— Wtedy będziemy mogli mówić szczegółowo o planie i modelu komercjalizacji, który przewiduje pozyskanie partnera branżowego. Może też przyjść pora na kolejną emisję, z której pieniądze będą mogły pomóc w komercjalizacji — mówi szef finansów.
Budowa księgi popytu w ofercie, którą prowadzi Navigator Capital, rozpocznie się 17 marca, a cena emisyjna ma zostać ustalona do 22 marca. Zgodnie z harmonogramem dzień później zacznie się przyjmowanie zapisów, które potrwa do 1 kwietnia, a do 6 kwietnia akcje zostaną przydzielone. Walory nowej emisji będą stanowiły maksymalnie 18 proc. podwyższonego kapitału zakładowego spółki.